coryllus coryllus
3691
BLOG

Praca kobiet dobrem najwyższym

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 45

Dziś pisał będę brzydkie rzeczy o osobach tragicznie zmarłych, wielce dla Polski zasłużonych, bohaterskich, odznaczonych krzyżami, a do tego kobietach. O paniach Krahelskich będę pisał. Zderzyłem się bowiem wczoraj z publicystyką Haliny Krahelskiej zamordowanej przez Niemców w obozie koncentracyjnym i do dziś rozcieram poobijany łeb.

Kim była Halina Krahelska wszyscy chyba wiedzą. Działaczką PPS, potem PPS frakcja rewolucjyna, a potem ważną postacią w urzędniczym życiu II RP. Jej siostra Krystyna zaś była symbolem wręcz odrodzonej ojczyny, bo upamiętniono jej twarz w rzeźbie wyobrażającej warszawską syrenkę. Krystyna Krahelska zginęła w pierwszym dniu Powstania Warszawskiego, udzielała pomocy rannemu koledze i jakiś Niemiec trafił ją trzykrotnie w pierś. Zmarła z ran w szpitalu. Ich ciotka, Wanda, była jednak najsłwaniejsza, o mało nie zamordowała Georgija Skałona, generała gubernatora Warszawy. Młoda, piękna dziewczyna z bardzo dobrej rodziny postanowiła dnia pewnego zabrać się za rzucanie bomb. Po co? Bo siepacze aresztowali jej narzeczonego Mietka. Potem go wypuścili, ale wcześniej jak twierdzi wiki – torturowali. On nikogo nie wydał, ale potem popełnił z rozpaczy samobójstwo. To jest rzecz mocno moim zdaniem zastanawiająca i wymagająca dodatkowych oględzin, te samobójstwa młodych, ideowych działaczy, co nie załamali się w śledztwie, ale potem umarli w okolicznościach tajemniczych. Pani Wanda rzuciła tę bombę, ale Skałon ocalał. Ona zaś uciekła do Krakowa i tam została rozpoznana. Dzięki jednak solidarności wszystkich wpływowych polskich kół, oraz dzięki fikcyjnemu małżeństwu z obywatelem austriackim uniknęła deportacji do Królestwa, gdzie czekałby ją sąd i śmierć lub zesłanie. Wszystkie panie Krahelskie z wyjątkiem może najmłodszej Krystyny, były w samym środku politycznych zawirowań epoki. I teraz ważna rzecz, dla mnie przynajmniej, rzecz, która przyprawia mnie o niepokój, ale daje mi też pewność, że mam rację w swoich ideowych wyborach. Oto Halina Krahelska, specjalistka od higieny i prawa pracy napisała tuż przed wojną broszurkę zatytułowaną „Strajk polski”. Ja jej nie przeczytałem do końca, ale przez kawałek przebrnąłem. W czasie czytania przypomniało mi się dzieciństwo i tygodniki, które prenumerowała moja matka. Było tego sporo, a między nimi znajdowała się także „Przyjaciółka” pismo dla kobiet. Ja sobie to wszystko, co tam na stole leżało, od czasu do czasu podtyczytałem. Na końcu tej „Przyjaciółki”, a były to lata jeszcze siedemdziesiąte, sama końcówka, drukowano różne wzruszające opowiadania. Miały one wymiar głównie emocjonalny, ale także społeczny. Zapamiętałem jedno, treść była mniej więcej taka. Oto w małej wiosce na południu Afryki wszyscy zależą od białego plantatora, który jest śwnią co się zowie. Mały murzynek, co ma starszą i wielce urodziwą siostrę zaręczoną z przystojnym murzynem, gubi w czasie jakiejś ulicznej zadymy swoją skrzynkę pucybuta, jedyne dostępne mu narzędzie pracy. Skrzynkę tę otrzymał w depozycie od krwiopijcy, który jak usłyszy, że jej nie ma na pewno wywrze na murzynku srogą zemstę. No i on idzie z płaczem do tej siostry, ona zaś, wzruszona jego łzami postanawia mu pomóc w jedyny dostępny sobie sposób, kładąc tym samym kres swoim planom matrymonialnym.

Zaglądam ja wczoraj, panie dziejski, do tej Krahelskiej, a tam toczka w toczkę to samo. Tyle, że nie o murzynach, a o socjalistach przeciwnych rządowi. Nie powiem, zdziwiłem się. Jak na osobę bliską piłsudczykom, pojechała Halina Krahelska ostro. Mamy więc majstra zboczeńca oraz jego wspólnika portiera, którzy selekcjonują pracownice do fabryki trykotaży pod względem seksulanym. Zaczyna się od opisu aranżowania stosunków z nieletnimi oraz nie posiadającymi zobowiązań dziewczętami, ale potem Krahelska gładko przechodzi do mężatek, a szczególnie dokładnie opisuje jeden przypadek, kiedy to majster – członek różnych katolickich stowarzyszeń, a do tego mąż dewotki, która – nie owijajmy w bawełnę – mu nie daje, usiłuje uwieść kobietę żyjącą w wolnym co prawda związku, ale jakby już mężatkę, z bohaterem Powstań Śląskich i obrońcą Lwowa. Tegoż bohatera źli i podstępni ludzie oskarżają o to, że współpracuje z komunistami. Oskarżającym jest oczywiście majster-zboczeniec oraz działacz związków rządowych niejaki Gałkowski Roman. On jest też bohaterem kolejnego rozdziału tej opowiastki. Roman jest człowiekiem uwikłanym w obyczajowe skandale na tak niskim poziomie, że odwracamy odeń wzrok ze wstrętem. Podziwiamy jednak przy tym znajomość kobiecej psychologii, z którą nieopatrznie zdradziła przed nami Krahelska w opisie pierwszej żony Romana. Jest to osoba zdecydowana, łasa na mężczyzn i lubiąca rządzić. Dysponuje do tego mieszkaniem oraz kapitałem niezbędnym do prowadzenia samodzielnego życia. Po krótkim związku pani owa wyrzuca Romana na bruk. On zaś, wychowany przez ojca, który był lokajem u wywłaszczonego dziedzica degenerata, idzie na służbę do tajnej policji, a następnie zostaje konfidentem w fabryce gdzie pracuje majster-seksualny maniak, udaje tam działacza związków zawodowych współpracujących z rządem.

Wymiękłem dopiero przy opisie właściciela fabryki. W opowiastce Krahelskiej jest nim były ziemianin związany z ideą narodową. Nie dałem rady czytać dalej, wybaczcie. Może Wam się uda.

Nurtuje mnie oczywiście taka kwestia, jak Krahelska mogła pisać takie rzeczy, zamiast po prostu iść do swojej ustosunkowanej ciotki Wandy i próbować naprawić zło szerzące się w fabrykach za pomocą lobbingu? Toż nawet majster-degenerat przestraszył się tego bohatera ze Lwowa i tylko raz wykorzystał jego żonę, a cóż dopiero gdyby w sprawie krzywdzonych robotnic interweniowała sama Wanda Krahelska? Toż przecież wszyscy krwipijcy z kół narodowo-demokratycznych, wszyscy byli ziemianie przerobieni na fabrykantów padliby przed nią na kolana i błagali o litość.

Jakby nie dość było udręk wczorajszego wieczora zajrzałem jeszcze do programu PPS. Okazało się, że wedle tego co pisze Krahelska w swojej broszurze „Strajk szkolny”, żaden absolutnie postulat zawarty w tym programie nie został spełniony. Nie widzimy jednak, by Halina Krahelska szczególnie celnie demaskowała tę sytuację, ona ją demsakuje w sposób charakterystyczny, w sposób, który my znamy z tygodników takich jak „Przyjaciółka” drukowanych w późnych latach siedemdziesiątych. Oto fabryka trykotaży stoi poza miastem, na uboczu, jest światem wyizolowanym, ludzi do pracy przyjmują majstrowie i od nich wszystko zależy, a kim do cholery mogą być ci majstrowie gdzież na jakimś zadupiu? Itp, itd...chodzi o to, że rzeczywistość Krahelskiej jest wypreparowana. Jak na osobę, która zajmowała się prawem pracy i higieną tejże to trochę dziwne. Moim zdaniem przynajmniej.

Dziwne jest także to, że do fabryki w wolnej Polsce żywcem przeniesiono stosunki, o które lewica zawsze podejrzewała dwór, a więc psucie dziewek i inne deprawacje. No, ale to jest przecież fabryka w tej wyśnionej, odrodzonej ojczyźnie, gdzie rządzą koledzy partyjni Wandy i Haliny Krahelskich. O co tej babie chodzi? Ona sama ma stosunki w sferach rządzących. Moje pytanie brzmi, kogo w roku 1937 reprezentowała Halina Krahelska? I o co walczyła. Wychodzi na to, że o realny socjalizm, czyli że była sowieckim agentem wpływu. Jak to bowiem inaczej wytłumaczyć? Jeśli ktoś używa mózgu łatwo zgadnie, że nie ma takiej sytuacji w fabryce na produkcji, by kobiety traktować po ludzku. To się może zdarzyć jedynie w świecie na opak, czyli w komunizmie, a i tak będzie tylko wymysłem propagandy. Partia jako stróż moralności nie sprawdzała się wcale i każdy kto miał do czynienia z pracą na produkcji w czasach realnego socjalizmu o tym wie. Można więc zaryzykować takie twierdzenie – masowa praca kobiet prowadzi do deprawacji. I nie ma od tego wyjątków. Pytanie drugie brzmi – kogo nakładca oskarży o tę deprawację oraz jaką nada jej funkcję. To znaczy, czy będzie ona promowana jako czynnik zwiększający produkcję czy też może zwalczana jawnie i promowana po cichu. Moim zdaniem nie ma trzeciej możliwości. I jeszcze jedna sprawa – kto będzie robił propagandową ściemę ukrywającą ten cały szwindel? Wynajęci dziennikarze z „wolnych mediów” oraz feministki czy wynajęci urzędnicy „ojczyzny odrodzonej”. Moim zdaniem i tu nie ma trzeciej możliwości. I z tym Was zostawiam.

 

Na koniec nagrania z Bytomia

 

Jola Gancarz i Tomek Bereźnicki

 

https://www.youtube.com/watch?v=QJ0w-Ov5PHE 

 

I wywiad z Grzegorzem Braunem

 

https://www.youtube.com/watch?v=-Y1HtmxP6CY

Oto Leszek Żebrowski


 

https://www.youtube.com/watch?v=dzfrfWakaNQ


 

I cała reszta


 

Grzegorz Braun

https://www.youtube.com/watch?v=9pGHsAG8iwc

I poprzednicy

Dziś jeszcze raz zamieszczę tu linki do wszystkich opublikowanych nagrań z Bytomia, a także do swoich dwóch pogadanek z Wrocławia.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i do księgarni Tarabuk

I jeszcze nagrania

https://www.youtube.com/watch?v=ivZR3NYDdm8

https://www.youtube.com/watch?v=pnH4_CNnFHQ

 

https://www.youtube.com/watch?v=bz4wLIvJ5C8

 

 

Oto przed Państwem wykład który w czasie targów książki w Bytomiu wygłosił przeor klasztoru cystersów w Wąchocku Ojciec Wincenty Wiesław Polek. Dotyczy on kasaty zakonu cystersów na ziemiach Królestwa Polskiego, w początkach XIX wieku oraz dewastacji przemysłu stalowego zarządzanego przez ojców cystersów, co dokonało się rękami naszych narodowych bohaterów – Stanisława Staszica i Stanisława Kostki Potockiego. Miłego odbioru. Pod drugim linkiem są pytania z sali. 

 

https://www.youtube.com/watch?v=GLVOlqgspyg&feature=em-upload_owner

https://www.youtube.com/watch?v=UAUQxSEPJ_k&feature=em-upload_owner

 

Mam nadzieję, że wykład ten ukaże się w kolejnym, dodatkowym numerze Szkoły Nawigatorów. Niebawem przed nami pierwszy taki numer, dostępny poza prenumeratą, poświęcony Żydom i gospodarce. Kolejny zaś dotyczył będzie obecności Kościoła w przemyśle i finansach i tam znajdzie się, jak mniemam powyższy wykład. 

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl. gdzie można już kupić kolejny, polski numer Szkoły nawigatorów

 

Prócz tego zachęcam do obejrzenia wywiadów z laureatami nagród oraz transmisji z wręczenia bytomskich rozetek. 

 

https://www.youtube.com/watch?v=eQspcgDeRJI

https://www.youtube.com/watch?v=fmP_w6hZvQ4


Wystąpienie Leszka Żebrowskiego w Bytomiu. Nie ma co gadać, trzeba oglądać.

 

https://www.youtube.com/watch?v=REUBriCylFY

 

I pytania publiczności

 

https://www.youtube.com/watch?v=_I9sLyPcIAM

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka