coryllus coryllus
3938
BLOG

Najsztub oblicza objętość stożka. Ściętego....

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 26

Wczoraj zaskoczyła mnie wiadomość, że sąd oddalił powództwo w sprawie (mam nadzieję, że tak się to określa) sprofanowania pamięci Powstańców Warszawskich przez Piotra Najsztuba i jego kolegę z radia, którzy na antenie urządzili sobie bekę z żołnierskich wierszy. Najsztub się tłumaczył, że on nie widział, co to za utwory, uznał je za słabe i w związku z tym postanowił trochę poszydzić.

Jestem szczerze zdumiony. Nie wyobrażam sobie bowiem, że w jakiejś amerykańskiej czy brytyjskiej rozgłośni, ktoś przynosi do studia słabe wiersze patriotyczne, a prowadzący program robią z tego temat. Tam to w ogóle nie jest temat, niby dlaczego miałby być? Czy radio stoi na straży kanonów poezji? Nie. A Najsztub, były redaktor techniczny czy on stoi na straży tych kanonów? Także nie. On nie ma o tych kanonach bladego pojęcia, może najwyżej stwierdzić, że jedna piosenka podoba mu się bardziej, a inna mniej. A jednak wziął się za ocenianie poezji, a do tego okazało się, że polskiej radio to jest miejsce, gdzie słabe wiersze, w dodatku wiersze żołnierzy są tematem do śmiechu. Taka sytuacja mogłaby mieć uzasadnienie w jednym tylko przypadku, kiedy Najsztub znajdowałby się w kraju okupowanym i dostał od dowództwa frontu polecenie, by pognębić lud podbity jakąś radiową szyderą. Nie wykluczam, że w takiej właśnie sytuacji się znajdujemy. I zachowanie Piotra Najsztuba jasno na to wskazuje. Mało tego, na to samo wskazuje zachowanie się szefa tej organizacji powstańczej, która Najsztuba i jego kolegę pozwała do sądu. O mało nie doszło do sprawy, ale sąd niepodległej Polski uznał, że nie ma powodu, by wszczynać awanturę. Z dowództwa frontu zaś przyszło do Najsztuba nowe polecenie – masz ku...a przeprosić. - Ale, ale, ale....krzywił się Najsztub – samiście towarzyszu pułkowniku mówili, że trzeba im dopiec....a teraz co....

Na co pułkownik – chcesz, żebyśmy cię, ku...a, przenieśli na stanowisko kaowca do domu kultury w Garwolinie?

Najsztub nie chciał i przeprosił. Na co pan kierownik organizacji kombatanckiej rzekł, że jest w pełni przeprosinami usatysfakcjonowany. Czego się się więc z nowu czepiam? Przecież przeprosiny były na antenie. Otóż okazało się, że dowództwo frontu wysłało jeszcze jedno ciche polecenie. Cała ta audycja gdzie Najsztub robi sobie jaja z żołnierskich wierszy zostałą zutylizowana. Nie ma jej. Skasowali taśmę. Tak się akurat składa, że o sprawie archiwizowania mediów mam niejakie pojęcie. To są rzeczy niedopuszczalne, to jest Orwell po prostu, a my właśnie zrobiliśmy kolejny krok w kierunku urzeczywistnienia utopii. Oto Najsztub obraził, potem przeprosił, ale śladu po tej sprawie nie będzie. Dlaczego? Żeby redaktorowi nie szargać opinii, to raz, dwa żeby się potem, przy okazji następnej szydery nikt nie powoływał na poprzednią i nie wymachiwał nią w sądzie jako argumentem, a po trzecie dlatego, byśmy zatracili to przykre wrażenie, że znajdujemy się w kraju okupowanym.

Ja chciałem tylko przypomnieć, że organizacje powstańcze toczą teraz zacięty bój, (może już skończyły nie wiem) z ministerm Macierewiczem o treść apelu poległych. Zapewniam Was, że każde słowo tej afery zostanie zarchiwizowane i będzie pieczołowicie przechowywane. Kombatanci zaś ochoczo będą wychodzić przed kamerę i opowiadać jaki z Macierewicza cham, jakie to straszne rzeczy im proponował, będą mówić, że PiS to partia antypolska, a może jeszcze coś gorszego. I to się tym godnym najwyższego szacunku, ale straszliwie doświadczonym ludziom, nijak w głowach nie rozjedzie. Będzie spójne i trwałe – PiS jest zły, a Najsztub przeprosił i jego przez to dobry, bo mógł nie przeprosić. Żeby dobroć Najsztuba była jeszcze wyraźniej widoczna na tle podłości PiS-u i Macierewicza, trzeba zutylizować nagranie, na którym szydzi on z Powstańców.

Jeszcze raz wszystko podsumujmy – radio, w żadnym wolnym kraju, nie jest miejscem, gdzie można szydzić z poezji żołnierskiej. To jest temat śliski sam w sobie. A gdzie tam śliski – to w ogóle nie jest temat. No chyba, że ktoś zwalcza postawy patriotyczne w tym kraju i z tego uczynił sobie cel życia. I tu druga refleksja, myślę, że Polacy już dawno zrezygnowaliby z postaw ostentacyjnie patriotycznych i zamienili się w spokojnych ludzi, chodzących od rana każdy za swoimi sprawami, gdyby nie fakt, że branża patriotyczna generuje jednak jakieś zyski, a koniunktury napędzane są niejako samoczynnie, bo Najsztub ciągle dostaje te rozkazy z dowództwa frontu. Jego więc, i innych gazownianych macherów o zwalczania patriotycznych postaw zadaniem, nie jest wcale owo zwalczanie, ale nakręcanie koniunktur na sprzedaż koszulek i gadżetów patriotycznych. Postawa zaś biednych Powstańców jest jedynie najmniej ważnym elementem tej układanki.

Jeszcze raz więć apeluję, czcijmy pamięć poległych i pomordowanych, organizujmy uroczystości, ale na życie i przyszłość, wybierzmy sobie inne wzory i innych idoli. Ja, podobnie jak wczoraj, jeszcze raz wspomnę inżyniera Tadeusza Sołtyka, którego książkę wydaliśmy, pamięć o tym człowieku powinna być kultywowana znacznie dłużej niż latać będą samoloty wykonane według jego projektu. Tadeusz Sołtyk jest znacznie lepszą marką Polski niż wszystkie wojny i powstania. Bardzo przepraszam Powstańców, ale to jest moje prywatne zdanie, a jeśli ktoś sprzedaje i kupuje białoczerwone opaski z kartonu, nie powinien się obrażać o słowo „marka”. Do sądu zaś chętnie, w przeciwieństwie do Najsztuba pójdę i z całą pewnością nie przeproszę przed ogłoszeniem wyroku. Tadeusz Sołtyk i inni polscy inżynierowie nie są tematem, który da się wyszydzić na antenia radia, choć oczywiście ich życie i dokonania są jak najbardziej tematem radiowym i telewizyjnym. No, ale nikt o nich nie opowie i nikt ich życia filmował nie będzie. Bo co to jest za geszeft...? Napisałem geszeft? Bardzo przepraszam, chciałem napisać „zarobek”.

No, a gdyby się zdarzyło, że Najsztub albo ktoś zacznie z Sołtyka szydzić, my możemy popatrzeć nań ze spokojem i zapytać – a powiedzcie no towarszyszu Najsztub jak obliczyć objętość stożka ściętego? To jest argument znacznie poważniejszy, niż stale używany w polskich mediach – jako broń ostateczna – chwyt – a panu śmierdzi z gęby. Po czymś takim Najsztub się nie podniesie. Bo jak obliczyć objętość ściętego stożka, tego on nie wie z całą pewnością. On dopiero tego wzoru poszuka w sieci, jak przeczyta mój tekst, jest bowiem Piotr Najsztub o czym wiem na pewno człowiekiem ostrożnym i przewidującym. Myślę, że wzoru na objętość stożka ściętego nie zna nawet pułkownik z dowództwa frontu, który wysyła Najsztubowi rozkazy. Więcej, nie zna go także Wsiewołod Wsiewołodowicz Władymirow alias pułkownik Isajew, alias Max Otto von Stirlitz, który jest dla Najsztuba przykładem do naśladowania. Myślę, także, że wzoru tego nie znał również sam towarzysz Stalin, to co tu dopiero mówić o Najsztubie.

 

Przypominam, że od dziś do niedzieli jestem w Gdyni na nadmorskim plenerze czytelniczym. Stoimy na stoisku nr 43, na promendadzie rozpoczynającej się przu Muzeum Marynarki Wojennej. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka