coryllus coryllus
3076
BLOG

Wojna na Ukrainie - poligon Wielkiej Brytanii

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 49

 Przez dwa dni media prawicowe, ale nie tylko, ekscytowały się tekstem napisanym przez Lisickiego, który zauważyć raczył, że polska polityka wobec Turcji jest chybiona, bo Erdogan właśnie dogaduje się z Putinem, a Waszczykowski tego nie przewidział i jechał tam do tej Turcji jak głupi. Ja streszczam ten przydługi wywód Lisickiego, bo nie ma doprawdy sensu, by go studiować w całości. Mam w związku z tym tekstem jednak kilka kwestii do rozważenia i jedno pytanie – dlaczego my konsumenci politycznych eventów i publicystyki polityczno-historycznej, jesteśmy skazani na tak nędznych analityków? Ja rozumiem, że minister Waszczykowski to jest człowiek poddany tysiącznym ograniczeniom, który działa w niesprzyjającym środowisku, ale dlaczego rzeczywistość polityczną komentują dla nas takie, przepraszam za wyrażenie, mośki. I niech się Izraelici o imieniu Mosze nie obrażają, bo nie o nich tu chodzi. Mnie interesuje dlaczego gamoń i nieuk zabiera się za omawianie spraw, o których nie ma pojęcia. Jak wiecie nie jest to problem Lisickiego jedynie, ale tych wszystkich mędrców, którzy po czasie, z zapłonem już nie opóźnionym, ale całkiem zamokniętym raczą nas informować o tym co się wydarzyło dwa tygodnie temu i co my mamy o tym myśleć. Nie chodzi bowiem o to w publicystyce politycznej, by polityków krytykować, ale o to, by ich wychowywać. To jest duże ryzyko i niewielu się go podejmuje, ale z takich właśnie decyzji rodzi się potem prawdziwa wielkość ludzi mediów. Czy my mamy kogoś takiego? Ktoś powie, że Grzegorz Braun mógłby być taką osobą, albo Max Kolonko. Niestety, to nie jest ta droga. Zacznę od Kolonki, on ma już tylu naśladowców, z Czarkiem Pazurą na czele, że niebawem trudno będzie go od nich odróżnić. Poza tym element show w jego występach jest tak dominujący, że cała reszta sprawia wrażenie nieważnego dodatku. Z Grzegorzem Braunem zaś problem jest taki, że on najwyraźniej wpadł w manię kandydowania. Teraz kandyduje na prezesa telewizji. Oczywiście czyni tak, by wyśmiać i obnażyć absurd tego rzekomego konkursu na prezesa, w którym wszystko jest uklepane i załatwione już na samym początku. No, ale też zabiera się za to też trochę z powodów autopromocji. Uważam, że to nie jest dobry sposób na promocję. No, ale Grzegorz Braun jest dorosły i wie co robi. Nie ma sensu mu w tym przeszkadzać. Jak dobrze wiecie obydwaj wymienieni panowie są nazywani przez „naszych dziennikarzy” ruskimi agentami wpływu. Jak się ostatnio okazało jednak zarzut ten jest rozciągliwy i ruskim agentami wpływu zostali też Karnowscy, a niebawem okaże się, że jedynie ci, co im ukraińska bezpieka dała order nie są ruskimi agentami wpływu, a reszta to po prostu spadkobiercy Płatona Zubowa.

Postaram się wykazać absurd takiego zarzutu, medialny i propagandowy absurd oraz wynikającą z tego słabość i mośkowatość „naszych”. Oto książka, którą mamy w sklepie, ta o księżnej Dorothei Lieven zaczyna się od cytatu z Wiktora Suworowa, który brzmi:

 

Jeden wielki dom wariatów. Kompletny obłęd. Dlaczego Zachód wpuszcza nas do siebie setkami i tysiącami? Przecież jesteśmy szpiegami.

 

Dodam do tego informację, którą przesłał mi Onyx, dotyczy ona najmłodszego brytyjskiego miliardera, który podobno jest potomkiem Puszkina. Oto link:

 

http://www.rp.pl/Sylwetki/308119936-Hugh-Grosvenor-to-najmlodszy-miliarder-z-majatkiem-ocenianym-na-123-mld-dol.html?utm_content=buffer480d9&utm_medium=social&utm_source=twitter.com&utm_campaign=buffer

 

Wszyscy wiedzą ilu Rosjan mieszka w Wielkiej Brytanii, ilu ją odwiedza i ilu ma tam swoje majątki. Wszyscy wiedzą też, że wielu z nich to agenci Putina, ludzie służb, dziennikarze wierni Moskwie i różne podejrzane typy. I co? I pstro. Bo wszyscy ci ludzie pojedynczo i razem w kupie nie mają żadnego wpływu na Brytyjczyków. To jest nie tylko nie możliwe do zrealizowania, ale nawet do pomyślenia. Romek Abramowicz może mieć nawet na własność brytyjski klub piłkarski, a znaczenia dla Wielkiej Brytanii i tak nie ma to żadnego. U nas, nie trzeba się nawet zdradzać z przesadną sympatią do Moskwy, żeby człowieka okrzyknęli ruskim agentem. Dlaczego? Bo nie o agenturę chodzi, ale o dostęp do publiczności i o ubóstwo treści istniejących na rynku. Chodzi także o to, by tych treści nie przybywało, bo wtedy budżety dla dziennikarzy mogą się zmniejszyć i stworzy się chaos. A tak wiadomo – tu są dobrze Polacy, a tam podejrzani agenci Moskwy, którzy coś kombinują. Dziwne, że inni agenci są w Polsce zawsze mile widziani, tak jakby ich intencje wobec naszego kraju były zawsze czyste wręcz kryształowe.

Jeden z komentatorów napisał wczoraj, że oto ministrowie Wielkiej Brytanii i Rosji porozmawiali sobie od serca przez telefon, przedmiotem rozmów była współpraca obydwu krajów. U Karnowskich zaś pojawiła się informacja, że ukraińskie służby specjalne zdają raporty Brytyjczykom, a te dotyczą możliwości bojowych armii rosyjskiej. Mamy więc na wyspie agentów, mamy wieści o przewadze rosyjskiej nad armią brytyjską, o czym Koronę poinformowali Ukraińcy i tę rozmowę ministrów, w jak najlepszym tonie. No i jeszcze wizytę Erdogana w Moskwie. Patrzymy na to i widzimy, że w środku okręgu zakreślonego przez Turcję, Rosję i Wielką Brytanię znajduje się Unia Europejska. Co z nią będzie? I – to ważne – czy Wielka Brytania nadal jest najważniejszym sojusznikiem Polski, jak twierdził minister Waszczykowski, czy też może jest już dziś nim ktoś inny. Chciałem tu zwrócić jeszcze raz uwagę na pewną kwestie. W państwie, które nie ma doktryny żadne posunięcia polityczne nie mają znaczenia. Nie ma także znaczenie zawieranie sojuszy, bo państwo bez doktryny realizuje program minimum zawarty w słowie „przetrwać”. To zaś zwykle państwo bez doktryny osiąga kosztem własnych obywateli. Oszukując ich i okradając. Wszystkie siły takiego państwa zwrócone są do wewnątrz, a celem ich jest utrzymanie u władzy aktualnej elity. To wszystko. Państwo posiadające doktrynę siłą rzeczy musi dawać szansę nowym ludziom, musi tworzyć miejsca pracy i musi ekspandować na rynki, obszary i tworzyć nowe mocne i trudne do podważenia narracje. Takim państwem jest Wielka Brytania, która z jednej strony dogaduje się z Moskwą, z drugiej zaś patrzy wyczekująco na przeciwległy biegun europejskiej polityki czyli na Ankarę, a z kolejnej przyjmuje raporty ukraińskich oficerów.

Wszystko to dzieje się w imię realizacji brytyjskiej doktryny, która jest odbudowa imperium. Kto jest w tym bezbożnym dziele największym wrogiem Brytanii? Wszyscy. To trzeba jasno powiedzieć – wszyscy są jej wrogami. Wojna na Ukrainie będzie się tlić do czasu, aż Brytyjczycy będą mieli wszystkie potrzebne informacje do tego by nie bać się Rosjan. Co będzie później to już zależy od stosunków Londyn Ankara. Nasze mośki, czyli analitycy polityczni nie dostrzegają jednej prostej i bardzo wyraźnie widocznej w najnowszych dziejach Polski kwestii. Oto układ sił w naszym regionie jest wypadkową mocy niemieckich i brytyjskich, te ostatnie zaś realizowane są poprzez pośredników – komunistów, Ukraińców, czy kogo tam akurat Brytania sobie wynajmie. I tak – do Bugu mamy wpływy niemieckie i one nie mogą ruszyć się ani o milimetr na wschód. Jeśli do tego dochodzi zaczynają się dziać rzeczy straszne. Za Bugiem rozciąga się strefa wpływów brytyjskich o czym nam wyraźnie powiedzieli ci oficerowie z Ukrainy co składali raporty w Londynie. I tak jest od bardzo dawna. Wszystkie nasze projekty czynne w tym regionie, jeśli nie są powiązane z doktryną i potężnymi budżetami są po prostu nieważne. Może się zdarzyć, że zostaniemy postawieni, jako podwykonawca z trzeciego szeregu, przeznaczony na zabicie, przed wyborem – Niemcy czy polityka brytyjska realizowana rękami Moskwy albo Kijowa. I co wtedy zrobią najprawdziwsi patrioci tacy jak eska na przykład? Kogo nazwą ruskim agentem? I czy agent ruski będzie gorszy od niemieckiego, czy może lepszy? To są wszystko pytania otwarte, na które nie udzieli nam odpowiedzi nikt, a najmniej historia ojczysta w obecnej redakcji z postaciami bohaterów walczących o postęp i szczęście ludzkości, a także o powszechny dostęp do edukacji.

I jeszcze jedno – jak w nakreślonej tak sytuacji wygląda kwestia Białorusi i telewizji Biełsat nadającej z Polski na tamtym terenie? Moim zdaniem zabawnie, tym zabawniej, im więcej Agnieszka Romaszewska mówi o ruskich agentach. Ktoś mi niedawno mówił, że białoruski system rakiet średniego zasięgu nosi dziwną nazwę ‘Polonez”. Może chociaż Łukaszenka ma jakąś ekspansywną doktrynę, na co wskazuje ta nazwa i to będzie dla nas jakaś nadzieja na przyszłość. Póki co będziemy musieli chyba raczej wszyscy płacić ten patriotyczny abonament na patriotyczną telewizję, w której Jan Pietrzak wymyślał będzie Niesiołowskiemu od wszarzy. A propos Janka Pietrzaka, pokłóciłem się wczoraj o niego z eską. Znalazłem taki oto zabawny koncert z roku 1979

 

<iframe width="420" height="315" src="https://www.youtube.com/embed/mk3E3D-8hxs" frameborder="0" allowfullscreen></iframe>

 

I zapytałem eskę co to ma znaczyć. Ona na to, że to jest występ z roku 1979, nadany akurat po wizycie papieża. Niby na fali tej odwilży….Okay, niech będzie...nie wiem tylko dlaczego papieża upamiętnili występem Jandy, która lata po scenie z cyckami na wierzchu.

 

Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

Zapraszam też na stronę www.rozetta.pl gdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.

 

 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka