coryllus coryllus
4631
BLOG

Od żółtej ciżemki do czarnej jedynki

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 117

 Targi książki historycznej za nami. Były to najlepsze targi w całej historii naszego wydawnictwa, a fakt ten potwierdza raz jeszcze, że tylko książka sprofilowana i trafiająca w gust świadomego czytelnika ma szansę na sukces. Oczywiście w polskich warunkach, takie profilowanie segmentów rynkowych dokonywane jest siekierą i to jedną z większych. Można sobie wybrać pomiędzy targami historycznymi, katolickimi, dziecięcymi i takimi wiecie, ogólnymi. Pisarzami lansowanymi w mediach, są oczywiście durnie tacy jak Twardoch, albo grafomani z ambicjami tacy jak Zychowicz. To wszystko jednak nie ma żadnego znaczenia wobec czytelników, ich inteligencji i wrażliwości, wobec tych wszystkich ludzi, którzy przychodzą na targi, żeby sobie kupić taką książkę jaką chcą i spędzają tam długie godziny, oglądając towar i oceniając go. To wszystko jest kurz i złuszczona farba, którą można zmyć szlauchem. Każdy targowy dzień był dowodem na to, że mamy tutaj wszyscy rację i możemy się tylko przyglądać, jak cały oszukany, dotowany i promowany słabymi artykułami prasowymi segment treści się kompromituje.

Na spotkania z redaktorami Semką i Pyzą głośniki nawoływały czytelników po kilka razy, a myśmy się czuli jak na placu apelowym w koszarach armii czerwonej – proszę Państwa, już o 12 spotkanie z Piotrem Semką….a za chwilę...proszę państwa trwa spotkanie z Piotrem Semką….i tak w kółko. To samo było z Pyzą i innymi. Zresztą, można sobie obejrzeć efekt tych nawoływać na moim i toyaha profilu fejsbukowym.

Trzeba rzec kilka słów o ofercie. Tak jak napisałem była sprofilowana, ale toporem, to wystarczyło, żeby odnieść sukces, no ale uświadomiło też – mam nadzieję, że wszystkim – ile pracy jest jeszcze przed wszystkimi uczestnikami tego rynku. Ofertę da się opisać tak, jak to widać w tytule – od żółtej ciżemki do czarnej jedynki. Były więc średniowieczne wampiry i wierzenia wikingów z jednej strony, a z drugiej minister Macierewicz i Piotr Naimski opowiadający o swoich szkolnych i harcerskich przygodach, które w końcu doprowadziły nas wszystkich do odzyskania niepodległości. Gdzieś w środku plasował się pan Koper ze swoimi łóżkowymi sensacjami dającymi się streścić w zdaniu – kto z kim spał we wrześniu 39 i co z tego wynikło. Była też pisarka Miklaszewska, która kiedyś, dawno temu napisała książkę o hipsterach i próbowała ją sprzedawać Jarosławem Kaczyńskim, zachwalającym tę pozycję w radio. Teraz zaś Miklaszewska napisała nową książkę, nigdy nie zgadniecie o czym….O niedźwiedziu Wojtku...tak, tak, ho, ho...bez Miklaszewskiej nigdy byśmy się nie dowiedzieli, że istniał ten niedźwiedź i był tak ważny dla naszej historii. Kiedy głośno szydziłem z tego Wojtka i Miklaszewskiej słuchał tego jakiś starszy pan i zapytał mnie czy słyszałem o niedźwiedzicy Baśce, powiedział też, że to wstyd, tak naśmiewać się z Polski i jej historii, zwłaszcza, że on same dobre rzeczy o mnie słyszał, przyszedł na stoisko, a ja tu na Wojtka nadaję. Potem zapytał po ile jest książka o Cristiadzie, a gdy powiedziałem, że kosztuje całe 25 złotych, machnął ręką, rzekł, że nie ma pieniędzy i poszedł.

I to jest pewien standard, pewna rafa rynkowa, którą my szczęśliwie omijamy. Oto mamy szereg dotowanych autorów, dotowanych i lansowanych na chama, z których każdy jest oczywiście zwolennikiem wolnego rynku i zdrowej konkurencji, czego nie omieszka podkreślać przy każdej okazji. Mamy też tych biednych czytelników, którzy obchodzą stoiska bez pieniędzy i poszukują historii o Wojtkach i Baśkach. I nikt nie domyśla się, że może jakby zabrać dotacje autorom, to czytelnicy mieliby więcej pieniędzy i mogli by kupić sobie książkę taką jaką by chcieli, a nie tylko o patriotycznych niedźwiedziach.

Patrząc na to wszystko utwierdziłem się w przekonaniu, że za nic na świecie nie można ustawiać się w jednym szeregu z tymi ludźmi, nawet gdyby chcieli za to płacić. To jest kanał i katastrofa. I dokładnie widać to było na tych targach, zresztą widać to także na innych targach. Tam bowiem możemy posłuchać jak Twardoch, który nigdy nie przeczytał żadnej książki o gospodarczej historii Polski, orzeka o charakterze tej gospodarki, tak jak to czynił swego czasu Fidel mówiąc o komunizmie.

Sytuacja jednak, i wiemy to już na pewno, a powiedział nam to człowiek, który znajduje się na najwyższych piętrach rynku treści i widzi trendy światowe, zmierza ku temu, że w sieci zostanie gugiel, fejs i tacy jak my. Reszta się zwinie. I nic nie pomoże matce kurce ten charakterystyczny dla dotowanych redakcji sznyt, jaki zafundował ostatnio swojej stronie, nic nie pomoże ogłaszanie przez megafon spotkań z pisarzami i nic nie pomogą wyjazdy do Niemiec po pieniądze. Czytelnik tego syfu nie chce i nie będzie za to płacił. Wnioskować to możemy również z zachowania się ministra Glińskiego, który położył całą narrację dobrej zmiany jednym idiotycznym wystąpieniem. Jeśli idzie o rynki treści oraz ludzi, którzy tam zarabiają sprawa jest już załatwiona. Jesteśmy my i oni, a oni to Gliński, jego żona, jego brat, rodzina prezydenta Komorowskiego, sędziego Rzeplińskiego, oraz wszyscy „nasi”. Jeśli ktoś raz zobaczy jak zachowuje się minister kultury i wicepremier w studio telewizyjnym, nie potrzebuje już żadnych dodatkowych informacji. Sprawa jest jasna i jasne jest także kto będzie na kolejne lata zadekretowanym „luminarzem polskiej kultury”. Widać też dokładnie jak się to „luminarstwo” skończy, tak samo jak spotkanie autorskie Marka Pyzy i Piotra Semki na Targach Książki Historycznej. Mnie to oczywiście wszystko uskrzydla, bo mam swoje plany i zamierzam je zrealizować po kolei.

Oto link do wystąpienia Pana ministra, mam nadzieję, że stanie się on początkiem kolejnej dyskusji o dziedziczeniu.

 

https://vod.tvp.pl/27630329/27112016-1953

 

Jeszcze raz muszę wszystkich przeprosić za opóźnienie w wysyłce. Wszystkie książki, jakie nam dostarczono sprzedaliśmy na targach, każdy dostanie swoją paczkę rzecz jasna, ale dopiero wtedy kiedy dojedzie do nas cały nakład. Tak się czasami zdarza, kiedy drukarnie są obłożone zamówieniami. To nie prawda, że ludzie nie czytają książek. Oni nie czytają książek Semki, Pyzy i żony Glińskiego oraz książek Miklaszewskiej. Inne wprost pochłaniają.

 

Zachęcam wszystkich do korzystania z elektronicznego indeksu osób występujących w naszych publikacjach, który założył nieoceniony Pan Marek. Jutro napiszę o tym niezwykłym instrumencie kilka słów. Oto adres

 

http://www.natusiewicz.pl/coryllus/


 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka