coryllus coryllus
3646
BLOG

O ludziach, którzy nie rozumieją niczego

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 36

 Od kilku dni dyskutujemy tu sobie o filmie Smoleńsk i różnych sprawach dotyczących jakości i dystrybucji. To się oczywiście spotyka w większości ze zrozumieniem, bo ci którzy widzieli ten film wiedzą o co chodzi. Pojawiają się jednak także różne głosy, nie tyle krytyczne co trwożliwe, bądź po prostu zawierające groźby. I ja bym się chciał teraz do tego odnieść. Wiem, że to już nie pierwszy raz, ale warto czasem powtórzyć kilka kwestii dwa razy, żeby ludzi zrozumieli lepiej. Na blogu pojawił się jakiś pan, który napisał, że robię dużo złej roboty swoimi wpisami, po „naszym sukcesie”. Tak napisał – naszym sukcesie. Oczywiście wyrzuciłem, go nie nie mogłem sobie przypomnieć, bym z kimkolwiek podpisywał jakiś kontrakt na publikowane tu treści. Nie dostaję też żadnych gratyfikacji z tytułu ich zamieszczania, robię to na własny rachunek. Każdy więc taki wpis będzie przeze mnie traktowany jako groźba i archiwizowany w specjalnym folderze, gdzie będzie czekał na odpowiedni moment, to znaczy taki, kiedy ci co na razie grożą zechcą swoje groźby wprowadzić w czyn.

Jeden z komentatorów na fejsie napisał, że stanę się ulubieńcem gazowni, bo opinie na temat tego filmu to, jak mawiano dawniej, woda na młyn wrogów PiS. To jest argument, który się tu pojawia co jakiś czas i on dotyczy zawsze tego samego, czyli tak zwanej jedności prawicy. W istocie jest to argument podsuwany słabym blogerom przez „naszych”, którzy marzą teraz o tym tylko, żebyśmy się wszyscy zamknęli i już tylko słuchali co oni mają do powiedzenia. A wszystko w imię jedności prawicy. Zaproponowałem temu panu, żeby zapytał Wolskiego dlaczego niszczy jedność prawicy latając z wywiadami do gazowni, albo Semkę dlaczego czyni to samo umawiając się z Hartmanem na dyskusje w telewizji. Odpisał – ok. Ciekaw jestem czy to zrobi.

O tym co wyczyniała tu wczoraj eska szkoda w ogóle gadać. Są inne sprawy ważniejsze. Oto jest już dwadzieścia rozdziałów nowej socjalistycznej Baśni. Jeszcze z osiem, korekta, indeks i ilustracje, bo okładka też już jest i gotowe. Przed świętami powinniśmy zdążyć. Nie chcę się spieszyć, bo oczekuję po tej książce serii poważnych zarzutów i dyskusji równie poważnej. I chciałbym, żeby to dobrze wybrzmiało. Będzie co czytać, a cały przyszły rok poświęcimy na Baśnie, nic więcej nie będę pisał. Wydawać będziemy jeszcze inne rzeczy, bardzo moim zdaniem ciekawe. Jeśli zaś idzie o okładkę to jest to najlepsza okładka w serii dotychczasowych okładek, które robił Tomek. Aż mnie zatkało jak zobaczyłem.

W tym miejscu chciałbym nawiązać trochę do wczorajszego wpisu. Przychodzą do mnie czasem klienci, którzy mówią – a po co panu ta twarda okładka, a po co panu te ilustracje, mnie interesuje treść. Najlepiej niech pan to wyda w wersji elektronicznej będzie łatwo dostępne i tanie. Łatwo dostępne i tanie to znaczy łatwe do podmiany i spłukania w klozecie. Nic więcej. Zadzwonił tu wczoraj Leszek Żebrowski i chwilę pogadaliśmy na różne tematy. Między innymi o tym jego spotkaniu z Jabłonowskim. On tam poszedł ponieważ jego misją jest mówienie prawdy w miejscach publicznych, prawdy niewygodnej dla wielu osób i trudnej do przekazania. Książki spełniają w jakiś sposób tę misję, ale w przypadku Leszka Żebrowskiego spotkania są także ważne. One są jak wiecie zawsze dobrze przygotowane i profesjonalne. Nie ma tam miejsca na różne przypadki i taniochę co notorycznie się zdarza w czasie spotkań wielu autorów z kręgu tak zwanej prawicy. Leszek zażądał, by w czasie spotkania z Jabłonowskim/Olszańskim nie było żadnych dodatkowych osób. I tak się stało. Jego komentarz do tego wydarzenia był dokładnie taki, jak sobie go tu wszyscy wyobrażamy. Ten pan – dwojga nazwisk w furażerce – powtarza kilka zasłyszanych gdzieś powierzchownych opinii. Dyskusja z nim jest bezprzedmiotowa, bo on nie dyskutuje, tylko wygłasza coś do publiczności, jak to aktor.

Jaki to ma związek z treściami proponowanymi tutaj. Ano taki, że można wynająć kolejnego aktora, który za parę groszy będzie je wygłaszał, w nieco tylko przystrzyżonej i zmienionej formie. Ktoś powie, że i tak będzie wygłaszał, jak się ktoś zaprze i mu zapłaci, jakość książek nic tu nie pomoże. Otóż pomoże, bo mało kto przechodzi obojętnie obok jakości i mało kto z jakością polemizuje, bo musi mieć do dyspozycji jakość lepszą. No, a w tej grze, w której oni biorą udział, nie chodzi o uzyskiwanie lepszej jakości, ale o robienie ludziom wody z mózgu.

To co tutaj robimy, ma jeszcze jeden ważny, prócz jakości aspekt – przystępną cenę. Złudzeniem jest opinia, że jak coś jest za darmo to ludzie chętnie po to sięgną. Nie sięgną, bo będą się spodziewali pułapki. Jakość i dobra cena to są rzeczy najistotniejsze, potrzebne do tego, by osiągnąć efekt, o którym marzy eska – trafić do prostego człowieka. Biedronka też na to wpadła przede mną, ale oni mają trochę inny asortyment. Ja tu oczywiście szydzę, bo nie wierzę w żadnych prostych ludzi, a jeśli idzie o kulturę masową, to jest ona funkcją dystrybucji i wspomagających sprzedaż dodatków, czyli popcornu w papierowych kubkach. Im więcej dodatków tym lepsza sprzedaż. Wszystko zaś zmierza w tym kierunku, by dodatki zastąpiły produkt główny.

Ludzie, którzy kiedyś tam kończyli studia humanistyczne z marzeniami o jakiejś misji, a potem trafili do korporacji, gdzie sprzedawać muszą jakieś śmieci, mają odruch zawstydzenia kiedy im się mówi, o czymś innym niż sprzedaż. Momentami też potrafią z tej misji szydzić. Jest odruch dziwny i w zasadzie już niepotrzebny, idą bowiem takie czasy, że bez wyraźnego określenia misji nic z zakresu tak zwanej kultury – czy to kultury pop, czy też tak zwanej kultury wysokiej – sprzedać się nie da. Trzeba sobie z tego zdać sprawę i zawczasu przygotować narzędzia do takie sprzedaży. I my to właśnie tutaj, a miarę naszych skromnych możliwości, bez dotacji i wspomagania ze strony instytucji państwowych robimy. Jakość produktu jest więc istotna, a jego zubażanie powoduje, że staje się on łatwy do zawłaszczenia. Podobnie jest z promocją treści w serwisach takich jak YT, jeśli zjawia się ktoś, kto mówi coś nowego w sposób ciekawy, na jego miejscu natychmiast pojawia się sześciu wariatów, którzy mówią podobnie, ale jednak inaczej. Wielu ludzi nie widzi różnicy i potem przychodzi z pretensjami – a dlaczego pan dzieli prawicę. Lepiej więc zaczekać, aż ten szał medialnych wystąpień się przewali i oni zrozumieją w jaką wąskim zakresie są skuteczni. To znaczy jak niewielu ludzi potrafią przyciągnąć. Powinno ich to otrzeźwić i trzymać na dystans od nas, bo w przypadku, kiedy my dysponujemy jakością, każda aktywność z ich strony – szczególnie wroga - jest po prostu promocją naszych produktów. To jest właśnie polityka, czyli przerzucanie kosztów własnych na przeciwnika.

Teraz kilka słów o ludziach, którzy bardzo chcą pomóc. Proszę Państwa, nie ma doprawdy sensu zamawiać u mnie książek, płacić za nie i wysyłać ich na adres Jarosława Kaczyńskiego, co się już parę razy zdarzyło, bo one zawsze wracają. Ja nie będę realizował takich zleceń, a pieniądze wrócą do zamawiającego. To tak nie działa. Jeśli Państwo sądzą, że Jarosław Kaczyński wzruszy się lub zrozumie to o czym tu dyskutujemy, jesteście w błędzie. On jest człowiekiem ulepionym z innych problemów. Czasem rzeczywiście coś tam mówi o jakiejś książce, ale to tej książce nie pomaga. Poza tym taka forma promocji zawsze odbywa się, jak to mówią – po rodzinie. Nie zamawiajcie więc dla niego książek, bo to nie ma sensu.

Jedna z czytelniczek zaopatrzyła w nasze książki bibliotekę Radia Maryja i Telewizji Trwam. To jest fantastyczny gest, ale on pozostaje bez zrozumienia. Oni nam nie pomogą, bo żyją złudzeniem, że robią tak zwaną wielką politykę. Ojciec Tadeusz Rydzyk, to znakomity organizator, ale w inne jego talenty powątpiewam, a o tym, by się przejął tym, co my tu piszemy i metodą jaka została zaproponowana na tym blogu do omawiania historii, mowy nie ma. Poza tym zawsze działa taka zasada – jeśli ktoś z czymś przychodzi to znaczy, że bardziej mu zależy. No więc mi aż tak bardzo nie zależy na poparciu redaktorów Telewizji Trwam i Radia Maryja. Poradzę sobie bez nich.

Róbmy swoje. Góra stoi.

 

Teraz ważne ogłoszenie – nie odbieram telefonów. Jeśli mam skończyć książkę to po prostu nie odbieram telefonów i niech nikt nie ma do mnie pretensji.

 

Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

Zapraszam też na stronęwww.rozetta.plgdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura