coryllus coryllus
3008
BLOG

Kulturalni idioci

coryllus coryllus Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

Postawa tak zwanych ludzi kultury będzie mnie zdumiewać do końca życia. Wedle naszych wczorajszych rozróżnień, to wszystko są etatyści, najgorszego w dodatku rodzaju, bo dostają swoją gażę za wygłupy właściwie i za nic więcej. Oni jednak mają najwięcej do powiedzenia w kwestiach politycznie drażliwych, skomplikowanych i istotnych. Oni zabierają głos, w sprawie zamordowanego w Ełku chłopaka i w innych sprawach i właściwie tymi swoimi głosami dewastują całkowicie problem. Posługują się przy tym konwencjami dla ucha przeciętnego obywatela obcymi i niezrozumiałymi, ale za to dobrze odbieranymi przez środowisko.

I tak idąc po kolei mamy Najsztuba, który usłyszawszy różne niecenzuralne uwagi na temat morderców z Ełku zasugerował, że górale na Podhalu spółkują z owcami. To jest ciekawy wątek, bo rozwijał go już kiedyś pisarz Emil Zegadłowicz, człowiek, którego kariera przypomina trochę karierę Twardocha. Najpierw był on pisarzem katolickim, a potem został pisarzem-skandalistą, opisującym w powieści „Zmory” jak to górale beskidzcy kopulowali w owcami. Najsztub utrzymuje się więc w pewnej konwencji literackiej, nie specjalnie popularnej i nie specjalnie widowiskowej, ale przynajmniej się stara.

Kabareciarz Robert Górski, zwany rabinem, będzie już niedługo bohaterem serialu emitowanego tylko przez YT, który nosi tytuł „Ucho prezesa”. To jest dla mnie, nie wiem jak dla Was, coś naprawdę niezwykłego. Telewizja zdycha, i jest dobijana przez kolejne ekipy już to szkłem kontaktowym, już to szopką dla debili, gdzie Zelnik gra księdza, a więc seriale przenoszą się na YT. Są to w dodatku seriale polityczne, gorsze od tej szopki (obstawiam w ciemno), a kręcone w chwili kiedy kolorowi mordują na ulicy niewinnego człowieka. I to gdzie? W Ełku. Nigdy nie zapomnę sytuacji kiedy mój dobrze uzbrojony znajomy został przez złodziei pozbawiony rowerów stojących na balkonie pierwszego piętra. Policja przyjechała, a on na to, że gdyby ich zobaczył to by strzelał. Oni zaś mu odpowiedzieli – o panie, dopiero byś se pan narobił….Ci dwaj, co wybiegli z baru nie myśleli nawet by zadzwonić na policję, tak mocno byli przekonani o własnej bezkarności. Tak silnie mieli wrośniętą w mózgi pewność, że ich szef, człowiek, który gdzieś tam z Berlina zawiaduje wszystkimi kebabami w Polsce, nie po to płaci władzom Ełku, żeby ktoś potem z ich budy kradł napoje bez jednego słowa.

Mnie zastanawia najbardziej właśnie to – policja ściga morderców, ale nie interesuje się systemem w jakim kebaby są instalowane w polskich miastach. To jest sprawa, która wyjaśni wiele. Ludziom zdaje się, że przyjeżdża tu Turek z rodziną i prowadzi ten interes odkładając na dobry samochód. To tak nie działa i nigdy nie działało. To są ludzie organizacji. W dodatku dość potężnej, organizacji, która może zatkać gębę pieniędzmi władzom takiego Ełku. To znaczy Ełku już raczej nie, ale takich Puław czy innego Milicza pewnie tak.

W czasach Emila Zegadłowicza ludziska sądzili, że żydowski handlarz starzyzną to poczciwy Moszek, widywany raz na tydzień z regularnością niespotykaną nawet w działaniu austro-węgierskiej poczty. Niewielu tylko wiedziało, że to jest przedstawiciel handlowy poważnej organizacji, która zajmuje się obrotem odpadami stalowymi lub tekstylnymi, zyskując przy tym niemałe pieniądze.
Dlaczego my nie potrafimy opisać rzeczywistości, tej dostępnej zmysłom, tak jak to właśnie uczyniłem? Bo przeszkadzają w tym ludzie kultury, opłacani przez dawnych szefów Moszka, a dziś kierowników sieci dystrybucji kebabów. To oni wykładają pieniądze na tych wszystkich artystów, którzy bredzą publicznie demonstrując przy tym swoje chore emocje – jak Janda, lub swój wsiowy spryt, jak Górski. I nich się nikomu nie zdaje, że to jest jakieś aktorstwo, jakiś warsztat, albo coś podobnego, to jest po prostu sama natura i sama prawda.

Kolejne „człowieki kultury” zagnieździły się w Teatrze Polskim we Wrocławiu, wyszedł właśnie jeden i powiedział, że to jest teatr punkowy, który nie może działać pod narzuconym przez PiS zarządem, bo nie i już. I tak naprawdę najlepiej było w tym teatrze, jak rządził tam Jan Klata. To jest, z mojego punktu widzenia coś niesamowitego, ten Klata bowiem jest uosobieniem tandety, fajansu i biedy, gorszym niż Emil Zegadłowicz i jego powieść „Motory”. Klata bezskutecznie próbował wzbudzić zainteresowanie swoimi pomysłami, które były przez widzów wyszydzane. Łaził w jakichś starych łachach z Irokezem na głowie i epatował tym stylem, a było to ze dwadzieścia lat temu, potem zaś jakiś dobrotliwy mafioso od kebabów, dał mu posadę w teatrze w Krakowie i tak Klata trwa tam do dziś. Jego wielbiciele zaś terroryzują nowego dyrektora i uniemożliwiają pracę teatru. W imię czego? W święte imię sztuki, a czego niby innego?!

To z czym mamy do czynienia teraz przy okazji protestów przed sejmem, przy okazji hucpy urządzanej przez Petru i jego koleżankę, a także przy okazji mordu dokonanego przez kolorowych w Ełku, ma swoją nazwę i ona wcale nie jest kabaretowa. To jest proszę Państwa dewastowanie dość delikatnych więzi łączących nas wszystkich tutaj mówiących po polsku. Chodzi bowiem o to, by los mordercy był dla jednych ważniejszy niż prawo, o tej właśnie racji mają przekonać – ilu się da Polaków – zatrudniani przez państwo ludzie kultury.

To jest mechanizm dość niebezpieczny, bo jeśli się raz przekona dwudziestolatka, że występuje w słusznej sprawie drepcząc po rynku w Ełku z idiotycznym transparentem, to on jest już właściwie stracony. Nim się już nawet nie muszą zajmować prowokatorzy z policji stymulujący emocje prawicowej młodzieży. Będzie działał sam, jak jakiś cholerny robot ze starych filmów SF emitowanych w latach siedemdziesiątych.

Co na to nasi? Otóż rząd przeznaczył właśnie 100 milionów rocznie na produkcję filmów opowiadających o polskiej historii i kulturze. Jak myślicie o czym będą te filmy? Czy ktoś nakręci na przykład serial o polskich pejzażystach, którego schemat tu kiedyś zarysowaliśmy? Już prędzej o polskich pejsażystach będzie ten serial, a cała promocja polegać będzie na tym, by przekonać ludzi kultury do tego, że pieniądze rządu wydawane są celowo i słusznie. Tak się bowiem jakoś dziwnie składa, że cały PiS jako organizacja i poszczególni członkowie tej partii są całkowicie ubezwłasnowolnieni jeśli idzie o opinie na temat tej całej kultury. I nie mogą zrobić nic ponadto, co widzieliśmy do tej pory, nie mogą przestać kokietować tych bałwanów.

Od piątku nasze książki, prócz Tarabuka, księgarni Przy Agorze i sklepu FOTO MAG dostępne będą w księgarni przy ul. Wiejskiej 14 w Warszawie, a także w antykwariacie Tradovium w Krakowie przy ul. Nuszkiewicza 3 lok.3/III. Komiksy zaś są cały czas do kupienia w sklepie przy ul przy ul. Przybyszewskiego 71 , także w Krakowie.

Wszystkim serdecznie dziękuję za wsparcie naszego projektu komiksowego, który mam nadzieję, zostanie wydany już jesienią przyszłego roku. Będzie to wielki album poświęcony spaleniu Rzymu w roku 1527. Do tej pory udało się nam zebrać ¼ środków potrzebnych na produkcję. To wielkie osiągnięcie, szczególnie, że czas mamy przedświąteczny i ludzie mają ważniejsze wydatki niż mój komiks. Dziękuję wszystkim jeszcze raz za poświęcenie i wsparcie naszej sprawy.

 

Mam nadzieję, że do marca uda nam się zebrać całość. Oto numer konta

 

41 1140 2004 0000 3202 7656 6218

i adres pay pala gabrielmaciejewski@wp.pl


Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl 

Targi Bytomskie odbędą się w przyszłym roku w pierwszy weekend czerwca, wszystkich już teraz serdecznie zapraszam

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura