coryllus coryllus
4343
BLOG

Rycerskość wieśniacza i ta druga

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 139

 Uważam, że w kulturze wiejskiej doby postkomunizmu jest coś głęboko nieautentycznego. Sama zaś wieś, rozumiana jako miejsce do życia została za pomocą niemałych pieniędzy wprzęgnięta w różne dziwne programy edukacyjno-propagandowe, które po bliższym im przyjrzeniu się, nie są chyba tym czym się wydają. Mają za to poważne wsparcie medialne i finansowe pochodzące z urzędów centralnych.

Zajrzałem sobie ostatnio na stronę stowarzyszenia Dziedzictwo Podlasia i obejrzałem zamieszczone tam zdjęcia, a każde z nich lub prawie każde podkreślało swoim kolorytem autentyzm podejmowanych przez to stowarzyszenie działań. Jak wiecie jestem ze wsi i różne rzeczy przykuwają moją uwagę. Ot, choćby takie zdjęcie, przedstawiające wnętrze, autentycznej jak sugerują zarządzający stroną podlaskiej chaty, w której mówi się w języku ukraińskim.

 

https://www.facebook.com/events/614493828755718/

 

Cóż my tu widzimy, kiedy już nasze oczy przyzwyczają się do blasku bijącego od tych opon i makat. Otóż proszę Państwa, są to dwa na chybcika skręcone szpitalne łóżka, lekko pordzewiałe, przywleczone gdzieś ze śmietnika, albo ze złomu. Przykryto je jakąś cepelią przywiezioną może z Grodna, może z Kaliningradu, a całość udaje wnętrze podlaskiej chaty i ten charakterystyczny regionalny sznyt obszaru, gdzie mieszają się kultury, języki, wierzenia i wiatry. Na tym zdjęciu widać wyraźnie, że komuś się w tym stowarzyszeniu zmieszało naprawdę poważnie i nie ma już żadnych oporów i granic jeśli idzie o lansowanie ludowej kultury.

Jestem ze wsi, jak powiadam i kultura wsi doby postkomunizmu była czymś czym przez jakiś czas oddychałem. To była proszę Państwa tandeta o niesłychanym wprost kalibrze. Wszyscy, którzy byli kiedyś na wiejskim weselu, albo na wiejskich chrzcinach w latach siedemdziesiątych, albo osiemdziesiątych, pamiętają olbrzymie łóżka w tak zwanych dużych pokojach, łóżka przykryte bogatymi kapami i okryciami, na których siedziały plastikowe lalki wystrojone na ludowo lub weselnie. Z tym że były to łóżka – ciężkie, drewniane i solidne. Żaden rolnik, nawet bardzo trunkowy, nie postawiłby w swoim domu szpitalnego wyrka, bo oznaczałoby to dla niego cywilną i towarzyską śmierć. No, a tu proszę, stowarzyszenie epatujące prawdą, samą prawdą i tylko prawdą, leciutko przefruwa nad takimi drobiazgami, bo cóż to przecież jest, ważne żeby się wszyscy dobrze bawili i ładnie śpiewali. Ktoś powie, że się czepiam. Możliwe, ale nie mogę się powstrzymać. Oto na stronie stowarzyszenia mamy zakładkę zamówienia publiczne, a tam są ogłoszenia na różne przetargi, między innymi na budowę ogrodzenia sadu. To jest moim zdaniem szczyt, ludzie lansujący wiejską kulturę ogłaszają przetarg na budowę ogrodzenia sadu…..I jeszcze te szpitalne łóżka. No, ale co my tam mamy...zamieszczam cały tekst in extenso:

Zadanie jest częścią inicjatywy MATECZNIK – lokalny bank genów drze owocowych w regionie doliny górnej Narwi realizowanej w ramach przedsięwzięcia pn. ” Mała infrastruktura turystyczno – edukacyjna i przyrodnicza sposobem na poprawę stanu środowiska naturalnego i ograniczenia antropopresji”. która jest finansowana ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.


Zwracam uwagę Państwa na słowo antropopresja, bo ono jest kluczem. Oznacza ów wyraz niszczące działanie człowieka wobec środowiska naturalnego. Nie wiem jak wy, ale ja przy takich objawieniach zaciskam pięści, przypominam sobie bowiem, że pierwszy udokumentowany pomiar drewna okrągłego w lesie pochodzi z połowy XI wieku. Co to jest antropopresja w dzisiejszych czasach? To jest proszę Państwa selekcja przy dostępie do czystego powietrza i pięknego krajobrazu, a dokonuje się ona poprzez arbitralne wskazanie winnych antropopresji oraz poprzez wygórowane ceny biletów wstępu do parków narodowych, a niebawem pewnie także na zwykłą łąkę, jeśli uda się te łąki od chłopów wykupić. Na stronie stowarzyszenia czytamy jednak, że na razie park narodowy w Białowieży nie będzie dzierżawił łąk od rolników, po to by je udostępnić żubrom.

Pamiętam czasy, kiedy antropopresja była taka, że świat nie widział, a każdy, nawet najmniejszy dołek na łąkach pomiędzy Dęblinem a Stężycą pełen był ryb. Dziś można już o tym zapomnieć. Antropopresja zelżała, bo ludzie wyjeżdżają do miast, z miast za granicę, wsie pustoszeją i ziemia leży odłogiem i czeka na developera, a Stowarzyszenie, którego członkiem jest między innymi Adam Wajrak zajmuje się zmniejszaniem antropopresji. Mam nadzieję, że doczekam czasów, kiedy te ocalone od niszczącego działania ministra Szyszki i leśników tereny, ten sam Wajrak i jego koledzy wypuszczą w arendę korporacjom, albo sprzedadzą pod wielkie osiedla. To jest pewne jak wschody i zachody słońca. Nie ma bowiem czegoś takiego jak antropopresja, albowiem napisane jest – czyńcie sobie ziemię poddaną. Czas wsi się kończy, albowiem wieś rozumiana jako zbiorowisko wolnych przedsiębiorców produkujących żywność dla dworu czy miasta przestała być potrzebna. Dworu już dawno nie ma, co wieś w swojej nieopisanej głupocie przyjęła z radością, nie rozumiejąc, że plan jej likwidacji rozłożony jest na dziesięciolecia. Nie mogła tego zrozumieć, albowiem potrzebowano jej by wyżywić wielkie ośrodki przemysłowe. Tych także już nie ma, a żywność jest dowożona gdzieś z zewnątrz. Wieś jest niepotrzebna, ale tego nie rozumie i wierzy tym wszystkim oszustom, którzy jej kręcą powróz na szyję, używając wyrazów takich jak antropopresja. Idioci zaś widzą te ich działania i wierzą, że dwa szpitalne łóżka przykryte ruską cepelią, to jest autentyczna ludowość.

Jasne jest, że nie zostawię Was tutaj tak całkiem bez nadziei. Naszego wydawnictwa nie finansuje co prawda żaden fundusz i całe szczęście. Nie musimy przez to niczego udawać, ani nie musimy kłamać. Nasza siła polega wprost na tym, że parę osób angażuje się w różne prace całym sercem. Oto napisałem kiedyś, że będziemy mieli prywatną wikipedię. Może trochę przesadziłem z tą wikipedią, ale nasz nieoceniony Pan Marek, autor indeksów do ostatnich wydań Baśni jak niedźwiedź opracował elektroniczny indeks nazwisk występujących w książkach naszego wydawnictwa. Póki co indeks ten obejmuje jedynie nazwiska zawarte w nowym wydaniu Wspomnień Hipolita Korwin-Milewskiego, ale mam nadzieję, że będzie się rozszerzał. Niebawem dołączę tutaj link do niego, jak tylko pierwsze egzemplarze książki przyjadą z drukarni. To jest proszę Państwa ważny moment, bo treści, które do tej pory dostępne były tylko miłośnikom tego bloga, staną się w części własnością wszystkich, zostały bowiem dobrze uporządkowane, opisane i łatwo się z nich korzysta. Każdy kto trafi na ten indeks, trafi też na wydanie wspomnień Hipolita Korwin Milewskiego, człowieka, który z całą pewnością nie zgodziłby się nigdy by w jego dobrach ograniczano antropopresję za pomocą grodzenia sadów. Kto to słyszał? Grodzić sady? Horrendum jakieś...Wszystko co jest bliskie naszym sercom i umysłom, leży jak najdalej od tej prawdziwej wiejskiej tandety i od tej, którą ją w sposób dramatycznie zafałszowany naśladuje. Wszystko co nam bliskie leży z daleka od jawnych prowokacji i działań podstępnych, których celem nie jest ochrona bynajmniej, ale dewastacja.

Myślę, że w czwartek, albo w piątek będzie już książka i będzie już elektroniczny indeks. Przypominam, że w dniach 24-27 listopada odbywają się w Warszawie Targi Książki Historycznej, jesteśmy tam rzecz jasna, mamy stanowisko nr 11. Tydzień później zaś, w Hali Ludowej we Wrocławiu odbywają się Wrocławskie Targi Dobrych Książek, tam również będziemy, ale nie znam jeszcze numeru stoiska.


 

Zbliża się koniec roku, a przed nami jeszcze trzy tytuły książkowe i jeden kwartalnik. A co za tym idzie olbrzymi podatek od tego co leży w magazynie. Nie mogę się niestety ograniczać z wydawaniem książek ze względu na ten podatek, bo musiałbym przestać wypuszczać nowości już w sierpniu. Obroty zaś nie są aż tak duże, by podatek od magazynu zapłacić i nie mrugnąć okiem. Działalność nasza zaś, wobec tego co zostało napisane powyżej, musi być bez skazy. Jedyne co mi pozostało to obniżyć ceny produktów i spróbować wyczyścić magazyn przed świętami. Wiem, że nie powinienem tego robić, bo ci, co kupili drożej mogą się denerwować. A ci co nie kupią taniej będą się denerwować po nowym roku, ale wszyscy oni będą się naprawdę denerwować, jak przyjdzie im kupować w wydaniu książkowym zbiór anonimowych past o wędkarzach i kimś tam jeszcze, bo nas już na rynku nie będzie. Wiem, że nie powinienem tego robić, bo obniżki działają destrukcyjnie na klienta, ale nie mam wyjścia. Tak więc od dziś do dnia pierwsze go stycznia obniżamy ceny na:

I tom Baśni w twardej oprawie

III tom Baśni

Niedźwiedzia i różę

Baśń amerykańską

Straż przednią

Świat w ciemnościach

Narodziny świata

Najlepsze kawałki tom I

Najlepsze kawałki tom II

 

Targi książki w Bytomiu odbędą się w przyszłym roku w hali na Skarpie, w pierwszy lub drugi weekend czerwca

 

Na tym kończę na dziś. Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do księgarni Przy Agorze, do sklepu FOTO MAG i do księgarni Tarabuk. Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

Zapraszam też na stronęwww.rozetta.plgdzie znajdują się nagrania z targów bytomskich.

 

Telefonów dalej nie odbieram

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka