coryllus coryllus
5338
BLOG

Koncentracja jako zasada czyli Trójmorze w ogniu

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 63

 Eska napisała wczoraj bardzo optymistyczny tekst o tym, że podnosimy się z kolan jako kraj i jako region i wreszcie tworzymy coś nowego. Ponieważ ja nie jestem aż tak wielkim optymistą jak eska chciałem coś wtrącić w tej sprawie. Wszyscy pamiętamy czym się skończyła budowa grupy heksagonale, z udziałem państw położonych nad Bałtykiem i Adriatykiem. Teraz zaś budujemy Trójmorze. Nie dość, że Bałtyk i Adriatyk to jeszcze Morze Czarne. W skład tego porozumienia wchodzą, jak zwykle w tych rejonach mali, słabi, nie rozumiejący się wzajemnie i mający sprzeczne interesy partnerzy. Żeby te żywiołki jakoś połączyć w jedną całość i nadać im rzeczywisty pęd, potrzebne jest zasilanie i cel. O tym skąd się weźmie zasilanie, kiedy w Niemczech jest kryzys, mogę sobie wyobrazić, ale cel wydaje mi się ważniejszy, bo z zasadzie powinienem napisać – wróg, a nie cel. Kto będzie tym wrogiem? Tego jeszcze nie wiemy, ale kiedy patrzę na tę mapę, którą umieściła na swoim blogu eska widzę jakąś strefę przyfrontową, albo zaplecze, gdzie przygotowuje się opatrunki dla rannych. To są skojarzenia automatyczne i one w ogóle nie muszą mieć potwierdzenia w realiach, ot po prostu odzywa się we mnie fobia, której łyżkami mi nakładziono do głowy w dzieciństwie i później. Lepiej idźmy tropami, które nam wskazuje eska. Cała ta strefa ma służyć komunikacji pomiędzy północą a południem, wschodem a zachodem, ma służyć do handlu i za jej przyczyną mieszkańcy Trójmorza powinni się znacznie wzbogacić. Jeśli tak ma być to chyba warto by policzyć porty, które znajdują się na brzegach trzech mórz, a także zorientować się co się w tych portach ładuje, co się wyładowuje oraz kto jest rzeczywistym zarządcą tych miejsce. Ja tego nie wiem, bo nie jestem inżynierem transportu, ale wydaje mi się, że to ważne. Jak to ustalił ostatnio Jacek Drobny, w szkockim numerze SN, nowoczesna polityka brytyjska, którą z powodzeniem korona prowadzi już 300 lat polega na kontrolowaniu portów i rozdrabnianiu tego co jest za portami. Pasuje więc te formuła jak ulał do mapki załączonej przez eskę.

Ble,ble, ble – zawoła ktoś, kogo obchodzą jakieś starocie sprzed 300 lat, chodzi o to, że teraz wreszcie wstajemy z kolan i razem z naszymi sojusznikami będziemy budować trwałą prosperity w regionie. Ja jestem za, ale się zastanawiam, czy ci wszyscy optymiści wiedzą na co się porywają? Komunikacja i handel w strefach łączących trzy morza, według tego czego uczy nas historia, nie może służyć jakimś Słoweniom i Estoniom. Ma służyć imperiom, albowiem one, wokół swoich doktryn mogą zgromadzić odpowiednie środki na obronę pozycji, którą zajmują. Jeśli zaś ktoś się tym planom przeciwstawia ginie. No, ale wróćmy do tych portów, zacznijmy od północy: Tallin, Ryga, Kłajpeda, Gdańsk, Gdynia, Szczecin, Triest, Rijeka, Burgas, Warna, Mangalia, Konstanca. Zaznaczam, że nie wiem dokładnie, które z tych portów są poważne, a które nadają się do tego, by zakotwiczyć tam żaglówkę i załadować ją skrzynkami piwa. Ciekaw po prostu jestem, kto tym zarządza naprawdę. Kolejna sprawa to transport wodny. To jest rzecz tak istotna, że ja się w ogóle za to na razie nie zabieram, choć zadzwonił tu do mnie niedawno pewien pan, który podarował mi książkę Adama Reszki zatytułowaną „Wiślane statki i techniki nawigacyjne do XVI do XX wieku” autor już nie żyje, ale jest strona poświęcona tym zagadnieniom, gdzie zbierają się pasjonaci żeglugi rzecznej i omawiają różne ważne kwestie. Z krótkiej rozmowy z człowiekiem, który mi tę książkę podarował, a jest on inżynierem hydrologiem, a także z różnych swoich źródeł, łatwo zorientowałem się, że uruchomienie jakiejkolwiek komunikacji wodnej w Europie środkowej to jest sprawa najwyższej wagi i każdy kto się za nią zabierze musi się liczyć z najgorszym, w przypadku zaangażowanych polityków jest to śmierć w zamachu jawnym lub upozorowanym na wypadek samochodowy. Przez lata całe, mimo istnienia planów nie można było w Polsce przekopać kanału śląskiego łączącego Wisłę z Odrą. To samo jest z regulacją górnych odcinków Wisły. O przekopaniu mierzi Wiślanej nie ma co gadać. Ostatnio usłyszałem, że w Zalewie jest za płytko i się nie opłaca. A na pustyni, przez którą dziś płynie Kanał Sueski w ogóle nie było wody i się opłacało. Jakie to dziwne prawda? Czym byłby ten port w Elblągu, gdyby powstał? No, po takiej pobieżnej ocenie mapy wychodzi na to, że byłby to port uniezależniający Białoruś od Rosji. Jeśli powstałaby ta sieć dróg, o której mówimy od dłuższego czasu, te wszystkie Via Karpatie i Via Baltiki, a do tego jeszcze pełnomorski port w Elblągu to znaczyłoby tle, że Białoruś jest na stałe przyspawana do Polski, a odspawana od Rosji. PiS planuje zrealizować większość inwestycji, o których tu mówimy, to się cały czas przewija w różnych doniesieniach zza kulis. Dostałem nawet od mojego nowego znajomego raport dotyczący żeglugi rzecznej oraz jej przewagi nad innymi rodzajami transportu. Ostatnio zaś ktoś wrzucił na mojej stronie link do projektu łączącego Dunaj z Łabą i Odrą. To jest piękna wizja, ale to jest casus belli, w większym jeszcze wymiarze niż niemiecka kolej do Bagdadu przed I wojną światową. Powód jest prosty – uruchomienie wielkich dróg wodnych to zwiększenie liczby wielkich portów w regionie, którymi ktoś musi zarządzać. Porty zaś śródlądowe to ośrodki kumulacji kapitału, a więc także władzy. Kto będzie miał więcej tych portów, te będzie miał więcej władzy.

Czy politycy PiS zdają sobie z tego sprawę? Jeśli tak, dobrze byłoby dowiedzieć się jak zamierzają ochronić swoje projekty i siebie samych? Za pomocą komanda straceńców ze Słowenii? Żartuję oczywiście. Pytanie jest proste – kto asekuruje ten projekt finansowo i militarnie, to znaczy kto będzie czerpał zeń lwią część zysków? Ja tego nie wiem, a nie chcę już wymieniać Londynu, bo samemu mi się chce śmiać, jak tak piszę. Jeśli to jest projekt wymyślony przez lokalnych polityków, którzy teraz nerwowo rozglądają się za forsą na jego realizację to nadaje się on – przepraszam za wyrażenie – do potłuczenia o du..ę. Eska zasugerowała, że mogą nim być zainteresowane Chiny, to miła wiadomość, ale jak Chiny przekonają swoich światowych partnerów i konkurentów, że warto ten projekt przeprowadzić, bo nie zagraża on interesom Niemiec i Rosji? Nie wiem. Nie jestem chińskim politykiem, a Chiny są daleko i mają, jak przypuszczam, ważniejsze problemy. No i najważniejsze – co na to wszystko organizacje ekologiczne, czyli miękka, niemiecka agentura, która łatwo może zamienić się w agenturę twardą i wypróbować stanowczość naszego rządu. Na razie odgrażają się na łamach Wyborczej, że nie dadzą oderwać ani jednego guzika od fraka pingwinów zamieszkujących rezerwat w ujściu Warty. No ale eskalacja z pewnością nastąpi.

Jeszcze raz więc postawmy pytanie – czy to jest projekt serio czy tylko takie paplanie, które słyszeliśmy już tysiące razy. Ja byłbym za tym, żeby jednak to wszystko było serio. No, ale wtedy trzeba posadzić do więzień przywódców organizacji ekologicznych, a nie dawać im nagrody. Trzeba zmienić całą filozofię myślenia o środowisku, a na to się nie zanosi. Trzeba także mieć za sobą jakąś potęgę, która będzie zainteresowana zyskami z tego projektu. Dobrze, żeby nie był nią Izrael. To już Turcja jest lepsza.

Na koniec, starym naszym zwyczajem, dajmy jakiś przykład zarządzania dużymi projektami pochodzący z czasów zamierzchłych. Wiem, że to wszystkich irytuje, ale nie zrezygnuję z tego. Patrząc na rzeczy realnie, czyli przez pieniądze, Polska i Litwa były przez ładnych parę stuleci koloniami weneckimi. Miejscowa młodzież studiowała na uniwersytecie w Padwie, czyli na tej uczelni, którą Wenecjanie wystrugali sobie, żeby mieć przewagę nad Bolonią i papieżem. W Polsce i na Litwie czynne były weneckie i sojusznicze firmy i przewalał się tu wenecki kapitał, korumpujący polityków. Miało to swoje plusy i minusy. Plusy były takie, że póki Wenecja była silna trwał gospodarczy podbój wschodu. Klęska Polski na wschodzie wiąże się z osłabieniem wenecjan i wzmocnieniem wpływów Londynu. Minusem tej sytuacji była niemożność zawarcia trwałej unii z Węgrami, gdzie dominował kapitał genueński. Jeśli tak opiszemy sobie sytuację, trzeba zapytać na jakie uczelnie, skoro nasze się nie liczą, jeździ dziś polska młodzież i kto finansuje projekty gospodarcze w naszym regionie? Chyba ta no...Unia Europejska...nie? To znaczy Niemcy...ale Niemcy za nic nie zgodzą się na jakieś Trójmorze i kopanie kanałów, które podłączają niemieckie rzeki do rzek polskich. Rosja zaś za nic nie zgodzi się na przekopanie mierzei i uruchomienie portu w Elblągu, bo będzie to oznaczało oderwanie Białorusi od Rosji. No więc teraz wychodzi na to, że projekt Trójmorza to pogrzeb UE. I jeszcze raz – kto to finansuje i czy traktuje on poważnie kraje takie jak Słowenia, Estonia, Słowacja, Węgry, Chorwacja….a jeśli nie traktuje poważnie, to jakie są jego rzeczywiste zamiary?

 

Teraz ważne ogłoszenie – nie odbieram telefonów. Jeśli mam skończyć książkę to po prostu nie odbieram telefonów i niech nikt nie ma do mnie pretensji.

 

Na koniec jeszcze zostawiam Wam nagranie z amerykańskiej telewizji, występuje w nim Tomek Bereźnicki i opowiada o komiksach.

 

http://youtu.be/sPZTIqGKImE


Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

Zapraszam też na stronęwww.rozetta.plgdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka