coryllus coryllus
4005
BLOG

O sprawcach faktycznych, moralnych i intencjonalnych

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 53

 Dynamika dyskusji i zbrodni wołyńskiej zaczyna przypominać dynamikę jugosłowiańskich filmów o wojnie z początku lat siedemdziesiątych. Wszyscy je pamiętamy i pamiętamy jak niezwykłe to były obrazy. Jeśli ktoś ma do dyspozycji takie pejzaże może w zasadzie zrobić przed kamerą „beleco”, a i tak wyjdzie ciekawy film. No, ale tam nie było byle czego. Tam, jak na tamte lata, były same najlepsze rzeczy. Ja zapamiętałem trzy filmy, obejrzałem je w następującej kolejności: Sutjeska, Partyzancka eskadra i Bitwa nad Neretwą. Ten ostatni film jest najstarszy i łączy się on z pierwszym obrazem czymś, czego polskie kino tak wojenne jak i każde inne nie osiągnie nigdy. Oto w filmie o piątej ofensywie antypartyzanckiej, w filmie „Sutjeska” towarzysza Tito zagrał Richard Burton, w „Bitwie nad Neretwą” zaś jednym z dowódców partyzantki był sam Yul Brynner, którego pamiętamy z obrazu „Siedmiu wspaniałych”. W żadnym polskim filmie nie było, o ile pamiętam, żadnego amerykańskiego aktora. Nie było ich także w filmach węgierskich, bułgarskich, czeskich i enerdowskich, o rumuńskich nawet szkoda gadać. Ktoś powie, że to oczywiste, bo w latach siedemdziesiątych Tito był sojusznikiem zachodu. Jasne, że był, ale był nim także w czasie wojny, był nim nawet wtedy kiedy siedział w Moskwie. Poznajemy to po treściach pomieszczonych w wiki jako cytaty. Kiedy Serbowie coś tam znowu próbowali zakładać w górach, jakąś bojówkę, towarzysz Stalin wydał im przez Komintern rozkaz, by nie powstało nic, co będzie działało wbrew emigracyjnemu rządowi w Londynie.

Tomek Bereźnicki narysował cały, kilkustronicowy komiks, w którym wyraża tęsknotę za tym, by polskich bohaterów zagrali amerykańscy aktorzy, tacy jak Bruce Willis. To się nigdy nie ziści w Polsce, a ziściło się łatwo w Jugosławii. Nie dlatego bynajmniej, że w czasie kręcenia tych filmów Tito był wrogiem Breżniewa. Oto w filmie „Sutjeska” przez cały czas wielkiego marszu i ciągłych walk jakie brygady Tito toczą z Niemcami, Włochami, Bułgarami, Chorwatami i kim tam jeszcze, w sztabie znajduje się dwóch brytyjskich oficerów. Więcej – jednego z nich widzimy także na linii, jak siedzi na stanowisku ckm, obok serbskiego, przepraszam, jugosławiańskiego żołnierza. Burton-Tito rozmawia z nimi najpierw oschle, a potem coraz bardziej przyjaźnie. Dwóch brytyjskich oficerów w sztabie komunistycznej partyzantki? Ktoś może pamięta ilu brytyjskich oficerów znajdowało się w sztabie partyzantki najstarszego w tej wojnie brytyjskiego sojusznika, jak czasem nazywano Polskę? Okay, wszyscy wiemy, że nie było tam nikogo.

Zanim przejdę do omówienia innych oddziałów, w których znajdowali się brytyjscy oficerowie, rzeknę słów kilka o filmie „Bitwa nad Neretwą”. Opowiada on o wcześniejszej, czwartej ofensywie antypartyzanckiej, przeprowadzonej wiosną 1943 roku. Yul Brynner wysadza tam mosty na Neretwie, żeby Niemcy nie przeszli na drugą stronę. W siłach zaś faszystowskich jest jeszcze więcej kuriozów niż podczas piątej ofensywy. Prócz wszystkich bałkańskich faszystów mamy tam także, sprzymierzone z Niemcami oddziały królewskie, czetników po prostu, czyli taką jugosłowiańską AK, która atakuje dzielnych komunistów, ale zostaje przepędzona, bo nie reprezentuje słusznej sprawy, tylko świat odchodzący w przeszłość. Brytyjczyków nie widać, ale nie są oni koniecznym warunkiem, który gwarantuje uzyskanie sympatii widza dla partyzantów. Brynner wystarczy.

Ktoś może oczywiście powiedzieć, że jest jeszcze jeden powód, dla którego kino ukochało projekt „Tito”. Otóż w żadnej europejskiej partyzantce, nawet w radzieckiej, nie było tylu żydów, co w jugosłowiańskiej. No, ale w tych filmach nie widać ani jednego żyda. Jest tylko sam szczery lud i jego mądrzy przewodnicy. Burton, stary pijak, wygląda jak natchniony prorok, kiedy wkłada okulary i znad teczki z papierami przemawia do towarzyszy dowódców.

No dobrze, a gdzie jeszcze, w jakim oddziale znajdujemy dwóch brytyjskich oficerów, którzy służą radą i pomocą dowódcy? Pewnie nie pamiętacie, ale mi coś świta. Oto w powieści tego starego komucha i bandyty Jana Gerharda, w powieści „Łuny w Bieszczadach”, Stanisław Steblewski, czyli sotenny Chryń, dysponuje takim ciałem doradczym. Ktoś powie, że przesadzam, jedno to film, a drugie powieść komunisty, jakże przecież zakłamana. Biorąc pod uwagę wszystkie oszustwa w obydwu produkcjach tego jednego jestem akurat pewien. I tu i tam z całą pewnością byli ci brytyjscy oficerowie. Zresztą w jednej z książek Stanisław Mackiewicz wymienia wprost i po kolei te ugrupowania partyzanckie, gdzie czynne były komórki MI6. Nie ma na tej liście AK, ale jest Albania i Ukraina.

Bieszczady to nie Wołyń, powie ktoś, tam nie tak łatwo było zrzucić agenta z samolotu. Okay, przyjmujemy tę wersję. Przyjmujemy i pochylamy się nad wypowiedzą Antoniego Macierewicza, który powiedział, że część oddziałów OUN-UPA była infiltrowana przez agentów sowieckich i przez tych agentów nakłoniona do ludobójstwa. Wczoraj pod tekstem Witka rozegrała się prawdziwa bitwa nad Neretwą w związku z tymi słowami. Jak ktoś ma czas może prześledzić te komentarze. Ja jednak tego czynił już nie będę. Podsumuję to tylko krótko. Minister Antoni proponuje nam mniej więcej to samo co kinematografia jugosłowiańska, tylko, że na odwrót. Oto czarne charaktery w naszym filmie są inspirowane przez obcych agentów. Jest to narracja polityczna na dziś, narracja rzekłbym okolicznościowa, tak jak okoliczności wczesnych lat siedemdziesiątych skłoniły producentów filmów o projekcie „Tito” do zaangażowania Burtona i Brynnera. Oczywiście, pojawia się cała lista przykładów potwierdzających słowa ministra Atoniego Macierewicza o tej sowieckiej inspiracji dla części ludobójstwa, ale otwarte pozostaje pytanie – co z tą drugą częścią? Na co minister, a także niektórzy blogerzy dają natychmiastową odpowiedź – nie możemy kwestionować niepodległości Ukrainy. I to jest coś od czego mi przynajmniej zaparło dech – uznanie wołyńskiego ludobójstwa jest kwestionowaniem niepodległości Ukrainy? W najśmielszych snach nigdy nie przyszło mi do głowy, że można tak postawić tę kwestię. Podobnie jak nie przyszło mi do że dokonana przez żołnierzy NSZ, zbrodnia we wsi Wierzchowiny, która została upamiętniona pomnikiem pojednania, może zakwestionować polską niepodległość, czy też sens walki NSZ o wolność kraju. Jeśli będziemy stawiać tak tę kwestię, rząd PiS i sam minister Antoni Macierewicz, zostaną postawieni, przez polityków ukraińskich i filmowców z Hollywood w rzędzie frajerów, o których kręci się filmy takie, jak Bitwa nad Neretwą, a ich samych obsadza się w rolach złych czetników. Być może na Wołyniu stoi gdzieś jakiś pomnik upamiętniający ofiary, ale ja o tym nie słyszałem. Poprawcie mnie więc jeśli się mylę. To jest kwestia pierwsza, teraz druga, która stawia nas jeszcze wyraźniej w roli durniów nie mogących się zdecydować z kim idą na wojnę, z dobrymi czy ze złymi. Oto na allegro dostępna jest książka Henryka Cybulskiego „Czerwone noce”. Jest to opowieść o obronie Przebraża na Wołyniu, o organizowaniu polskiej samoobrony i o współpracy tej samoobrony z radzieckim wywiadem. I myślę sobie, że nawet jeśli Cybulski został przekręcony przez komunistów, to akurat o tym sowieckim wywiadowcy napisał prawdę, podobnie jak Gerhard o wywiadowcach brytyjskich. Jeśli więc minister Antoni Macierewicz chciał użyć figury retorycznej pod nazwą „współpraca z sowietami” jako stygmatu, który uratowałby część narracji politycznej jaką prowadzi PiS wobec Ukrainy, to trafił kulą w płot. Można bowiem dawać liczne przykłady współpracy Polaków z sowiecką partyzantką przeciwko UPA. I ja sądzę, że na Ukrainie znajdzie się sporo osób, które wykorzystają to dokładnie w taki sam sposób, jak zrobił to pan minister. Do tego dochodzi jeszcze rzecz jasna zbiorowe oskarżenie wszystkich, zgłaszających jakieś halo do postawy partyzantów ukraińskich, o współpracę z Rosją i szerzenie wrogiej propagandy. Pora określić punkt, w którym znaleźliśmy się. Oto obowiązująca narracja jest taka – kiedy część UPA morduje Polaków z inspiracji Moskwy to dobrze, bo mamy dupokrytkę, kiedy inni czynią to z własnej woli, przemilczamy to, bo nie możemy kwestionować niepodległości Ukrainy. Kiedy ktoś zaczyna mówić o tym, że wszyscy jesteśmy agentami sowieckimi udajemy, że tego nie słyszymy. Po czym wszyscy razem udajemy się na film „Wołyń” żeby sobie rzewnie popłakać. Tak to mniej więcej wygląda i posiada owa postawa wszelkie cechy jednostki chorobowej.

Zacznijmy to więc odkręcać. Po pierwsze – Polska nie ma żadnego wpływu na to czy Ukraina będzie czy nie będzie niepodległa. Wpływ na to mają jedynie brytyjscy agenci. Jeśli Polska jasno i wyraźnie nie nazwie Wołynia ludobójstwem, każda wymierzona w ludność ukraińską akcja polskiej partyzantki zostanie tak określona przez różne, nie tylko ukraińskie, ale także rosyjskie i zachodnie ośrodki propagandowe. Po trzecie taka postawa doprowadzi nas do tego, że niebawem, kiedy już opadną emocje po filmie „Wołyń” będziemy oglądać w kolejnym filmie złych polskich partyzantów, którzy zamiast iść ramię w ramię z uciskanym ludem Ukrainy i oświeconymi żydowskimi działaczami komunistycznymi, sorry – liberalnymi, uporczywie trzymają się starego porządku. Że co? Że UPA mordowała Żydów? A kogo to dziś obchodzi? Z całą pewnością nie obejdzie to filmowców, którzy będą robić oprawę propagandową, coraz bardziej niepodległej i coraz mniej zależnej od Rosji Ukrainie. Jakieś miejsce dla Polaków będzie się musiało w tych filmach znaleźć. To nie koniec. Trzeba jeszcze zapytać jaki jest stosunek mniejszości ukraińskiej w Polsce do PiS? Moim zdaniem, a mogę się mylić, letni, o ile nie chłodny. Im więcej deklaracji o zrozumieniu i pojednaniu składają politycy tej partii, tym mniej zrozumienia i chęci pojednania jest po drugiej stronie. I to jest zrozumiałe, bo ludzie reprezentujący mniejszość ukraińską w Polsce nie aspirują to tego pułapu, na którym operuje PiS ale mierzą wyżej. To „wyżej” zaś istnieje wyłącznie w Europie zjednoczonej na zasadach wyznawanych przez Donalda Tuska, nie na żadnych innych. I koniec. Nic więcej nie trzeba dodawać. Poza tym może jeszcze, że sytuacja wewnętrzna na Ukrainie i jej polityka zagraniczna także różnią się co do kierunku, w którym podąża Prawo i Sprawiedliwość, przynajmniej jeśli idzie o deklaracje składane wobec wyborców.

 

Na dziś to tyle. Od poniedziałku komiksy Tomka będą dostępne w sklepie motoryzacyjnym przy ul. Przybyszewskiego 71 w Krakowie, jest tam specjalne stoisko z nimi i można sobie zakupić co kto chce bez kosztów przesyłki. Promocja tam nie obowiązuje, tak więc obniżek nie ma. Ja zaś zapraszam na stronę www.coryllus, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i do księgarni Tarabuk. Aha, w dniach 30 lipca- 1 sierpnia będę ze swoimi książkami na plenerze czytelniczym w Gdyni. Tam wiecie, nad samym morzem, na tym betonie będziemy stali.


 

Na koniec nagrania z Bytomia


 

Tadeusz Płużański i Robert Maurer z Polonia Christiana


 

https://www.youtube.com/watch?v=Y-WK4D0-7E4

 

https://www.youtube.com/watch?v=QEBZl_tYlw0


 

I cała reszta


 

https://www.youtube.com/watch?v=Vkm3LM5jiQI


 


 

Wywiad z Toyahem

https://www.youtube.com/watch?v=QsI32_YCtI0


 

I cała reszta


 

https://www.youtube.com/watch?v=17FNP_5Eabo


 

https://www.youtube.com/edit?o=U&video_id=YMuHJXO8nsk

Jola Gancarz i Tomek Bereźnicki


 

https://www.youtube.com/watch?v=QJ0w-Ov5PHE 

 

I wywiad z Grzegorzem Braunem

 

https://www.youtube.com/watch?v=-Y1HtmxP6CY

Oto Leszek Żebrowski


 

https://www.youtube.com/watch?v=dzfrfWakaNQ


 

I cała reszta


 

Grzegorz Braun

https://www.youtube.com/watch?v=9pGHsAG8iwc

I poprzednicy

Dziś jeszcze raz zamieszczę tu linki do wszystkich opublikowanych nagrań z Bytomia, a także do swoich dwóch pogadanek z Wrocławia.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i do księgarni Tarabuk

I jeszcze nagrania

https://www.youtube.com/watch?v=ivZR3NYDdm8

https://www.youtube.com/watch?v=pnH4_CNnFHQ

 

https://www.youtube.com/watch?v=bz4wLIvJ5C8

 

 

Oto przed Państwem wykład który w czasie targów książki w Bytomiu wygłosił przeor klasztoru cystersów w Wąchocku Ojciec Wincenty Wiesław Polek. Dotyczy on kasaty zakonu cystersów na ziemiach Królestwa Polskiego, w początkach XIX wieku oraz dewastacji przemysłu stalowego zarządzanego przez ojców cystersów, co dokonało się rękami naszych narodowych bohaterów – Stanisława Staszica i Stanisława Kostki Potockiego. Miłego odbioru. Pod drugim linkiem są pytania z sali. 

 

https://www.youtube.com/watch?v=GLVOlqgspyg&feature=em-upload_owner

https://www.youtube.com/watch?v=UAUQxSEPJ_k&feature=em-upload_owner

 

Mam nadzieję, że wykład ten ukaże się w kolejnym, dodatkowym numerze Szkoły Nawigatorów. Niebawem przed nami pierwszy taki numer, dostępny poza prenumeratą, poświęcony Żydom i gospodarce. Kolejny zaś dotyczył będzie obecności Kościoła w przemyśle i finansach i tam znajdzie się, jak mniemam powyższy wykład. 

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl. gdzie można już kupić kolejny, polski numer Szkoły nawigatorów

 

Prócz tego zachęcam do obejrzenia wywiadów z laureatami nagród oraz transmisji z wręczenia bytomskich rozetek. 

 

https://www.youtube.com/watch?v=eQspcgDeRJI

https://www.youtube.com/watch?v=fmP_w6hZvQ4


Wystąpienie Leszka Żebrowskiego w Bytomiu. Nie ma co gadać, trzeba oglądać.

 

https://www.youtube.com/watch?v=REUBriCylFY

 

I pytania publiczności

 

https://www.youtube.com/watch?v=_I9sLyPcIAM

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka