coryllus coryllus
3738
BLOG

Ludzie jak pisarze

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 55

Niektórzy z Was zastanawiają się pewnie od przedwczoraj, podobnie jak i ja, czy może być coś gorszego niż nowy program prawicowej telewizji zatytułowany „Studio Yayo”. Otóż może i ja właśnie wczoraj w takie miejsce trafiłem. Znajduje się ono tutaj http://readingspace.pl/o-reading-space/. Można w zasadzie od razu podać syntetyczną definicję tego, co się wyrabia na tej stronie używając zwrotu – świat na opak. To jest tak karykaturalne, nieprawdziwe, oszukane i uporczywie głupie, że pozostaje tylko chwycić się za głowę i uciec z krzykiem. Jest to jak widzicie portal promujący pisarzy. W dodatku ja trójkę z tych pisarzy miałem okazję widzieć osobiście, choć rozmawiałem tylko z jednym, a pozostałe dwie osoby jedynie oglądałem z bliska. Wtedy, w tych dawnych czasach do głowy mi nie przyszło, że oni mogą kiedyś zostać pisarzami. Oni zaś, jak sądzę, nie zaprzątali sobie nigdy myśli moją osobą. No, ale dziś nasze losy splotły się, bo ja na swoje nieszczęście zajrzałem na tę straszliwą platformę, która w pełni zasługuje na miano przedpiekla. To są rzeczy niesamowite...

Zacznę jednak od początku. Każda działalność, która jest obliczona na sukces musi rozpocząć się od rozpoznania okoliczności realnych. Nieraz jest to rozpoznanie walką. Przejrzałem życiorysy autorów prezentujących się na tej stronie i dokładnie tam widać, że nikt z nich nie ma pojęcia czym jest rynek literacki w Polsce i na świecie. Więcej, nikt z nich nie ma pojęcia czym jest powieść, choć większość z tych osób w powieście usiłuje się realizować. Bo, prawda, najłatwiej....choć publiczności można opowiadać, że najtrudniej właśnie. Żadna z tych osób nie rozumie żadnej konwencji, którą uprawia, nie zna jej źródeł i celów, które przyświecały jej twórcom. O tym, by ktokolwiek z pokazanych tam ludzi rozumiał mechanizmy sprzedaży i promocji to już w ogóle mowy być nie może. I to jest właśnie najdziwniejsze, albowiem wielu z tych autorów to albo historycy sztuki albo ludzie reklamy. Jak ktoś jest z reklamy to moim zdaniem powinien rozumieć sprzedaż, jeśli nie rozumie, to znaczy, że coś z nim, albo z tą całą reklamą jest nie tak. Jak ktoś jest z historii sztuki to powinien rozumieć słowo „maniera”. Tutaj zaś mamy całą serię gwałtownych zaprzeczeń wymienionych przeze mnie porządków i to jest właśnie zdumiewające.

Grzeszysz pychą – powie ktoś życzliwy – ci państwo mają dobre etaty, a na reading space przychodzą się trochę polansować i realizować towarzysko, książki zaś dobrze ich pozycjonują w hierarchiach, w których robią kariery. Tym sam zaś borykasz się z taką masą trudności, że po prostu im zazdrościsz....Taki argument jest do przyjęcia, ale uważam, że jest chybiony i postaram się to udowodnić na konkretnych przykładach.

Mamy oto powieść zatytułowaną „Herezja”, która liczy prawie 600 stron i była pisana, jak zapewnia autor, przez ponad 10 lat. Autor ów usiłuje zaprezentować się z jak najlepszej strony, czyli tak jak widać na tym zdjęciu - http://readingspace.pl/arkadiusz-raczka/ Jeśli ktoś pisze przez 10 lat powieść, to znaczy, że nie rozumie niczego, absolutnie niczego z otaczającej go rzeczywistości. Nie ma żadnej możliwości sprzedania polskiej powieści o herezji, która liczy ponad 500 stron. Opowiadanie zaś o tym ile czasu była ona pisana grzebie szanse sprzedażowe już na wstępie. Temat herezji to jeden z podstawowym importów francuskich wszystkich republik począwszy od III, który sprzedaje w krajach obcych misję i styl republikańskiej Francji. To tego służy ta konwencja i do niczego więcej. Autor, który wzorował się na powieści Barreta, nie sprawdził kim był ów człowiek, bo może wtedy wyciągnąłby jakiś wniosek, który uratowałby jego pracę. No, ale ja mu nie będę niczego podpowiadał. Przeczytałem fragmenty tej powieści i mam kilka uwag. Nie ma czegoś takiego jak prawda psychologiczna – to dotyczy także innych autorów - i nie ma czegoś takiego jak prawda szczegółu. Prawda w powieści realizuje się wyłącznie poprzez konwencję. Dobry zaś autor powieści to taki, który tworzy nowe, zaciekawiające czytelnika konwencje. Nie zaś taki, który powiela bez zrozumienia oklepane maniery i liczy na to, że idąc przetartym szlakiem wciśnie komuś mimochodem parę egzemplarzy swojej książki. Wymienione kwestie to są pułapki zastawiane na autorów przez pośredników, którzy chcą żerować na ich pracy. Przez takich twórców portalu reading space, przez recenzentów z gazet, którzy usiłują wyrobić wierszówkę i ułatwiają sobie pracę porządkując style, konwencje i lasując mózgi autorów, przez działy marketingu, w których przecież niektórzy z tych autorów pracowali. Jak widać także bez zrozumienia okoliczności.

Pora na fragment powieści „Herezja”. Możecie co nieco przeczytać tutaj http://readingspace.pl/arkadiusz-raczka-herezja/ Nie chciałbym peszyć autora, który wiele wysiłku włożył w tę stylizację, mającą go przybliżyć do sukcesu i sławy, ale sami widzicie co tam się dzieje...Na plus trzeba zapisać, że jest to jedyna powieść w całym tym portalu, która wyróżnia się charakterem. Reszta bowiem traktuje, albo o psychologii w wydaniu jeszcze gorszym niż to prezentuje nam Beata Pawlikowska, albo o okultyzmie i życiu pozagrobowym. No, ale jeszcze słów kilka o Herezji. Autor deklaruje w wywiadzie, że właśnie tłumaczy jakieś ważne źródło historyczne dotyczące katarów, a nam pozostaje już tylko mieć nadzieję, że nie chodzi o książki Napoleona Peyrat.

Większość autorów prezentujących się w reading space realizuje się w niesamowitościach. W dodatku deklarują jawnie, że nie rozumieją istoty swoich własnych fascynacji. Oto mamy wywiad z autorką http://readingspace.pl/wywiad-z-autorka-joanna-dobkowska/, którą fascynuje wiek XIX, albowiem było to stulecie niezwykle dynamiczne. Autorka napisała już dwie powieści i obydwie one są o życiu poza naszymi percepcjami. Akcja jednej rozgrywa się w zaświatach, a druga to opowieść o medium sprzed I wojny światowej. Ja doprawdy nie muszę czytać tych książek, żeby wiedzieć o czym one opowiadają. Okultyzm w XIX i XX wieku, to była niesłychanie poważna sprawa i warto się nią zajmować, choćby ze względu na taką Eusapię Palladino i jej kontakty z rodziną Curie, jakże demaskatorskie. To zaś co nam próbuje zaprezentować autorka wygląda jak łowienie plastikowych butelek na powierzchni stawu za pomocą patyka przypominającego z daleka wędkę i wmawianie czytelnikowi, że na tym polega misja. Nie, misja polega na wyciągnięciu ryby, która żeruje przy dnie. Nie widać jej, ale ona tam jest, a śmieci na powierzchnię bajora wysypano specjalnie.

Tutaj zaś mamy już takie pomieszanie, że właściwie brakuje tylko Clinta Eastwooda http://readingspace.pl/bogdan-glebocki-musza-gora/ - ezoteryka, Żydzi, przedwojenna dwójka, a całość reklamowana filmowym trailerem. Może to jest jakiś pomysł – sprzedawać książki za pomocą, krótkich filmów, ale ja w to nie wierzę, bardzo przepraszam. To nie jest sprzedaż tylko próba oszukania czytelnika i przekonania go, że ma do czynienia z czymś niezwykłym. Nie ma, to jest ciągle ta sama konwencja, co w starym, półpornograficznym filmie „Medium”, na który chodziłem w szkole średniej. Nic się od tamtego czasu nie zmieniło. Gdybym był autorem portalu reading space napisałbym strojąc odpowiednią minę, że to bryndza drugiej świeżości. No, ale darujmy sobie...

Po co oni piszą powieści? To jest zastanawiające. Powieść, mówiliśmy już o tym wielokrotnie, jest gatunkiem imperialnym, tworzonym na chwałę kaiserowskich Niemiec, podupadających Austro-Węgier, Wielkiej Brytanii, III republiki i Rosji. Inne powieści, kiedy autor wyskoczy z tej koleiny, stają się niezrozumiałe, płaskie i tracą na wartości bardzo szybko, a jeśli nie tracą, bo autor jest wybitny, a bywa i tak, to idą w zapomnienie, bo nie spełniają swojej funkcji. Tutaj zaś nie ma ani wybitnych autorów, nie ma aparatu promocyjnego państwa, który by te powieści uratował, nie ma nawet rynku. Jest atrapa rynku, czyli grupa osób, które coś obiecują, wiedząc doskonale, że są to obietnice bez pokrycia. Być może ja niepotrzebnie piszę to wszystko, bo tym ludziom chodzi o coś zupełnie innego. No, ale z zawodowego obowiązku odnotowuję sytuację. Jakże patologiczną i opresyjną z naszego tutaj punktu widzenia....

Powieść rozwija się w dwóch w zasadzie kierunkach – pokazuje człowieka, który zmagać się musi z imperialną rzeczywistością wojny i rewolucji, albo usiłuje przekonać czytelnika, że imperialne organizacje walczące z Kościołem to sam miód i malina. Wszystkie powieści są rozwinięciem tych dwóch wariantów. Ta druga konwencja jest szczególnie uwodzicielska dla słabych umysłów. Sukces powieści XIX wiecznej i powieści amerykańskiej w XX wieku, sukces oparty o aparat państwowy, a także o rynek wielce zasobny i agresywny, mąci ludziom w głowach, ja to wiem. No, ale nie można ulegać takim złudzeniom, szczególnie jeśli chce się być dobrym pisarzem, a ja rozumiem, że oni wszyscy chcą. Nie wiem tylko po co próbują pisać cokolwiek do gazet....

No dobrze, możemy misję tych ludzi opisać w jeszcze jeden sposób. Jeśli założymy, że cała polska powieść była zawsze powieścią aspirującą, to znaczy zdolni i niezdolni autorzy próbowali naśladować tych, którzy osiągnęli sukces za granicą, nie rozumiejąc mechaniki tego sukcesu, wtedy mamy wyjaśnienie – ci z reading space trzymają się tej konwencji. I to chyba jest najbliższe prawdy....

Jest jeszcze jedna kwestia, wszyscy ci autorzy wiedzą mniej więcej jak powinni wyglądać i zachowywać się pisarze. No i rzecz jasna usiłują do tego swojego wyobrażenia dorosnąć. I tu się robi dramat jeszcze większy niż w przypadku książek. Mamy ten festiwal subtelności, dziwnych nawyków, nerwic i ukojeń, widzimy tego pana wystylizowanego na Roberta de Niro i nie możemy uwierzyć, że to idzie naprawdę, w czasie rzeczywistym, a oni wierzą, że ten sznyt sprawi, że przyjdą do nich czytelnicy i spojrzą na te książki z zaciekawieniem....Niesamowite....

 

Na koniec zapraszam na stronę www.coryllus.pl, gdzie nie ma nic z opisywanych tutaj dziś rzeczy. No i zachęcam do oglądania nagrań z Bytomia. Ojciec Wincenty Polek i Leszek Żebrowski

 

Oto przed Państwem wykład który w czasie targów książki w Bytomiu wygłosił przeor klasztoru cystersów w Wąchocku Ojciec Wincenty Wiesław Polek. Dotyczy on kasaty zakonu cystersów na ziemiach Królestwa Polskiego, w poczatkach XIX wieku oraz dewastacji przemysłu stalowego zarządzanego przez ojców cystersów, co dokonało się rękami naszych narodowych bohaterów - Stanisława Staszica i Stanisława Kostki Potockiego. Miłego odbioru. Pod drugim linkiem są pytania z sali. 


 

https://www.youtube.com/watch?v=GLVOlqgspyg&feature=em-upload_owner

https://www.youtube.com/watch?v=UAUQxSEPJ_k&feature=em-upload_owner


 

Mam nadzieję, że wykład ten ukaże się w kolejnym, dodatkowym numerze Szkoły Nawigatorów. Niebawem przed nami pierwszy taki numer, dostępny poza prenumeratą, poświęcony Żydom i gospodarce. Kolejny zaś dotyczył będzie obecności Kościoła w przemyśle i finansach i tam znajdzie się, jak mniemam powyższy wykład. 


 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl. gdzie można już kupić kolejny, polski numer Szkoły nawigatorów


 

Prócz tego zachęcam do obejrzenia wywiadów z laureatami nagród oraz transmisji z wręczenia bytomskich rozetek. 


 

https://www.youtube.com/watch?v=eQspcgDeRJI

https://www.youtube.com/watch?v=fmP_w6hZvQ4


Wystąpienie Leszka Żebrowskiego w Bytomiu. Nie ma co gadać, trzeba oglądać.

 

https://www.youtube.com/watch?v=REUBriCylFY

 

I pytania publiczności

 

https://www.youtube.com/watch?v=_I9sLyPcIAM

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl Już widać wszystkie okładki książek

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka