coryllus coryllus
5524
BLOG

Jacek Międlar, Sun Tsy i radziecka flota handlowa

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 153

 Zacytowany wczoraj przez Toyaha fragment wypowiedzi księdza Jacka Międlara przypomniał mi pewien serial. Oto gdzieś w czeluściach lat osiemdziesiątych, telewizja polska pokazała dwa, a może trzy razy, monumentalny, trzy albo czteroodcinkowy serial o życiu młodych chłopców w szkole morskiej. Była to szkoła marynarki handlowej, gdzieś nad Bałtykiem, a misja serialu, tak jak większości radzieckich seriali, polegała na ukazaniu zgodnej koegzystencji różnych narodów i ras zamieszkujących imperium. Ja to oglądałem ziewając, ale oglądałem, bo nic innego nie było akurat. Pamiętam niewiele. Pamiętam małego Ormianina, który chciał być marynarzem, choć w Armenii nie ma przecież morza, co wszyscy mu bez przerwy wypominali. Pamiętam też chłopca, Rosjanina chyba, a w każdym razie należącego z pewnością do ras europejskich, który czuł się niedoceniony. Rozmawiał on z przełożonym o tym, czym charakteryzują się jego koledzy i on sam. Ten oficer go wyraźnie podpuszczał, ale on nie rozumiał sytuacji, bo emocje grały w nim tak silnie, że był po prostu głuchy. W pewnym momencie padło pytanie – a jakbyś ocenił siebie? Na co młody adept uczelni morskiej rzekł – zdolny, ma wiedzę….Wczoraj to sobie przypomniałem i już wiedziałem, gdzie tak naprawdę jest miejsce dla Jacka Międlara – w radzieckiej szkole marynarki handlowej. Tam można, z ryzykiem co prawda, ale nieporównywalnym z tym obecnym, pogadać o swoich wadach i zaletach z przełożonym. Potem zaś ów przełożony z całą surowością, ale także troską, naprostuje człowieka i on będzie już całkiem inny. W naszych okolicznościach, szczególnie zaś w przypadku seminarium duchownego takie rzeczy są niemożliwe do wykonania. Głównie przez to, że zbyt wielu księży myśli o sobie – zdolny, ma wiedzę, co natychmiast zostaje wykorzystane i potwierdzone przez media.

Mieliśmy tu wczoraj cały festiwal debiutów, mam na myśli debiuty w sensie szachowym. Cały festiwal debiutów, których celem była obrona Jacka Międlara. Proszę Państwa, tu nie ma czego ani kogo bronić. Tu trzeba dyscypliny takiej, jaka panowała w radzieckiej flocie handlowej, a może i wojennej, żeby człowiek ów oprzytomniał. Bez tego się nie obejdzie. Tymczasem pojawiały się opinie, że może on jest zdolny i nierozumiany, a może się pogubił, a może czeka go męczeństwo, a może jeszcze coś innego. To są opinie nieuprawnione, my się znajdujemy, póki co, w sytuacji komicznej. Tragiczna dopiero przed nami, a jej bohaterem nie będzie Jacek Międlar, on będzie tylko narzędziem służącym do wywoływania tragicznych okoliczności.

Z wypowiedzi Jacka Międlara dotyczących misji i sakramentów, dowiedzieliśmy się tego jedynie, że lekceważy on sakramenty, podkreśla natomiast swoje zalety, mówi, że jest zdolny i ma wiedzę.

Zajrzałem na jego profil twitterowy, a tam było jeszcze gorzej. Zacytowano list jednego ze współbraci Międlara, który wzywał go do opamiętania. Ktoś z komentujących jednak podniósł kwestię taką, że ów autor- ksiądz, poleciał naskarżyć na Międlara do gazowni. Jeśli to prawda, nasza sytuacja jest znacznie gorsza niż sytuacja uczniów radzieckiej szkoły morskiej. A z całą pewnością mniej poważna.

Oto w odpowiedzi na sugestię, żeby jeszcze raz przeczytał list od swojego współbrata, odpowiedział ksiądz Międlar, że lepiej poczytać pisma Dmowskiego. Jest bowiem ów autor dla młodego księdza drogowskazem i autorytetem. Ja zaś bym rzecz pociągnął dalej i powiedział, że Dmowski jest dla Międlara niczym Sun Tsy dla Bartosiaka. Nie wiem czy wiecie, ale docent Bartosiak wydał książkę o sprawach, które nigdy nie miały miejsca i nigdy się nie zdarzą, czyli o chińsko-amerykańskiej wojnie na Pacyfiku, a nazwał ją „Sztuka wojny” czy jakoś podobnie. Z jasną wskazówką, kto jest jego prawdziwym mistrzem. Tak się w naszej Polszcze składa, że im mniej ktoś rozumie z pism swojego duchowego mistrza, tym silniej podkreśla swoją z owym mistrzem łączność, także duchową. To ma oczywiście swój wymiar tragiczny, ale on nas nie wzrusza wcale. My możemy z tego jedynie drwić. Zastanówmy się na przykład nad tym czy Sun Tsy, albo jak mówi mistrz pługa, który się na chińskim zna naprawdę – Sun Zi – cytowałby samego siebie w wystąpieniach publicznych i w ogóle mówił o tym co napisał w swojej książce o wojnie. Raczej nie, była to bowiem publikacja przeznaczona dla osób wtajemniczonych. Nasi zaś autorzy gadając o tej treści publicznie, odwracają jej wektor, unieważniając się tym samym już na wstępie, a potem domagają się za tę demaskację własnej głupoty, pieniędzy i zaszczytów. To jest momentami nie do wytrzymania. Im zaś kto jest młodszy, głupszy i mniej doświadczony z tym większym zapałem popisuje się znajomością fragmentów pism Sun Zi. Co dziwne, zawsze cytuje się te same fragmenty, z których inni spryciarze wyprowadzają różne teorie, jak na przykład teoria wojny hybrydowej. Chodzi o to, by mieć poczucie uczestnictwa w wojnie, a jednocześnie być całkowicie bezpiecznym i mieć gwarancję, że nikt nie będzie przeszkadzał w opowiadaniu tych dyrdymałów niepotrzebnych przecież nikomu. Identycznie jest z gender w zastosowaniu praktycznym. Chodzi o to, by mówić, mówić, mówić i zwracać na siebie uwagę, a tym samym odciągać tę uwagę od innych kwestii. W identyczny sposób Jacek Międlar traktuje Dmowskiego. Rozumie z niego tyle, że trzeba być przeciwko Żydom. To jest treść podstawowa i najbardziej infantylna. Ani Dmowski, ani tym bardziej Jacek Międlar nie mieli, nie mają i mieć z całą pewnością nie będą, ani jednego narzędzia służącego do tego, by zaszkodzić żydowskim interesom. To jest rzecz tak oczywista i jawna, że po prostu wstyd na nią patrzeć. Więcej – ani Dmowski kiedyś, ani Międlar dzisiaj, nie mają nawet żadnej istotnej informacji, która mogłaby wpłynąć w jakikolwiek sposób na interesy i politykę grup i organizacji reprezentujących interes diaspory czy interes Izraela. A skoro ktoś nie ma takiej możliwości, a jednak podejmuje działania w sugerowanym kierunku trzeba się zastanowić czy działa on powodowany emocjami i głupotą, czy też z inspiracji. Jeśli zaś nie może zaszkodzić wymienionym interesom, to czy przez swoją aktywność czasem im nie pomaga. Zapytacie skąd u mnie takie pomysły? Już mówię, Sun Zi mi je podsunął.

Żeby dokładnie zilustrować w jak absurdalny sposób interpretowane są intencje i działania polityków, propagandystów i różnych duchowych mistrzów w Polsce, dam jeden wyrazisty przykład. Oto przy każdej nadarzającej się okazji, a 15 sierpnia to już szczególnie, Polacy podkreślają, że bitwa warszawska została nazwana osiemnastą, decydującą bitwą w dziejach świata. Wypinają przy tym dumnie pierś i oczekują oklasków, a przynajmniej zrozumienia. Jak ktoś się uważa za erudytę to podkreśla jeszcze nazwisko człowieka, który dołączył naszą bitwę do listy innych, ważnych starć. Był nim Edgar Vincent D’Abernon, brytyjski polityk i bankier. Cytując jego wypowiedź demonstrujemy wszystkie swoje deficyty i aspiracje, czego z całą pewnością nie zrobiłby nigdy Sun Zi, stawiając się przy tym w sytuacji wprost idiotycznej. Skąd ja to wiem? Oto jedna z komentatorek zacytowała wczoraj kilka fragmentów dostępnej łatwo książki „Jak bolszewicy okradli Rosję”. Ja je tu przytoczę, bo one jasno wskazują, w jak głębokim obłędzie żyjemy. Proszę bardzo.

 

Strona 177 – Armia Czerwona nacierała na Polskę w 1920 transportując zaopatrzenie swojej armii pociągami ciągniętymi przez produkowane w tym czasie dla niej lokomotywy produkowane tym celu w Anglii. Kontrakt podpisany przez Krasina z City opiewał na 1’700 lokomotyw wraz z niezbędnymi akcesoriami. Dziś podobna umowa warta by był 20 miliardów dolarów.

Strona 177 – wszystkie lekarstwa dla Armii Czerwonej nacierającej na Polskę w 1920 produkowała brytyjska „Ralph I. Fuiler”.

Strona 179 – innym priorytetem Armii czerwonej nacierającej w 1920 rok na Polskę była „wełna na szynela, mundury i podkoszulki” – Anglia dostarczyła w tym 1920 roku Armii Czerwonej atakującej Polską 2 miliony arszynów gładkiej tkaniny wełnianej.

Strona 180 – „Jako zabezpieczenie importu wełny na mundury Armii Czerwonej bolszewicy przekazali bankom brytyjskim 15 ton złota NA POCZĄTKU SIERPNIA 1920.”

Tu tylko wpisałam parę faktów z 3 stron.
Stron z takim natężeniem faktów jest w tej książce 326.

A wcześniej na stronie 173 z wieloma szokującymi szczegółami o działaniach rządu brytyjskiego na wieść o zajęciu Kijowa przez dziesięć polskich dywizji 7 maja 1920 i ucieczce bolszewików z Kijowa, rząd brytyjski oddaje NATYCHMIAST swoje środki szyfrowanej łączności międzynarodowej agentom bolszewika Krasina w londyńskim Hotel First Avenue do komunikacji zagranicznej,

oraz po paru dniach po zajęciu przez Polaków Kijowa 7 maja 1920 następuje podpisanie historycznego porozumienia brytyjsko-sowieckiego: „Złoto za Lokomotywy” czyli „zrabowane w Rosji przez bolszewików złoto za brytyjskie lokomotywy dla Armii Czerwonej nacierającej na Polskę”
oraz polecenia z Londynu do dokerów brytyjskich na całym świecie od Indii Wschodnich do Londynu zablokowania we wszystkich portach brytyjskich wszystkich transportów dla armii polskiej.

17 maja – w dziesięć dni po wypędzeniu przez Polaków bolszewików z Kijowa – lider brytyjskiej partii KONSERWATYWNEJ Andrew Bonar Law zapewnił: „żadna pomoc nie zostanie udzielona rządowi polskiemu”.

Dopiero po tych faktach odbywających się w londyńskim City armia Lenina-Trockiego zdecydowała się na kontrofensywę spod Kijowa i na marsz na Warszawę…

I tak przez 326 strony…….

 

Dopiero później lord D’Abernon zaliczył bitwę warszawską do decydujących starć światowych i powiedział, że bez niej byłoby naprawdę strasznie i ideologia komunistyczna zalałaby całą Europę. My zaś, jak idioci uwierzyliśmy w jego dobre intencje. I powtarzamy tę mantrę na zmianę z cytatami z pism Sun Zi. Przez to właśnie w ocenie naszych wrogów nie zasługujemy na nic, jedynie na pogardę. I niczego w ocenie lorda D’Abernona w Polsce nie zmienia fakt, że człowiek ten organizował bank finansujący imperium młodotureckie, a także napisał książkę pod jakże znamiennym tytułem „Alkohol i jego wpływ na organizm człowieka”, gdzie zawarł przemyślenia oparte na praktycznym, własnym doświadczeniu.

 

Mam nadzieję, że teraz już jest jasne, jak niewiele z tego co ważne i ciekawe rozumieją w Polsce ci, którzy aspirują do roli przewodników duchowych, ci którzy mają wiedzę, zdolności, a nieraz nawet i charyzmaty. Na koniec zacytuję fragment listu Ojca Wincentego Polka, przeora klasztoru w Wąchocku, który właśnie otrzymałem. Dotyczy on księdza Międlara:

 

Skoro piszę mejla, to podzielę się moimi myślami w sprawie odejścia ks. Jacka Międlara. 
Po pierwsze sposób odejścia. Sposób w jaki wystąpił ze zgromadzenia sprawia, że automatycznie jest zawieszony w funkcjach kapłańskich. Normalnie najpierw szuka się nowego przełożonego (biskupa czy innego zgromadzenia) a potem za obopólną zgodą się przechodzi. To są znane sposoby. O tym mówi się w seminariach. Nie on pierwszy i ostatni, który opuszcza zgromadzenie (tym jest właśnie przypadek o. Papczyńskiego). Fakt, że zdecydował, że na odejście, które automatycznie sytuuje go poza kapłaństwem rodzi we mnie pytanie, czym jest dla niego bycie kapłanem? 
Druga rzecz na którą nikt nie zwrócił w dyskusji uwagi to hasło, jakie umieścił na twitterze: " PRZYWRÓĆMY KOŚCIÓŁ W RĘCE CHRZEŚCIJAN". To jest hasło żywcem wzięte z rewolucji demoliberalnej przeciwko, której on podobno protestuje. W tym haśle jest demokracja liberalna w czystej postaci! Można nawoływać (nie odnoszę się teraz do form apelu), aby przywrócić Kościół Chrystusowi, aby Kościół był bardziej święty, aby stawał się czytelnym znakiem obecności Boga pomiędzy swoim ludem czy był otwarty na potrzebujących, ale przywrócić Kościół chrześcijanom, klerowi czy jakiejkolwiek innej grupie społecznej ?!! Ludzie, gdzie my jesteśmy!
To byłoby tyle.

 

 

Teraz ważne ogłoszenie – nie odbieram telefonów. Jeśli mam skończyć książkę to po prostu nie odbieram telefonów i niech nikt nie ma do mnie pretensji.

 

Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

Zapraszam też na stronęwww.rozetta.plgdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka