coryllus coryllus
5076
BLOG

Propaganda żydowska i polska

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 118

 Omówię dziś pokrótce założenia i cele jednej oraz drugiej propagandy. Zacznę od żydowskiej. Kolega opowiedział mi wczoraj o filmie zatytułowanym „Syn Szawła”. To jest film rzekomo węgierski, ale z faktu tego wynikają same najgorsze rzeczy. Akcja dzieje się w Oświęcimiu, a główny bohater pracuje w Sondernkommando. Lata bez przerwy po terenie i sprząta a to trupy, a to coś innego. Novum w prezentacji obozowych przygód polega na tym, że kamera jest umieszczona na jego ramieniu, przez co mamy wrażenie współuczestnictwa w akcji. To jest ciekawy zabieg i on z całą pewnością zwróci uwagę krytyków i jurorów na wszystkich festiwalach. Syn Szawła dostał już wiele nagród, a dostanie jeszcze więcej, chyba nawet Oskara mu dali. Tłem dla poczynań głównego bohatera jest całkowicie fikcyjna historia wybuchu powstania w Oświęcimiu, które to powstanie przygotowują żydzi wraz z Rosjaninem. Ten Iwan jest postacią pozytywną, jak to Rosjanin, ma swoje narowy, chodzi malowniczo odziany i zna się na obsłudze broni. Towarzyszą mu zdeterminowani żydzi gotowi umrzeć niż dalej pozwalać na udrękę jaką zafundowali im Niemcy. Aha, ci żydzi to jeden w drugiego kapo. Uważają, że trzeba coś zmienić, bo się w tym Oświęcimiu normalnie żyć nie da. Wśród nich jest jednak jeden, który ma inne zdanie i wykazuje się poważnymi brakami jeśli idzie o zrozumienie sytuacji więźniów, ma też wredny charakter i zdaje się, że kładzie cały projekt udanego powstania w Ałszwicu. Nazywa się Mietek i jest Polakiem. To ważna informacja, albowiem jest to pierwszy czarny charakter polskiego pochodzenia w całej węgierskiej kinematografii. Powinno nas to zainteresować. No, ale dziś nie to jest ważne. Dla uzyskania dobrego, artystycznego efektu nie zawahano się zastosować nowatorskich zabiegów, zrezygnowano całkowicie ze scen ukazujących bestialstwo esesmanów na rampie kolejowej, nie ma też bramy z napisem Arbeit macht frei. Wszystkie chwyty, które na bank znalazłyby się w polskim filmie o tym obozie zostały pominięte. Ktoś powie, że to i tak nie ma znaczenia, bo ten film był robiony jako oskarowy pewniak. No nie tak szybko, może…..Tam, w tej niszy jest zajadła konkurencja, wytwórnie walczą o te ochłapy i każdy chce mieć najlepszą dystrybucję. Istotne jest więc to w jaki sposób od strony technicznej zakłamywać się będzie historię. Czegoś takiego jak powstanie żydowskich kapo w Oświęcimiu nie wymyśliłby nawet Janusz Przymanowski, a myślę, że i Józef Cyrankiewicz spisując swoje wspomnienia, cofnął by się ze wstrętem od biurka, gdyby mu taka myśl przyszła do głowy. A tu proszę...w filmie węgierskim, mamy powstanie dręczycieli własnego narodu, prowadzone przez dobrego Iwana, a wrogiem jest anonimowy Niemiec bez twarzy i zły Polak. To jest fabuła jak z Dostojewskiego prawie. Nie ma to oczywiście związku z rzeczywistą sytuacją w obozie i w zasadzie możemy zapomnieć, że ktokolwiek, kiedykolwiek zrobi jakiś choć w małym kawałku prawdziwy film o tym co się tam działo. Choć przecież są źródła. Oświęcim stał się już dawno narzędziem propagandy politycznej, a teraz się tylko tę propagandę udoskonala i szlifuje. Z przeznaczeniem do sprzedaży na całym świecie. Trudno mi odnieść się do propagandy sprzedawanej na rynku wewnętrznym w Izraelu, ale myślę, że niewiele się różni ona od tego co mamy w Polsce. Czyli od filmów o bohaterskich żołnierzach, którzy najpierw się zakochują, a potem idą na wojnę i giną za ojczyznę, czy też może awansują. Nieważne. Różnica podstawowa pomiędzy propagandą żydowską a polską polega na tym, że ta pierwsza dysponuje siecią dystrybucji globalnej, a ta druga nie. Czy jest jakiś sposób, by to zmienić? Oczywiście. Trzeba zrobić w Polsce serię filmów o dobrych żydach walczących ze złymi Polakami, nawet bez tych numerów z kamerą na ramieniu i taka produkcja natychmiast zostanie pokazana jak świat długi i szeroki. Przykłady tego mamy w zasadzie przed oczami, a są to filmy takie jak Ida, oraz ten nowy o Lunie Brystygierowej i jej przemianach duchowych. Wszyscy, którzy jeszcze interesują się tak zwaną promocją Polski, pamiętam, że sześć lat temu, był to jeden z podstawowych problemów omawianych w blogosferze, mogą dać sobie z tym spokój. To w ogóle nie jest problem, bo nie mamy żadnej możliwości, by pokazać coś wartościowego światu. I nikt się nawet o to nie stara, ponieważ, wie, że nie wpuszczą go do dystrybucji, to raz, a drugi powód jest taki, że polityka PiS, a na pewno niektórych prominentnych członków tej partii, skupiona jest na produkowaniu propagandy na rynek wewnętrzny. O jakości analogicznej do tej pokazywanej w Izraelu.

Pora na klasyfikację pod względem przeznaczenia i jakości. Nie można tego co jest sprzedawane na rynku wewnętrznym, żenić ludziom obcym, bo oni tego po prostu nie zrozumieją. Żeby zrozumieli musi być tam w środku schowany dobry żyd. Inne komunikaty kierowane do masy siedzącej w kinach nie docierają. No może jeszcze kilku karateków i jeden mistrz kung fu, dałoby radę skupić uwagę widza, a już żydowski mistrz kung fu walczący z esesmanami w Oświęcimiu, to byłby prawdziwy hit. My jednak nie możemy takiego filmu wyprodukować, to jasne. Coś jednak się produkuje, ale jak powiedziałem z przeznaczeniem na rynek wewnętrzny, dla tak zwanej młodzieży. Mamy więc w tych filmach bez przerwy sceny przemocy na zmianę z seksem. Na mnie robi to takie wrażenie, jakby producenci przeznaczali te obrazy dla członków organizacji Służba Polsce, była kiedyś taka organizacja, starsi ją dobrze pamiętają. Najlepsze jest to, że te patriotyczne gnioty, a są to wszystko gnioty jeden w drugi, produkowane są na jedno kopyto niezależnie od poglądów i deklaracji politycznych producenta. To znaczy, że cały światek filmowy, świadom swoich ograniczeń, próbuje za pieniądze z kasy państwowej, zadowolić młodego widza, opowieściami o zbiorowym samobójstwie. Ja ostatnio oglądałem film „Miasto 44”. Jest to film pod każdym względem straszny. Nieuczciwy wobec widza, bo zrobiono go po to tylko, by zdewastować emocje tegoż widza. I wbić mu do głowy, że żyje w miejscu, w którym zdarzają się takie rzeczy i nie ma od nich w zasadzie ucieczki. Można tylko zginąć bohatersko. Całe szczęście, że tych filmów nie oglądają politycy i szefowie koncernów decydujący o różnych ważnych sprawach na świecie, bo byłoby już dawno po nas. I każde kolejne młode pokolenie Polaków przeznaczane byłoby a zatracenie. Po obejrzeniu tego filmu, zacząłem zagłębiać się w szczegóły historii Powstania i nie mogłem się od tego oderwać. Pomyślałem sobie, jak piękny film zrobiłby z tego jakiś węgierski reżyser żydowskiego pochodzenia. Na pewno nie widzielibyśmy tych zawracających kulek, które omijają zakochaną parę całującą się w ruinach.

W polskiej propagandzie filmowej wrogowie są zwykle bez twarzy, a jeśli już mają jakąś twarz, to okazuje się ona tak toporna, że nie sposób uwierzyć iż jest prawdziwa. W filmie Miasto 44 nie ma żadnego Niemca poza jednym wziętym do niewoli dobrym Niemcem i jednym złym, który jest tak przystojny, że jak go w końcu zarzynają, pół kina płacze. Żaden polski film propagandowy nie pokazuje polityki i nie wysuwa oskarżeń, co czynią wszystkie propagandowe produkcje żydowskie. A skoro tego nie czyni, to znaczy, że ostrze tej propagandy wymierzone jest w innym kierunku. W jakim? To jasne, to jest propaganda antypolska, która udaje hagiografię. I teraz pytanie, czy takie rzeczy robi się na polecenie czy z głupoty?

Tu zrobię przerwę i opowiem o dwóch mistrzowskich, tanich i powszechnie lubianych filmach, które były i są nadal podstawą międzynarodowej, filmowej propagandy rosyjskiej. Chodzi mi oczywiście i Wilka i zająca oraz o Maszę i niedźwiedzia. Dzieci to oglądają i śmieją się w głos. I wszyscy wiedzą, że Rosja to taki kraj, gdzie mieszka dziewczynka Masza i jej przyjaciel niedźwiedź, który był kiedyś artystą cyrkowym. Myśmy mieli Bolka i Lolka, ale to było dawno i już nie wróci. Wiecie dlaczego? Bo ludzie decydujący o propagandzie filmowej czuliby się zdegradowani, gdyby im przyszło wyłożyć pieniądze na coś takiego. To co mamy jest, mam nadzieję, że tylko, wynikiem chorych aspiracji polityków. Ja to mówię wprost, żeby nikt nie miał złudzeń co do moich poglądów na tę kwestię. Rynek filmowy to rynek stary, głęboki, pełen pułapek i podstępów, wchodzenie na ten rynek z kolejnym, robionym za pięć groszy filmem o Pileckim nie służy w najmniejszym stopniu realizacji celów przez propagandę filmową deklarowanych. To jest wyłącznie juma i przewał budżetu.

Kiedy filmowcy przestają kraść? Jak stoi nad nimi jakiś żydowski kapo i mówi – chłopcy, już przestańcie, teraz ma być na poważnie, jak w Hollywood. I już niebawem obejrzymy to Hollywood w serialu. Powstaje bowiem serial o żołnierzach wyklętych. Mamy już trailer. Możemy się z tego trailera dowiedzieć, że to będzie dokładnie taki sam fajans, jak to Miasto 44, ze wszystkimi standardowymi widokami, przeznaczonymi dla młodej wrażliwości, którą trzeba oswajać z myślą o bohaterskiej śmierci na jakimś śmietniku. Widzimy zadzierżystego oficera, jego podwładnych, widzimy zmontowane komputerowo niebo pełne niemieckich samolotów, a także bohaterską walkę kończącą się uwięzieniem. Potem jednak przychodzi wolność i mamy znowu bohaterską walkę oraz równie bohaterskie przedzieranie się do krainy wolności czyli na zachód. Śnieg nas przysypie z takimi narracjami….Te filmy są dokładnie takie jak przed II wojną światową. Tak samo fałszywe, tak samo płaskie i tak samo beznadziejne. I tak samo chwalone przez gromadę podnieconych histeryczek, które muszą oglądać tych żołnierzyków, bo to je wprowadza wprost w stan nirwany. Porzućmy to, bo doprowadzimy się w ten sposób do kolejnej katastrofy. Propaganda filmowa jest ściśle związana z polityką i zdradza, wprost, albo ogródkami, cele tej polityki. Celem polityki realizowanej przez serial o wyklętych jest zdewastowanie kolejnego pokolenia i odebranie mu szansy. To jest dla mnie oczywiste i mowy nawet nie ma, bym choć jednym słowem poparł takie działania. Wiem, że nie ma szansy, by politycy zawrócili z tej drogi. Widzę to po Kurskim, który robi wrażenie jakby miał zaraz zacząć piszczeć ze szczęścia w czasie kolejnego rozdania filmowych nagród.

Czego ty znowu chcesz – zapyta ktoś. Mamy wreszcie prawdziwe, patriotyczne filmy upamiętniające naszych bohaterów. Już mówię czego chce. Propaganda nie ma charakteru obronnego, jest to za każdym razem akcja zaczepna wymierzona w kogoś. Jeśli chcecie mi powiedzieć, że serial o wyklętych jest wymierzony w Rosjan, to już teraz możecie położyć sobie kompres na głowę. Jeśli tak jest, to z miejsca fakt ów zostanie wykorzystany przeciwko nam. To jasne. A czego ja chcę? Filmu o Rettinegrze na przykład. Chcę filmu o tym dlaczego Monter przyszedł do kwatery głównej z wiadomością, że widział ruskie czołgi, choć ich wcale nie widział. Chcę filmu o zerwaniu rokowań z von dem Bachem wskutek otrzymania informacji z Londynu, że nadchodzi pomoc i uruchomiony będzie most lotniczy. Chcę filmu, w którym mordercy polskich dzieci nie będą jakimiś nołnejmami, ale wymieni się ich z nazwiska i oskarży wprost o spowodowanie tej zbrodni. Tego się jednak nie doczekamy, bo byłoby to oskarżenie przeciwko polityce łatwej. Ta zaś jest wiecznie żywa. I nie ma nic prostszego dla polityka niż przeznaczyć na śmierć jedno czy dwa pokolenia młodzieży. Macie tu ten trailer

http://www.tvp.info/27243345/niebawem-w-tvp-serial-o-zolnierzach-wykletych-jest-juz-oficjalny-zwiastun

 

Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

Zapraszam też na stronęwww.rozetta.plgdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.

 

Telefonów dalej nie odbieram

 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka