coryllus coryllus
6241
BLOG

Loża chamów czyli Smoleńsk II

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 132

 Tropiciel umieścił tu wczoraj link do spotykania, jakie się w roku 2013 odbyło w Kielcach czy Krakowie, spotkania, które dotyczyło realizacji filmu Smoleńsk. W spotkaniu tym udział wzięli Jan Polkowski, opozycjonista, pisarz i przez moment dyrektor mennicy państwowej, Antoni Krauze, reżyser oraz Maciej Pawlicki. Treść spotkania da się streścić jednym zdaniem – film o Smoleńsku będzie świetny i przygotowany z należytą tematowi pieczołowitością. Prowadzącym to spotykanie był pewien pan z Kielc, który chciał kiedyś sprzedawać moje książki i zorganizować mi spotkanie. Ja mu książki oczywiście sprzedałem z solidnym rabatem, a on z charakterystycznym dla swojego środowiska, wsiowym sprytem, zaczął je sprzedawać w cenach niższych niż moje. Żeby szybko sprzedać i więcej zarobić, to jasne. Wycofałem się z tego i na spotkanie do Kielc nie pojechałem. Piszę o tym, bo gdybym w 2013 obejrzał to spotkanie oszczędziłbym wczoraj 18 złotych i na film nie poszedł. Wiedziałbym bowiem co tam pokażą.

Antoni Krauze od wczoraj straszy Gazetę Prawną drogą sądową za niedopełnienie wymogu autoryzacji. Mnie to trochę śmieszy, bo pamiętam, że kiedy u władzy była PO, co jakiś czas w salonie24 pojawiały się teksty wyszydzające wymóg autoryzacji, jako coś nie przystającego do zachodnich, cywilizowanych standardów. Rozumiem, że autoryzacja już jest okay? Żaden z prawicowych dziennikarzy nie zada pytania – a po co? Wszak człowiek rozumny wie co mówi, a czego powiedzieć nie powinien. Prawda? Po raz nie wiem, który okazuje się, że wolność tak, jest ważna, ale dla naszych, kiedy rządzą tamci, teraz już nie, bo teraż my….Czekam z utęsknieniem na pozew, który złoży Antoni Krauze, bo będzie z tego niezła zabawa.

Idźmy dalej. Człowiekiem, który w salonie24 zajmuje się obroną tego żenującego gniota – mam na myśli film Smoleńsk – jest karlin, bloger Onetu, który w tym Onecie ukradł nick toyahowi i wypisuje różne brednie na temat tenisa. Jest on także, jak twierdzi nasz kolega unu, związany z gazownią. Nie wiem czy zauważyliście, ale największym obrońcą żołnierzy wyklętych, stał się – co mnie przynajmniej zaskoczyło – bloger owanuta, czyli Włodek Woroniecki, dotychczas zajmujący się dość nachalną i mało przekonującą propagandą żydowską. Ktoś powie – to blogi – nie ma się co tym przejmować. Jasne, tylko po co tu przychodzisz codziennie jeden z drugim? Mamy inne zaskakujące exempla. Oto dziennikarz Adamski, zdecydowanie najgłupszy w całej ekipie Karnowskich, jeździ na różne tournée z pisarką nazwiskiem Chutnik, piewczynią genderu i lewicowych ideologii, grafomanką co się zowie, przy której zemdleć musiałaby nawet Wanda Wasilewska. Rozumiem, że w wielu sercach entuzjazm z powodu filmu Smoleńsk jest tak wielki, że nic poza tym się nie liczy. No, ale dla nas tutaj się liczy. I nie damy się wkręcić w tę zabawę, coraz bardziej i wyraźniej widoczną. Nie będziemy słuchać blogerów z Onetu, ani Włodka Woronieckiego, który jutro może się nawrócić na jakąś nową, świecką religię, ani tym bardziej Adamskiego i Chutnikowej. Warto jednak wyjaśnić dlaczego inni chcą słuchać i jawne oznaki niebezpieczeństwa nie robią na nich wrażenia. Otóż dlatego, że ich biedne serca przypominają już podroby na stoisku mięsnym w Auchan. Są poobijane, umęczone i wyglądają fatalnie. I teraz marzą już tylko o tym, by ktoś im dał choć pozór ładu i sprawiedliwości. Na takie momenty zawsze czekają oszuści, jak świat, światem tak było i tak jest dzisiaj. Dobrze jest zatem czasami poudawać spragnionego sprawiedliwości prostaczka, ale w ręku – jak doradzał swego czasu prezydent Theodore Roosvelt – trzymać grubą pałę i czekać aż jeden z drugim zbliży się na stosowną odległość.

Oto Adamski, którego uważaliśmy z Toyahem za prostego idiotę, okazał się czymś znacznie gorszym. On się domaga, żeby nakręcić polską wersję „Bękartów wojny”, która przyćmi oryginał i żeby tam było widać, jak niezłomni wycinają nożem na czole komunistów znak sierpa i młota. Ponieważ ludzie zwykle – czytając takie rewelacje – dają się ponieść emocjom i nie rozumieją, że panu Adamskiemu nie chodzi o podtrzymanie w narodzie patriotycznego wrzenia, ale o coś innego zgoła, my tutaj musimy to wyjaśnić. Jak wiemy z lekcji historii, z zainteresowania polityką, z prostych obserwacji świata wokół, pewne rzeczy w dziejach są niezmienne. Takim obszarem jest propaganda polityczna na przykład, w której moment przypisywania przeciwnikowi cech zwierzęcych jest jednym z najważniejszych. Nie mogę sobie przypomnieć by w jakiejkolwiek publikacji Leszka Żebrowskiego czy kogokolwiek zajmującego się tą problematyką znalazły się opisy udręk jakimi niezłomni/wyklęci dręczyli komunistów. Przeciwnie, mamy tam opisy czegoś odwrotnego. Skąd więc wzięła się Adamskiemu taka myśl? Ja wiem skąd i wy to wiecie, tylko, że nikt tego głośno nie powiedział. Myśli prostaków zaś chodzą zawsze po dobrze widocznych liniach – jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie – tamci ich mordowali, teraz my pokażemy dzieciom jak się wycina czerwoną gwiazdę na czole. To jest pułapka, a Adamski, podobnie jak inni „nasi” zastawia ją celowo. Już to pisałem, ale jeszcze powtórzę – nie wolno chodzić tropami emocji, nawet bardzo wyrazistych, za to tropy ikonograficzne są bardzo ważne. Większość zna nas pamięta obraz Marka Oberlandera zatytułowany „Napiętnowani”. To jest materializacja marzeń Adamskiego. Widzimy tam trzech członków PPR, którym leśni, banda, jak się wtedy mówiło, wycięli na czaszkach płaty skóry w kształcie czerwonych gwiazd. Na obrazie Oberlandera stoją więc ci napiętnowani, którzy wstydzą się swojego upokorzenia, ale wiedzą, że prawda i sprawiedliwość są po ich stronie.

Czy już wiecie jakim językiem mówi do Was Adamski? Jasne, to jest język stalinowskiej propagandy, a on sam jest durniem, albo opłaconym cwaniakiem. W całym zaś tym zamieszaniu chodzi o to, by odczłowieczyć żołnierzy podziemia niepodległościowego, a następnie pokazywać ich w tych krępujących sytuacjach wszystkim dookoła. Co mniej odpornym zaś widzom w Polsce wmówić, że to jest właśnie propagandowy sukces, bo mamy film prawie taki sam jak Bękarty wojny. Jeśli ktoś korzysta z magazynku, gdzie zgromadzono narzędzia propagandy komunistycznej, to znaczy, że ktoś dał mu do tego magazynku klucz. Kto? Nie wiem, może wujek Sylwii Chutnik? Ja przypomnę tylko Adamskiemu, że dawno temu wydano książkę o „bandzie” Ognia i tam jest cała masa ciekawych zdjęć. Książka nosi tytuł „Niebezpieczne ścieżki”, a prócz fotografii „bandytów”, mamy tam też przedziwny gadżet. Jest to deseczka nabita ciasno gwoździami, które układają się w litery PPR. Gwoździe te żołnierze niezłomni rozgrzewali w ogniu a następnie przykładali do czół ideowych komunistów, żeby ich napiętnować. Nie podają niestety w tej książce jak to się działo, że gwoździe się rozgrzewały, a deseczka nie płonęła. No, ale Adamskiemu to nie powinno przeszkadzać.

Jeśli Wam się zdaje, że ktoś Adamskiego uciszy za te głupoty, jesteście w błędzie. Drugim bowiem ostrzem nożyc Golicyna, którymi się na nas zamierzają jest właśnie film Smoleńsk. Film, na który wybrał się prezydent, Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz. Ja rozumiem, że to są politycy i oni mogą się na filmach nie znać. Muszą się jednak znać na propagandzie. Jeśli i jej nie rozumieją, to mamy kłopot. Jeśli uważają, że naród, któremu przewodzą, żyjący w stanie dużego nerwowego napięcia przez ostatnie lata zadowoli się czymś co z daleka zalatuje budżetowym przewałem, to jest jeszcze gorzej. Oznacza to bowiem, że język, którym mówi władza jest niekompatybilny z naszym. Ale nie dość tego on jest także niekompatybilny z realiami. Czy nikt Pawlickiemu nie powiedział, że w realnym świecie nie ma czegoś takiego jak „prywatne dziennikarskie śledztwo prowadzone przez młodą dziewczynę”? Semka z nim nie porozmawiał? Oczywiście, że nie, bo Semka uważa, że to jest świetny pomysł i do tego nawiązujący do najlepszych wzorów – Człowiek, prawda, z marmuru. Jeden polityczny gniot ma uwiarygadniać drugi, a to wszystko w imię prawdy? Proszę państwa, polityka wizerunkowa, jak się dziś mówi, czyli propaganda po prostu, to jest ważna rzecz, jeśli ktoś tego nie rozumie niech sobie poczyta o teatrze elżbietańskim. Jeśli Hollywood i jego historia są dlań za mało przekonujące. W magazynie, do którego klucz mają ludzie poważni, znajdują się poważne i skomplikowane narzędzia tej propagandy, których Pawlicki nie obsłuży żadną miarą. Trzeba sobie do tego wychować młodych, utalentowanych ludzi albo kogoś wynająć. Na razie zaś mamy sytuację taką – jakiś oszust sprzedaje nam wytrych do kanciapy, gdzie leżą te deseczki z gwoździami, obrazy Oberlandera i Fangora, stare radzieckie filmy o bohaterskich lotnikach, co się kulom nie kłaniali i inne rzeczy. Na wierzchu zaś, na podpuchę, wyłożona została puszka z filmem Tarantino – Bękarty wojny. Skąd się tam wzięła!? To chyba niemożliwe, żeby tam leżała!? A jednak leży. I wszyscy, z Jarosławem Kaczyńskim i Antonim Macierewiczem na czele nie widzą w tym nic dziwnego. Ja widzę. I nie dotknę tego nawet kijem.

 

Teraz ważne ogłoszenie – nie odbieram telefonów. Jeśli mam skończyć książkę to po prostu nie odbieram telefonów i niech nikt nie ma do mnie pretensji.

 

Na koniec jeszcze zostawiam Wam nagranie z amerykańskiej telewizji, występuje w nim Tomek Bereźnicki i opowiada o komiksach.

 

http://youtu.be/sPZTIqGKImE


Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

Zapraszam też na stronęwww.rozetta.plgdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka