coryllus coryllus
6010
BLOG

Jestem Rudy czyli dniówka Mariana Opani

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 97

 Mam przed sobą wywiad, którego Marcin Wolski udzielił gazowni, wywiad ten dotyczy rzecz jasna filmu Smoleńsk. Dowiedziałem się z tego wywiadu mnóstwa interesujących rzeczy, którymi się teraz z Wami podzielę. Przede wszystkim zaskoczyło mnie to, że aktor Opania, na którego w sieci poleciało sporo zgniłych pomidorów w związku z tym, że odmówił grania w tym filmie, a grać miał jak pamiętamy prezydenta Kaczyńskiego, jest przyjacielem Marcina Wolskiego. To wiele znaczy i wskazuje – pozwolę sobie niczym dziennikarka Nina grana przez Beatę Fido na prywatne śledztwo – na inne niż poglądowe motywy rezygnacji Opani z tej roli. Jak wiemy w środowisku „naszych” nie proponuje się dobrze płatnych funkcji komuś spoza ścisłego kręgu znajomych. To pierwsza motywacja, którą kierowali się twórcy filmu proponując Opani tę rolę. Drugą była przemożna chęć nawiązania do filmu Wajdy „Człowiek z żelaza”, gdzie również gra Opania, ale jest tam dziennikarską gnidą przeżywającą katharsis. Tutaj pomysł był taki, że dawna dziennikarska gnida zagra prezydenta, a gnidę zagra pani Fido, która przeżyje katharsis. Po premierze zaś narrację promocyjną zepchnie się na tor – czy Smoleńsk jest lepszy czy gorszy od Człowieka z żelaza? To się nie udało. Ponoć dlatego, że Opania przestraszył się ostracyzmu środowiskowego. Myślę, że to kłamstwo. Gdyby Pawlicki zapłacił Opani tyle ile tamten chciał żaden ostracyzm by go przed zagraniem prezydenta Kaczyńskiego nie powstrzymał. Myśmy tutaj na Opanię strasznie nakrzyczeli, ktoś powie, że niesłusznie, ale ja sądzę, że jednak słusznie. Opania bowiem rezygnując z tej roli poszedł do gazowni czy gdzieś, to nie jest ważne i udzielił wywiadu, w którym powiedział, że przeszkadzały mu poglądy. Sądzę, że było to celowe zagranie, obliczone na to, by cała internetowa, prawicowa tłuszcza zawyła dziko i uniosła się świętym oburzeniem. W relacji pomiędzy Wolskim a Opanią nic się nie zmieniło, bo to są kulturalni ludzie i nie będą się przejmować takimi głupotami jak poglądy polityczne. Po prostu umówili się, że jeden zagra taką rolę, a drugi inną. Społeczeństwo się spolaryzuje, wytworzy się sprzężenie zwrotne, zawieją pomyślne wiatry w sam raz nadające się do halsowania i dyskusja oraz ostry spór poniosą film na swoich skrzydłach niczym albatros szybujący nad oceanem.

Wolski w tym wywiadzie kłamie w sposób wręcz koncertowy. Mówi na przykład, że prace przy filmie zaczęły się w chwili kiedy wierna sprawie pozostawała tylko mała grupka członków Klubu Ronina, gdzie wszystko się zaczęło. Mówi nam Wolski, że jak tam przychodził, to poznał Antoniego Krauze, ale nie przypuszczał, że on jest tym sławnym reżyserem dokumentalistą. To jest coś tak niezwykłego, że aż trudno uwierzyć. Oto cały internet ryczy z wściekłości, oto rodzi się i umacnia prawicowa blogosfera, codziennie pisze się o Smoleńsku, codziennie mówi się o tym filmie, codziennie omawia się doniesienia i kłamstwa TVN, organizowane są miesięcznice, msze święte, ruszają przygotowania do filmu, organizuje się konferencje prasowe i inne cuda, a Wolski mówi, że na początku to tylko on, Krauze i kilkunastu członków Klubu Ronina. W mojej ocenie, gdyby nie blogosfera i ten cały szał, który się tutaj odbywał i gwarantował darmową promocję filmu w sieci, ani Wolski, ani Krauze, ani tym bardziej Pawlicki nie kiwnęliby palcem, żeby się za tę produkcję zabrać.

Zanim zacznę omawiać szczegóły niezrealizowanego scenariusza Wolskiego powiem jeszcze tylko co on napisał o zamachu. Otóż Wolski nie wierzy w zamach, a jeśli idzie o cała smoleńską aferę i oskarżanie Rosjan o zbrodnię, bardziej obawia się on prawicowych ekstremistów niż ludzi jawnie Rosji sprzyjających. To jest ważna informacja, bo ona nam mówi do czego i kogo Wolski aspiruje, a czego i kogo chce unikać. Wskazuje też na to, że to my będziemy głównymi wrogami środowiska promującego film, a więc gazowni i „naszych”.

No więc my prawicowi ekstremiści, wierzący w zamach, najpierw mieliśmy nakręcić za darmo koniunkturę, następnie iść na film i zapłacić za bilety, potem zrobić promocję, dyskutując o tym filmie, a następnie iść w cholerę i nie przeszkadzać kiedy Wolski i koledzy, opromienieni sławą wchodzić będą na różne salony i zbierać nagrody. Czy Wam to czegoś nie przypomina? Mnie tak. Przypomina mi to film Janusza Nasfetera o karuzeli. Wielu go pamięta. To jest historia biednych dzieci, które dały się oszukać szefowi przedsiębiorstwa rozrywkowego. Obiecał im on, że jak przez cały dzień będą kręcić karuzelą to na koniec będą się mogli za darmo przejechać. Wszyscy bardzo chcą się kręcić, tylko Rudy jest podejrzliwy i nie idzie do wesołego miasteczka. Rzecz kończy się jak wiecie tragedią, ten gruby sku...syn wykorzystał dzieci, a potem pogasił światła i powiedział im, żeby się sami pokręcili. Na koniec całą grupę spotyka Rudy, a oni zawstydzeni nie wiedzą co powiedzieć i mówią – Załuj Rudy, załuj, ze nie posedłeś z nami, pan kazał zapalić wsystkie lampecki...Ja się rzadko wzruszam, ale na tym filmie podobnie jak na filmie Nasfetera „Milioner” i na filmie „Abel twój brat” płakałem rzewnymi łzami.

Mówię więc teraz wprost – panie Wolski, to ja jestem ten Rudy i mnie na takie plewy nie weźmiecie. Możecie się sami kręcić na swojej karuzeli razem z Marianem Opanią. My wychodzimy.

Mówi nam Wolski, że jego scenariusz był bardziej rozbudowany, ale całe szczęście duch dokumentalisty, którym jest Antoni Krauze zwyciężył nad duchem beletrysty, którym jest Wolski i dzięki temu doszło do premiery. Co to znaczy? Otóż chodzi o to, że Wolski i Krauze przepisali z grubsza to co było w Człowieku z żelaza, dodając głównej bohaterce kochanka podstawionego przez służby, czy też może dodali kochankę jej partnerowi, nieważne. Chcieli tym posunięciem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, po pierwsze – pokazać cycki i tyłek, co na pewno spodobałoby się młodzieży, po drugie udramatyzować nieco tę nudną historię. Wolski pisze jeszcze, że w filmie miał być konflikt pomiędzy główną bohaterką a jej ojczymem. No i nigdzie nie padało słowo zamach. W obrazie, który powstał ono też nie pada. Jeden pan woła jedynie – ruskie załatwili kaczora. Tak to relacjonuje Wolski. No, ale wiemy, że jest inaczej, są wybuchy, jest odlatujący IŁ, z którego słychać rosyjski komunikat – zrzut zakończony odchodzimy, na końcu zaś jest Pasza, który ma ich sprowadzić na 50 metrów, bo to jest rozkaz Międzynarodowego nr 1. Łysiak, który zastąpił Wolskiego zrozumiał z dyskusji internetowych tyle, że toczy się spór pomiędzy zwolennikami zamachu, a zwolennikami pancernej brzozy. Postanowił zadowolić i jednych i drugich, ale bardziej drugich, bo mamy nie tylko samolot dokonujący jakiegoś zrzutu, nie tylko podstępnych ruskich i Zelnika, który gra Turowskiego, ale także Międzynarodowego nr 1. Myślę, a wynika to wprost z mojego dziennikarskiego śledztwa, że Wolski nie odszedł od tej produkcji, ale że Pawlicki go wywalił uznając, że Wolski miast normalnie oszczędzać na wszystkim, generuje koszty i tworzy niepotrzebne trudności. Cycki zaś można pokazać i bez wątku z podstawionym kochankiem. Młodzież więc przyjdzie. Zaangażował więc Łysiaka, który nie takie gnioty już wypuszczał i wiedział co zrobić, żeby pana producenta zadowolić.

Tak jak napisałem wczoraj, wszystkie tropy emocjonalne, którymi podążają ludzie opisując ten film są fałszywe. Istotne są tylko tropy ikonograficzne. Do czego nawiązuje Wolski i Krauze? Do Człowieka z żelaza. Co to było ten Człowiek z żelaza? To był film przygotowujący mega-oszustwo pod tytułem „przemiany gospodarcze w Polsce” . Czy dziś się go jeszcze gdzieś puszcza? Podejrzewam, że nie, bo wstyd. Wolski, Krauze, Pawlicki i Łysiak świadomie nawiązują do tego filmu, nie dlatego, że uważają go za wielkie dzieło, ale dlatego, że ich film ma w założeniu spełnić taką samą rolę. Czy to znaczy,że oni są rozgrywającymi w tej sytuacji i o czymś decydują? Rzecz jasna nie. Oni tylko wykonują polecenie Międzynarodowego nr 1. A żadnej przemiany nie będzie, będzie tylko juma i oszustwo. O ile parę osób mogło się nabrać na film Wajdy o tyle na ten film nabiorą się już tylko osoby skrajnie naiwne i aspirujące. Takie jak na przykład bloger Kairos, który został przeze mnie wczoraj wyrzucony. Takie jak eska, która napisała, że wreszcie opadają maski – chodziło o mnie i toyaha – a film Smoleńsk nie jest filmem dla koneserów, ale dla prostych ludzi. Naprawdę wierzycie, że prości ludzie wydadzą 20 zyli, żeby siedzieć dwie godziny w ciemnościach i oglądać Beatę Fido jak robi miny? Prości ludzie to jest także ważny element tych rozważań, to jest motyw wzięty wprost z propagandy komunistycznej. Był taki skecz u Laskowika, zaraz po tym jak Miłosz dostał Nobla, ładnie tę wiarę w prostych ludzi wyszydzający. Oto Laskowik grał Miodowicza i awanturował się, że jak to, te chamy poetę poszli oglądać….Na co Rewiński – Alfred, Alfred...to są prości ludzie….I trudno tu o lepszą demaskację obłędu, w którym tkwią ludzie tacy jak eska. Motywy, jakimi się posługują pochodzą z długiej listy socjalistyczo-komunistycznych bredni, o które później socjaliści z komunistami toczyli walki na noże. Chodziło zaś o to kto z nich rozumie lepiej prostego człowieka. To jest w tym środowisku motyw stały – Wolski konfliktuje się z Łysiakiem i z Pawlickim o to czy widz zrozumie skomplikowane przesłanie filmu. To są wszystko funkcjonariusze jednej i tej samej sprawy, nadzorcy karuzeli w wesołym miasteczku, nie wahający się przed wykorzystywaniem dzieci.

Jeszcze kilka słów o aktorach. Z wyjątkiem Zelnika, którego wszyscy znają i który w tym filmie po prostu stoi i robi dziwną minę, z wyjątkiem Ewy Dałkowskiej, która odzywa się raz i też robi miny i tego biednego Łotockiego, reszta to są jakieś nołnejmy czyli ludzie tani. Pani grająca generałową Błasikową, o ile wiem, zajmuje się objeżdżaniem domów kultury i odstawianiem tam jakiejś śpiewogry na tematy kresowe. W serialach gra kobiety stojące w kolejkach przed sklepem. Gość co zagrał prezydenta Gruzji to jest coś nie do opisania, to jest coś gorszego niż ten pacjent, którego przedwczoraj wrzucił tu Onyx, wiecie ten z teledysku, co śpiewa piosenkę bubsi, bubsi, bubsi….

Mam nadzieję, że czynni tutaj szczerzy patrioci i obrońcy sprawy Smoleńskiej, pamięci o ofiarach i uczestnicy miesięcznic smoleńskich wyrażą swoje oburzenie z tego powodu, że Wolski polazł do gazowni z tym wywiadem….wyrażą, prawda? Nie?…Jasne….pan kazał zapalić wsystkie lampecki….

 

Teraz ważne ogłoszenie – nie odbieram telefonów. Jeśli mam skończyć książkę to po prostu nie odbieram telefonów i niech nikt nie ma do mnie pretensji.

 

Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

Zapraszam też na stronęwww.rozetta.plgdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.

 

 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka