coryllus coryllus
4322
BLOG

O Kucu, bucu i kibucu

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 53

 Dwie rzeczy zbiegły się w jedno i dlatego ten tekst nie będzie wyglądał tak, jak miał wyglądać. Zacznę od końca, żeby podkręcić nieco dramaturgię. Oto pod wczorajszym tekstem mistrz pługa wpisał długi, wstrząsający komentarz dotyczący udziału dzieci w walkach II wojny światowej. Zaczął jednak od Kazimierza Kuca, znanego reżysera piszącego dziś swoje nazwisko inaczej – Kutz. Dla nas na zawsze pozostanie on jednak Kucem, a to ze względu na uderzające podobieństwo do małych, włochatych kuców islandzkich. Kuc, jak pamiętamy zasłynął w środowisku z kilku rewelacyjnych umiejętności, wśród których nie ma jednak jego fachu wyuczonego czyli robienia filmów. On przede wszystkim słynął z wymyślania nieprawdopodobnych wulgaryzmów, a także z tego, że babki leciały na niego jak szafa z trzema nogami. Jak to możliwe – spyta ktoś, przecież sam go porównałeś, jakże słusznie, do kuca islandzkiego? Jak możliwe, jak możliwe….normalnie...jedni się podobają, inni nie...Kuc opowiadał kiedyś w telewizji, u Wojewódzkiego, że jednego razu przekręcił aż 12 kobit. A co się naśmiali we dwóch w czasie tego programu….trzeba było ich widzieć...ludzie sukcesu normalnie, w dodatku sukcesu autentycznego, którego byle kto nie powtórzy. Mistrz pługa zadał wczoraj proste pytanie, pytanie jak z rosyjskiej powieści o dysydentach – co robiliście obywatelu Kuc zimą roku 44? W tych ruskich książkach było trochę inaczej, ale podobnie – za co siedziałeś - pyta przyjaciela główny bohater. Za niewinność – odpowiada tamten – wezwali mnie niespodziewanie i zapytali co robiłem w dziewiętnastym. No więc Kuc nigdy nie opowiedział nam co robił zimą roku 44 i latem 45, a byłoby to nader ciekawe i myślę, że dość ściśle związane z jego dalszą karierą. Ja również nie odpowiem na to pytanie, ale zalecam Wam lekturę tego komentarza i przechodzę dalej, a raczej przeskakuję na początek naszej historii. Cały czas pozostajemy przy Kucu. Oto zadzwonił wczoraj toyah i powiedział mi, że na twitterze rozpoczęła się dyskusja o Kucu i jego felietonach. I ktoś zadał pytanie proste – ciekawe kto mu te felietony pisze? Na to toyah rzekł odruchowo – pewnie Marta Fox. W tym momencie, niespodziewanie dla nikogo, włączyła się sama Marta Fox, powiedziała, że to podłe plotki, bo ona ma inny styl niż Kazimierz Kuc. I w ten sposób przypieczętowała swój los, to znaczy stała się jedną z bohaterek mojego dzisiejszego felietonu. Jeśli nie wiecie kim jest Marta Fox to Wam przypomnę, jest to śląska pisarka z gatunku tych najbardziej wyzwolonych, na targach w Katowicach opowiadała o tym na przykład, jak konstruować sceny erotyczne w powieściach, żeby czytelnik uznał je za autentyczne. Słuchałem tej jej gawędy i pomyślałem – jakie to szczęście, że Kuc nie czyta książek pani Marty, bo zdrowo by się uśmiał, a potem klął tak, jak to tylko on potrafi. Z faktu, że to jednak ona pisze te felietony dla Kuca, a nie na odwrót, wyciągam wniosek następujący – to Kuc, ze swoimi 12 babeczkami i – cytuję - „złamaną pizdą” (takiego określenia użył kiedyś, sam słyszałem) jest prawdziwy, a nie pani Marta i jej subtelne opisy scen erotycznych. I tu dochodzimy do sedna, czyli do problemu nieautentyczności przekazu. Czy przekaz Kuca jest autentyczny? Oczywiście, że nie, Kuc kłamie przez całe życie, ale w większości przypadków wie jak to kłamstwo ukryć i jak zwieść widza oraz czytelnika, tak, by nie patrzył on Kucowi na ręce, ale zajmował się wyłącznie urodą kłamstw Kuca. Czy przekaz Marty Fox, która jest jeszcze do tego teściową wokalisty nazwiskiem Kupicha, jest autentyczny? Rzecz jasna nie, ale pani Marta ma cięższe życie niż Kuc, bo ona, by przekonać czytelnika do swoich kłamstw musi uciekać się do kokieterii, co nie jest łatwe dla osób młodych, a cóż dopiero mówić o pisarce tak doświadczonej jak ona. Swoje katowickie pogadanki uatrakcyjniała nasza bohaterka występami swojego zięcia Kupichy, który w przerwach na oddech prelegentki śpiewał jakieś kuplety opowiadające o życiu małżeńskim.

Trzeba teraz zadać proste pytanie – dlaczego oni oboje nie mogą zrobić czegoś prawdziwego, autentycznego, czegoś, co nie będzie potem powodem wstydu i skrępowania? Tego nie wiemy z całą pewnością, ale możemy przypuszczać. W przypadku Marty Fox, która wcale nie nazywa się Fox tylko całkiem inaczej, rzecz jest łatwa do wyjaśnienia. Ona po prostu chce być kimś innym niż jest w rzeczywistości, dlatego używa pseudonimu, dlatego plecie te smalone duby o subtelnych scenach erotycznych, dlatego aspiruje. Ja nie wiem kim ona jest w rzeczywistości i przez grzeczność nie będę snuł tutaj przypuszczeń. Jeśli zaś idzie o Kuca, koniecznie musimy się dowiedzieć co takiego robił on na przełomie lat 44/45. To ważne, bo jak napisał mistrz pługa w całej wikipedii nie ma ani słowa o udziale polskich dzieci w walkach z Niemcami w czasie II wojny światowej. Omówione są dzieci niemieckie, żydowskie, rosyjskie, a nawet japońskie, ale polskich nie ma. Szczególnie wiele tych żydowskich dzieci poległo w walce z hitlerowskim okupantem, ale nie napisali przy tym jednak co ów okupant okupował. Domyślam się, że chodziło autorowi hasła o Francję zapewne. Podobnie było z Leonardem Cohenem, który napisał, a potem zaśpiewał najbardziej zakłamaną na świecie piosenkę o francuskim ruchu oporu zatytułowaną „Partisan”. Takie rzeczy jak walki żydowskich dzieci z niemieckim okupantem mogły odbywać się tylko w słodkiej Francji i nigdzie indziej. A to z tego względu, żeby potem ułatwić robotę przy filmach reżyserom z Hollywood stawiającym na autentyczność przekazu, żeby od razu mieli fajne, autentyczne plenery i nie musieli, kręcąc film o Europie jeździć gdzieś do Nowej Zelandii i tam szukać odpowiednich krajobrazów.

Na jeszcze jedną rzecz zwrócił uwagę mistrz pługa, na to mianowicie, że periodyki kierowane do młodzieży walczącej o lepsze jutro, czy to w hitlerowskich Niemczech, czy to w II RP, pisma takie jak „Mały przegląd” Janusza Korczaka, gdzie sekretarzem redakcji był Igor Newerly, są w zasadzie identyczne jeśli chodzi o treść. A niektóre artykuły wyglądają wręcz jak przepisane. Mamy więc do czynienia z formatem. Trzeba zadać pytanie – gdzie wyprodukowanym? Ja nie wiem, ale nie uwierzę, że te podobieństwa są dziełem przypadku. Nie uwierzę, bo w wiki nie ma ani słowa o polskich dzieciach walczących z Niemcami, a to znaczy, że ich tam po prostu w tej wiki być nie może. I mamy problem. Czymu? Jakby zapytał Kuc Kazimierz zimą roku 1944...choć może nie, wtedy on by zapytał – warum? Otóż tymu, że propaganda opiewająca bohaterstwo młodszych i słabszych w walce ze starszymi i silniejszymi jest oszukaną figurą, podobnie jak pisarstwo Marty Fox i filmy Kuca. Jest narzędziem walki politycznej, które ma wobec nas zastosowanie, ale nie w taki sposób jak my to sobie wyobrażamy. Ja wiem, że nikogo nie przekonam i nasi krajowi macherzy od formatowania przekazu propagandowego dalej będą opowiadać o małych powstańcach, o zgwałconych nastolatkach i o płaczu ich matek, będą o tym gadać i nie zauważą, że nikt ich nie słucha, bo to wszystko jest jednym, wielkim przedstawieniem. Będą to robić, bo wierzą, że w ten sposób wychowują młodzież w duchu patriotycznym. A to jest kłamstwo, oni w ten sposób tę młodzież oszukują i szykują na śmierć. Oni w ten sposób uprawiają pogrzebowy kult cargo, bo za nic na świecie nie mogą przyznać, że w Małym Przeglądzie i w tych pismach, co to Kuc je czytał zimą 44 są dokładnie takie same teksty, takie same frazy i takie same emocje. Trzeba z tym skończyć. Jeśli tego nie zrobimy, jakiś znudzony macher od formatów skończy z nami.

 

Muszę rzecz na koniec kilka słów o naszym projekcie komiksowym. Zebraliśmy trochę pieniędzy, ale mam wrażenie, że nie zostałem do końca zrozumiany. Produkcja albumu o Sacco di Roma kosztować będzie mniej więcej 40 tysięcy złotych i, jeśli zacznie się w marcu, ma szansę zakończyć się w listopadzie 2017 roku, nie wcześniej. To nie jest małe przedsięwzięcie, tak więc jeśli ktoś z ofiarodawców ma zamiar wspomóc mnie dziesięcioma złotymi, niech je lepiej wrzuci na tacę w czasie niedzielnej mszy. Kościołowi przydadzą się one bardziej, dla nas zaś to tylko kłopot przy rozliczaniu się z fiskusem. Żeby przełamać formaty, o których napisałem wyżej i odejść od patriotycznego kultu cargo, trzeba całkowicie zanegować obowiązujące narracje, a te – co było do okazania – są produkowane gdzieś hen, hen, daleko. I nie przewidziano w nich miejsca dla nas. Nie możemy jednak usiąść i się z tego powodu rozpłakać, albo zacząć komuś złorzeczyć. Nie możemy też w tym uczestniczyć, bo wszystkie miejsca przy rządowych budżetach są już zajęte. Musimy mieć swój własny przekaz, swoje własne kody i swój własny język skrótów myślowych i symboli. Wyprodukowanie tego nie jest tanie i nie jest proste. Tym którzy chcą i mogą nam pomóc podaję numer konta

 

41 1140 2004 0000 3202 7656 6218


Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl i przypominam, że do 1 stycznia trwa duża promocja na niektóre tytuły. 

Targi Bytomskie odbędą się w przyszłym roku w pierwszy weekend czerwca, wszystkich już teraz serdecznie zapraszam

 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka