coryllus coryllus
2643
BLOG

Czy warto wydawać wspomnienia socjalistów i komunistów?

coryllus coryllus Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 49

 Na początek dwie informacje. Pierwsza dotyczy naszej promocji. Dziś ostatni dzień, kiedy taniej sprzedajemy Baśń amerykańską, czeską, pierwszy i trzeci tom Baśni polskiej, memiksy, oraz Najlepsze kawałki. Od jutra ceny wracają do poprzedniej wysokości.

Druga zaś informacja może być z pewnego punktu widzenia uznana za wstrząsającą. Zanim powiem o co chodzi, jeszcze raz przypomnę, że cały istotny przekaz jest w sferze pop, przypomnę też, że warto czytać przede wszystkim literaturę popularną i ciekawą beletrystykę, zwłaszcza autorów, którzy mieli coś na sumieniu lub wiele do ukrycia. I oto wczoraj, jak co dzień, czytałem córce książkę. Tym razem była to powieść Nienackiego „Pan Samochodzik i złota rękawica”. Powieść ze schyłkowego okresu twórczości autora, kiedy zaczynał on już nieznośnie psychologizować. Co jakiś czas jednak w jego książce pojawiają się różne istotne informacje dotyczące regionu, w którym rozgrywa się akcja, a że książka była pisana dawno, i co innego niż dziś było ważne, pan Nienacki nie miał żadnych oporów przed ujawnianiem wiadomości z jego punktu widzenia nieistotnych. I o to pisząc o swojej wizycie w miejscowości Boreczno, gdzie główny bohater odwiedził stary kościół wspomina Nienacki o rodzinie von Schoeneich. Pisze tak:

 

...kościół w Borecznie nie posiadał krypt podziemnych i ów Schoeneich, którego potomkowie znaleźli się w Polsce i przyjęli nazwisko Krasnodębskich, prawdopodobnie został pochowany na starym cmentarzu w Karnitach….

 

Koniec cytatu. Wygląda więc na to, że mamy już dwóch luminarzy po „naszej” stronie, którzy swoje korzenie wywodzą od rodzin niemieckich, choć może się oczywiście okazać, że się mylę i profesor Krasnodębski nie pochodzi wcale s Schoeneichów tylko z zupełnie innej rodziny. No, ale ponieważ jest profesorem nie tylko w Polsce, ale także w Niemczech, a po polsku pisze w sposób nie dający się czytać, jakaś wątpliwość pozostaje. Ja oczywiście, w przeciwieństwie do wielu czytelników tego bloga i wielu Polaków w ogóle, nie mam nic przeciwko niemieckiemu pochodzeniu bliźnich, ani przeciwko związkom rodzinnym z Niemcami. Wiem bowiem dobrze, że ci przeważnie, którzy najgłośniej wyrażają sprzeciw wobec takich relacji, są całkowicie bezradni wobec różnych niemieckich propozycji popartych gotówką. Wielu pracowników niemieckich firm w Polsce zaczynało i kończyło dzień psiocząc na swoich szefów, ale nie mogę sobie przypomnieć, by choć jeden dobrowolnie zrezygnował z tych szwabskich pieniędzy i poszedł szukać pracy gdzie indziej. Tak więc chciałem się z Wami podzielić tylko tym spostrzeżeniem i jeszcze raz wskazać na to, że nie ma książek nieważnych i nieważnych informacji.

 

Przejdźmy teraz do tematu głównego. Na święta przyjechała do nas babcia, czyli moja teściowa. Określenie poglądów teściowej mianem „lewicowe” to jest gruby eufemizm. Przy niej Żakowski i Zandberg wyglądają i gadają jak adiutanci Wrangla.

No i siedzi sobie babcia z nami i trochę się nudzi, a tu wkoło porozrzucane są tomy całe wspomnień różnych socjalistów i twardych komunistów. Były one wydawane w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, w latach całkowitej bezkarności, kiedy ludzie ci nie czuli już żadnej presji. Zwyciężyli bowiem, a klasa, z którą walczyli została wymordowana lub wygnana. Nie mieli więc żadnych oporów i wahań pisząc te swoje książki. Jeden tom już jest za nią, a przed nią kolejne. Nie wiem co będzie, obawiam się, że babcia wyjedzie od nas jako zwolenniczka czarnej sotni i wielbicielka Stołypina oraz jego metod rozprawy z czerwonymi. No, ale czas pokaże.

Opis rzeczywistości w tych wspomnieniach, a trzeba wiedzieć, że były one wydawane w śladowych jak na lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte nakładach, wstrząśnie każdym. Nie wierzę, by było inaczej. Mną wstrząsnął tak, że książki nie mogę skończyć, siedzę tylko na tym krześle i kiwam się w przód i w tył. A dopiero mówić o babci, której młodość i najpiękniejsze lata przypadły na początek szóstej dekady XX wieku. I myślę sobie, że te jakże cenne prace, te świeże i prawdziwe obrazy przepadną na zawsze. „Nasi” ich nie wydadzą, bo będą produkować coraz bardziej kretyńską, patriotyczną propagandę, podtrzymywaną przez takich mistrzów i takie autorytety jak Jarosław Marek Rymkiewicz i Zdzisław Krasnodębski. Lewica ich nie wyda, bo po przeczytaniu jednej strony z dowolnego tomu Żakowski zamieniłby się w glizdę a Zandberg w skolopendrę. Oni by po prostu w to nie uwierzyli. Nikt by nie uwierzył. Pozostaje więc tylko wydawnictwo Klinika Języka, ale ono jak wiecie postawiło sobie inne zadania, musimy wydawać wspomnienia ludzi, których bohaterowie dzisiejszej notki wysłali do piachu lub okradli ze wszystkiego. Bo tych wspomnień też nikt nie ruszy, zbyt wielu żywych jest chętnych do wstąpienia na cokoły. Ja bym się nawet puścił na tę imprezę, ale ryzyko jest zbyt wielkie. Ludzie myślą emocjami i wystarczy im, że komunizm był zły. Nie zechcą rozbierać go na części pierwsze i oglądać każdej z osobna. Tak więc dyskusja o historii, polityce, socjologii i ustroju państwa, jaką prowadzi dziś lewica z prawicą, albo lepiej lewica z tak zwaną prawicą, będzie coraz bardziej płaska, komiczna i beznadziejna. A wreszcie zamieni się w magiel, którym kierować będą różni ważni profesorowie i poeci. Nie powstanie żaden instytut, który pisałby serio o historii socjalizmu serio i bez nadużyć, nie powstanie żadna seria książek na ten temat. Jedni będą łgać w żywe oczy, a drudzy nie będą mogli tych łgarstw zdemaskować, bo wszystko odbywać się będzie na poziomie najbardziej prymitywnych emocji, takich, jakie wczoraj zaprezentował Zandberg – niedola chłopów, psucie dziewek, odszkodowania i inne brednie.

Myślę także, że te wspomnienia, będą stopniowo wycofywane z bibliotek i niszczone, żeby ślad wszelki po nich zaginął, a wśród ludzi została tylko ta „prawda”, którą objawiają co jakiś czas osobnicy tacy jak Żakowski z Zandebrgiem.

Powiem tak: zobaczę. Jak będzie forsa, to się zastanowię czy nie wydać jednego z drugim socjalisty co walczył o szczęście ludu. Szkoda, bowiem, żeby przez jakieś głupie emocje przepadło tyle ważnych informacji. No, ale myślę też, kurczę, że nie mogę ponosić całego ryzyka, powinni być też inni, którzy chcieliby poznać prawdę i zachować ją dla potomności...Warto, zanim nam ktoś powie, że jesteśmy narodem podzielonym i przyczyn tego podziału dociec niepodobna, a przez to nie zasługujemy na nic.

 

Wszystkim serdecznie dziękuję za wsparcie naszego projektu komiksowego, który mam nadzieję, zostanie wydany już jesienią przyszłego roku. Będzie to wielki album poświęcony spaleniu Rzymu w roku 1527. Do tej pory udało się nam zebrać ¼ środków potrzebnych na produkcję. To wielkie osiągnięcie, szczególnie, że czas mamy przedświąteczny i ludzie mają ważniejsze wydatki niż mój komiks. Dziękuję wszystkim jeszcze raz za poświęcenie i wsparcie naszej sprawy.


 

Mam nadzieję, że do marca uda nam się zebrać całość. Oto numer konta


 

41 1140 2004 0000 3202 7656 6218


Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl i przypominam, że do 1 stycznia trwa duża promocja na niektóre tytuły. 

Targi Bytomskie odbędą się w przyszłym roku w pierwszy weekend czerwca, wszystkich już teraz serdecznie zapraszam


 

Przypominam, że nasze książki są dostępne w następujących punktach: księgarnia Przy Agorze, sklep FOTO MAG oraz księgarnia Tarabuk  


Przypominam też, że w sklepie Bereźnicki w Krakowie przy ul. Przybyszewskiego 71 można kupić komiksy Tomka.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka