coryllus coryllus
6159
BLOG

Czy Magda Umer kłamała

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 132

 W dzisiejszym wydaniu Plusa i minusa, dodatku do Rzeczpospoliej, jest kolejny artykuł o Edwardzie Woyniłłowiczu i wydanych przez Klinikę Języka wspomnieniach. Polecam. Okazuje się, że są jeszcze w Polsce dziennikarze zainteresowani czymś innym niż pisanie twittów, prowadzenie programów kulinarnych i podróżowanie za pieniądze podatnika do dalekich krajów, gdzie wszyscy już dawno byli przed nimi. No, ale ja dzisiaj nie o tym.

Wróciłem do pisania książki, bo zrobiło się nieco spokojniej, choć babcia znowu jest w szpitalu. Przeglądałem wczoraj dokumenty, które przesłał mi Georgius w związku z pewnym tajemniczym nazwiskiem i trafiłem na stary artykuł Magdy Umer opublikowany dawno temu, bo aż w roku 1996 w gazowni. Tekst ów dotyczy wielkich miłości Bolesława Leśmiana. Ja nie będę tutaj szermował nazwiskami tych kobiet, bo ich nie zapamiętałem, poza tym jednym, które mnie interesowało. Chodzi o coś innego zgoła. O samego Leśmiana i jego liczne dysfunkcje. Jak pamiętamy jest to ulubiony poeta dorastających dziewcząt, pamiętamy także, że są takie dziewczęta, które dorastają do osiemdziesiątki, albo i dłużej. Siły na to nie ma. Mogą one bez przerwy cytować tego Leśmiana i zachwycać się – mniemam, że fałszywie – jego poezją. Mnie Leśmian nigdy nie brał, uważałem, że to jest zanadto kokieteryjne i mało autentyczne. Nie wzruszają mnie też opowieści o jego niezaradności, których w tekście Magdy Umer jest sporo. Świadczą one o tym, że problemem Leśmiana nie była nadwrażliwość, bo jemu chyba w ogóle brakowało wrażliwości, ale totalne zaburzenia komunikacyjne. To był człowiek, który nie chciał i nie próbował nawet porozumiewać się z nikim, kto miał coś innego do powiedzenia niż on. Takie rzeczy się zdarzają i dziś. One zawsze kończą się w podobny sposób. Człowiek – nie ważne, mężczyzna czy kobieta – dotknięty taką dysfunkcją zwala się ze swoimi problemami komuś na łeb udając uczucie lub zakochując się w rzeczywistości. Potem zaś niszczy wszystko i wszystkich dookoła. Mnie, człowieka nader podejrzliwego, rzeczy takie brzydzą. I zawsze budzi się we mnie niechęć, kiedy widzę tego rodzaju wodewil. Nie inaczej jest z tym Leśmianem, który znalazł sobie aż trzy panie do obsługi, a to wszystko dlatego, że nawet nie wiedział biedaczek co się robi z brudną bielizną. Myślał, że się ją wyrzuca. Nie wiedział jednak gdzie, więc nosił te gacie zapakowane w papier po mieście i gdzieś je tam zostawiał. Jakie to wzruszające, prawda? Takich opowieści jest więcej i one niezwykle pasują do autorki tekstu Magdy Umer, która jak pamiętamy jest bratanicą pana Humera. Co nie ujmuje jej wdzięku i wrażliwości bynajmniej. Powoduje jednakowoż u pewnych osób zdziwienie, do którego owe osoby mają uzasadnione prawo. Ja także chciałbym niniejszym tekstem wyrazić zdziwienie i już za chwilę zdradzę czego będzie ono dotyczyć. Najpierw jednak jeszcze kilka słów o Leśmianie. Miał on żonę, kochankę i byłą kochankę. One wszystkie robiły wszystko, by pan Bolesław czuł się dobrze i nie zginął w wirach życia. Jak twierdzi Magda Umer „dobrzy ludzi załatwili Leśmianowi rejenturę w Zamościu”. Kurczę, czy ja dobrze kombinuję czy rejentura to jest notariat dzisiejszy, a praca w niej dotyczy obrotu nieruchomościami? Ciekawe ile jeszcze rejentur było w Zamościu przed wojną prócz tej prowadzonej przez niezaradnego poetę? To jest ważne miejsce ten Zamość i nieruchomości też są tam ciekawe. Leśmian się do prowadzenia rejentury nie nadawał, więc wszystkie sprawy załatwiał jego zastępca, a on mógł bawić żartami swoje panie i pisać wiersze. To bardzo wygodna sytuacja, ale łatwo może zamienić się w pułapkę. Z tej rejentury Leśmian miał niezłe przychody, nie wiemy jednak na co mógł je wydawać. Możliwe, że na jakieś podróże, możliwe że na te dziewczyny, możliwe że na wykształcenie córek. No, ale….pewnego dnia zdarzyło się, że jego zastępca, który trzymał łapę na wszystkim w tej rejenturze, upozorował włamanie i zagarnął 20 tysięcy złotych. Następnie zaś zniknął. 20 tysięcy to był kawał grosza i Leśmian musiał to spłacać do końca życia. Jego kochanka, lekarka, żeby mu pomóc, sprzedała swoje luksusowe mieszkanie przy Marszałkowskiej, gdzie był prywatny gabinet. To niezwykle ujmujące, mam jednak dwa pytania, na które w tekście Umer nie znajduję odpowiedzi – jak się nazywał ten zastępca? To raz. Dwa – za co ta kochanka kupiła wcześniej to mieszkanie? Czy aby nie za pieniądze Leśmiana zarobione przez jego zastępcę w notariacie? No i jeszcze trzecie pytanie – czy zastępca nie upozorował włamania i nie zwiał widząc, jak pan Leśmian i jego dziewczyny traktują pieniądze? Ja tego nie wiem, ja tylko pytam.

Najciekawsza jednak historia związana jest ze śmiercią Bolesława Leśmiana. Otóż miał on dwie córki, ta starsza nienawidziła jego kochanki, uważając, że jest to brzydki i agresywny babsztyl. Ta młodsza nie miała nic przeciwko niej. Tu przed śmiercią, schorowany Leśmian postanowił – jak pisze Umer – rozmówić się z narzeczonym tej młodszej. Ponoć była ona – ta córka – bez pamięci zakochana w tym człowieku. No i Leśmian wezwał go na rozmowę, żeby zapytać co ze ślubem. On zaś powiedział mniej więcej coś takiego – proszę pana, jaki ślub? Ja jestem członkiem ONR, a pan jest żydem! Jak pan sobie to wyobraża ten związek, pan żyje poza rzeczywistością. Był rok 1937 i Leśmian usłyszawszy powyższe zmarł. Zabili go – powiedzmy to sobie wprost – polscy nacjonaliści, w dodatku byli tak perfidni, że zamordowali go samym tylko słowem, żeby nie można było rzucić na nich podejrzeń. No, ale na szczęście jest Magda Umer, która tę sprawę, już dawno temu, całe dwadzieścia lat przecież minęło, wyśledziła i ujawniła. Ja może bym w to uwierzył, gdyby nie dwa momenty. Oto kiedy tego Leśmiana okradli, poślubiona małżonka wręczyła mu swój złoty, wysadzany diamentami diadem i rzekła – jedź Bolku do Warszawy i sprzedaj to, starczy na spłatę części długu. Leśmian wziął diadem, do Warszawy pojechał, ale wrócił bez pieniędzy. Nie wiadomo co z nimi zrobił. Nie wiadomo czy go okradli, czy może gdzieś te pieniądze stracił. Może był hazardzistą, a my o tym nie wiemy? W każdym razie nie dał swojej żonie słowa wyjaśnienia. Ona zaś, wzburzona, wyjechała do Łomży. Nie wiem dlaczego akurat tam, a Umer tego nie wyjaśnia. Potem jednak wróciła i razem z mężem zamieszkali w Warszawie. To wszystko jest nader dziwne i stawia legendarną wrażliwość Bolesława Leśmiana pod znakiem zapytania. No, ale są rzeczy dziwniejsze.

Oto okazuje się, że mężem jego młodszej córki, tej co lubiła kochankę został Denis Hills. Jeden rzut oka na biografię tego pana w wiki oraz na koleje jego życia i związki z Polską, podnosi nam włos na głowie i zadajemy sobie pytanie – czy z tym członkiem ONR nie było przypadkiem tak jak z Wandą i Niemcem? Wszyscy mówią, że on ją przymuszał i ona się musiała utopić, a w rzeczywistości było tak, że ona nie chciała i on się utopił. Może wręcz nie było żadnego członka ONR, a Magda Umer nałgała po prostu, żeby dokopać wstrętnym polskim nacjonalistom, nienawidzącym żydów. Może był tylko pan Hills i może to on właśnie zabił Leśmiana słowem, ale jak tu zarzucać morderstwo na poecie Anglikowi, w dodatku takiemu co skończył Oksford? Toż Magda Umer i całe jej środowisko do Oksfordu aspiruje…

Popatrzmy na tego Hillsa. Od roku 1935 podróżował on po Niemczech i pisał korespondencję dla Birmingham Post. Zapewne pisał także coś jeszcze, o czym w wiki nie ma słowa. Nie ma bowiem możliwości, by w roku 1935 Anglik podróżował po Niemczech i był wyłącznie dziennikarzem i nikim więcej. Pracował w firmie Shell-Mex, która była jednym z potentatów na ryku naftowym. Potem zaś zjawił się w Polsce. Był rok 1937 a on podróżował po naszym kraju i napisał książkę „Powrót do Polski”. Nie wiemy niestety kiedy poznał córkę Leśmiana. W wiki piszą, że do Warszawy przeniósł się w roku 1939 dwa lata po śmierci poety i zaczął tam nauczać angielskiego. W momencie wybuchu wojny ruszył do Rumunii i tam zainstalował się przy Stanisławie Kopańskim, generale, dowódcy Karpackiej Brygady Ułanów. Później już stale przebywał przy polskim wojsku, ale nie wiemy czy była z nim również córka Leśmiana i kiedy wzięli ślub. Towarzyszył Polakom do samego Monte Cassino. Potem zaś – uwaga, uwaga – brał udział w operacji Keelhaul. Czyli mówiąc wprost wydawał w ręce Stalina tych ludzi, którzy z Rosji bolszewickiej uciekli i walczyli po stronie Hitlera. W wiki piszą, że pan Hills doskonale zdawał sobie sprawę, z tego, co się stanie z tymi ludźmi i robił wszystko by im pomóc. Okay, ja w to jestem skłonny uwierzyć. Nie rozumiem tylko dlaczego później to on właśnie został oficerem łącznikowym sowieckiej misji wojskowej we Włoszech. Przecież jego postawa w czasie tej operacji, postawa solidaryzująca się z wydawanymi na śmierć kozakami, wzbudzać musiała skrajną niechęć towarzyszy radzieckich. Ratował też jakichś żydów usiłujących dostać się do Palestyny, których z niezrozumiałych mi powodów nie chciano tam wypuścić. W latach pięćdziesiątych znalazł się w Turcji, gdzie także uczył angielskiego, a potem w Ugandzie, gdzie niczego nie uczył, bo wszyscy tam znali już angielski, pisał jedynie korespondencję. Miał już wtedy drugą żonę, ale nie wiemy co się stało z córką Leśmiana, rozwiódł się z nią czy może umarła….

Ktoś powie – no i co z tego? Nic. Mam tylko, jak wszyscy prawo do zdziwienia. Tak postać, a Magda Umer zupełnie o nim zapomniała, przystawiając do córki Bolesława Leśmiana oenerowca mordercę. Niesamowite. Najlepsze zaś jest to, że to wcale nie ma związku z jej stryjem.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i do księgarni Tarabuk, zapraszam także do sklepu Bereźnicki w Krakowie gdzie można kupić komiksy Tomka, oraz na stronę www.rozetta.pl gdzie obejrzeć można nagrania z targów książki w Bytomiu Rozetta 2016

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura