coryllus coryllus
4101
BLOG

Antysemityzm pluszaków

coryllus coryllus Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

 Szeroko wczoraj dyskutowano na stronie coryllus.pl wpis na pewnym blogu. Dokładniej zaś na blogu o nicku gburrek, a jeszcze dokładniej o tutaj: http://gburrek.pl/2017/01/03/katolicyzm-po-polsku-jak-zostalismy-zaatakowani-w-centrum-warszawy-przez-obsluge-cafe-foksal/

Mamy tu opis straszliwego aktu antysemityzmu dokonanego w samym środku Warszawy, w Cafe Foksal, gdzie zaopatrzona w okulary w ciemnej oprawce barmanka, używając antysemickich obelg upokorzyła i wyrzuciła następnie z lokalu Polkę i jej przyjaciół żydów. Opis tego wydarzenia jest po prostu wstrząsający, a wymowa tekstu jednoznaczna. Czego się zeń dowiadujemy? Tego mianowicie, że czas dyskredytowania bredni minął bezpowrotnie. Lewica nakręciła spiralę tak mocno, że teraz pozostanie już tylko wierzyć w jawne kłamstwa albo walczyć. Oczywiście prosty ludzki oportunizm, wygodnictwo i inne tego rodzaju kwestie wezmą górę i większość będzie wierzyć w jawne kłamstwa, tak jak wierzyła kiedyś w dziennik telewizyjny. Wiara ta zagości w naszych domach, bo każdy oportunista chce być przede wszystkim akceptowany, najlepiej we własnym środowisku. Ta akceptacja nie wiąże się bynajmniej ze świętym spokojem i milczeniem na pewne tematy, ona się wiąże z wyraźnie określonym wrogiem, którego można zwalczać słowem żywem pomiędzy śledzikiem a schabowym, przy świątecznym stole. W wielu rodzinach takie spory trwają już od dawna i żadne argumenty nie skutkują. Każdy bowiem chce być w grupie, która ma przewagę, a to w obecnych okolicznościach oznacza tę grupę, która mówi dobrze o żydach. Przy czym realne problemy dotyczące żydów i ich obecności w Polsce nie mają tu żadnego znaczenia, bo przecież większość dyskutantów nie zetknie się nigdy z żadnych żydem i nie będzie z nim rozmawiać. Chodzi o to jedynie, żeby zabierać głos wobec takich oto prowokacyjnych i kretyńskich wpisów, jak ten umieszczony na blogu gburrek. Skąd ja wiem, że to jest wpis prowokacyjny? Spędziłem wystarczająco dużo czasu w lokalach położonych przy Trakcie Królewskim i odchodzących odeń ulicach, by zabierać autorytatywnie głos w tej sprawie. Ten wpis to jedno kłamstwo i prowokacja. Żeby barmanka zwróciła uwagę gościowi, w dodatku obcokrajowcowi w barze przy ul. Foksal, gość ten musi zrobić coś niezwykle spektakularnego. Musi na przykład rozpiąć spodnie i latać bez gaci po lokalu, musi narzygać na podłogę, albo potłuc kufle stojące na barze. Normalne darcie mordy i wymachiwanie rękami nie wzrusza barmanów, wiem bo sprawdzałem. W takich sytuacjach oni czasem machają wesoło do klienta, ale zwykle po prostu nie zwracają nań uwagi. Tak więc tam musiało się stać coś naprawdę niezwykłego, a może nawet strasznego, że doszło do wyproszenia gości z lokalu. Pani zaś, która prowadzi bloga gburrek łże już na samym początku pisząc, że nigdy nie brała udziału w żadnej awanturze. Opis wypadków umieszczony przez nią na tym blogu świadczy moim zdaniem o tym, że awantura to jej drugie imię. Ja mam szczególny stosunek do tego typu ludzi, którzy normalnie zajmują się prostym wazeliniarstwem i podnoszeniem samooceny swoim szefom, ale dopiero w lokalach, po dwóch piwach pokazują kelnerom, kto tu naprawdę rządzi. Ta pani zaś była jeszcze do tego w towarzystwie Izraelczyka, dla pewnego rodzaju ludzi, ludzi, których emocje unoszą się jak skrzek żabi na zatęchłym bajorze w czasie mało pogodnej wiosny, nie ma nic bardziej nobilitującego. To jest oczywiście niezwykle zasmucające, że ludzie potrafią czerpać te dziwne satysfakcje li tylko z towarzystwa osób obcych. Ja znałem oczywiście tego rodzaju przypadki wcześniej, ale pierwszy raz tak jaskrawo uwidocznił się ten zespół kompleksów w przypadku człowieka innej narodowości. Znałem kolegów, którzy dostawali niezwykłego wzmożenia wskutek przebywania w jednym pomieszczeniu z politykami, albo z prezesem firmy, w której pracowali, albo z jakimś znanym aktorem. Takie zachowanie spotykało się, zwykle, choć nie zawsze, z bezbrzeżną pogardą obiektu adoracji. Nie wiem jak było w tym wypadku, ale myślę, że podobnie. Choć ta pani oczywiście nie wspomni o tym ani słowem.

Ja oczywiście sobie tak gdybam, ale na stronie coryllus.pl ktoś umieścił wczoraj pewien wpis, który jest dokładną relacją z wypadków w Cafe Foksal tyle, że z drugiej strony. Proszę oto on:


Odnosząc się do wydarzeń z dnia 01.01.2017 w „Cafe Foksal”. Czteroosobowa grupa dwie kobiety i dwóch mężczyzn siedziało przy barze 5 godzinę. Zadowolona z siebie grupa pod wpływem alkoholu zaczęła głośno rozmawiać na temat wyższości religii judaistycznej nad katolicką. Podczas tej rozmowy nazwali najświętszą Panienkę, delikatnie mówiąc kobietą lekkich obyczajów. Te wątpliwości rozszerzali również na boskie pochodzenie Chrystusa. Podkreślali wyższość religii żydowskiej nad katolicką. Barmanka zwróciła im uwagę, że nie są tutaj sami i żeby przestali w taki sposób mówić bo mogą sprawić przykrość innym a na pewno jej, gdyż sama jest katoliczką. W tym momencie jeden z uczestników biesiady, dokładnie partner życiowy blogerki, która napisała te oszczerstwa, rzucił w barmankę jakimś przedmiotem. Barmanka powiedziała, że nie toleruje takiego zachowania i poprosiła o opuszczenie lokalu. Towarzystwo odmówiło. Dwóch klientów lokalu poprosiło państwa o to samo co barmanka. Naprawdę w sposób kulturalny, nie padło ani jedno przekleństwo ani jedna groźba po za informacją, że zostanie zawiadomiona policja. Podczas tej rozmowy męska część biesiadników rzuciła się na klienta stojącego w obronie barmanki. Drugi agresor został obezwładniony i przytrzymany przez drugiego obrońcę. Kiedy szamotanina się zakończyła i drugi agresor został puszczony, towarzystwo blogerki znowu przypuściło atak… tym razem rzucają kuflami trafiając przy tym barmankę i jedną z klientek. Sytuacja wewnątrz lokalu została opanowana, agresorzy zostali wypchnięci na zewnątrz i nie stała im się przy tym krzywda. Towarzystwo blogerki odgrażało się przy tym, że ma kontakty z Gazetą Wyborczą i „załatwi” lokal. Wydawać by się mogło, że to koniec.. ale nie. Na zewnątrz rzucali jeszcze w szyby lokalu metalową popielniczką i innymi przedmiotami. Opatrzność, Tej którą obrażali sprawiła, że nie stała się krzywda podczas próby wybicia szyb w lokalu przez blogerkę i jej towarzystwo. Potem przyjechała policja.”

Pięć godzin w jednej knajpie? To znaczy, że oni tam łazili ciągle i im się podobało, że to było stałe miejsce spotkań tej pani z przyjaciółmi. Nikt nie wysiedzi pięciu godzin w lokalu, szczególnie kiedy w domu jest małe dziecko tęskniące za mamą, a takie dziecko widzimy właśnie na zdjęciu pani gburrek, która chce za jego pomocą, oznajmić nam jaką jest wspaniałą matką. Jak ktoś jest matką, to nie siedzi z żydami w knajpie przez pięć godzin. To jest jasne dla każdej matki, z wyjątkiem matek patologicznych. I ta pani, jeszcze po pijanemu, zabiera się za roztrząsanie kwestii religijnych, których centralną postacią jest również matka? Wszyscy bawią się przy tym wesoło, aż wreszcie zabawa przechodzi do fazy, która wyprowadza z równowagi barmanów, a to dzieje się, tak jak już napisałem, w kilku jedynie przypadkach. Zaczyna się awantura na całego, ale oczywiście pijani goście zostają wyprowadzeni na zewnątrz i tam dopiero zaczynają się odgrażać powołując się na najważniejszą instancję jaką znają – na Gazetę Wyborczą. Tak się składa, że wczoraj kupowałem tę gazetę. Zdziwiłem się, nie powiem...oto dawniej, po zwinięciu jej w rulon, można było tym rulonem spokojnie zatłuc kota, dziś może by się udało zabić muchę, ale nie taką wielką tylko małą, zwyczajną. Różnica jest widoczna i widoczna jest także rozpacz w oczach i głosach tych wszystkich, którzy raz wreszcie chcieliby poczuć jak to jest mieć w ręku władzę. Gazownia już nie daje władzy, a tego żyda ktoś chyba przywoła do porządku i każe mu stulić gębę. Nie można bowiem milczeć obserwując takie zachowania i nie można tolerować tego co dzieje się pod blogiem tej pani. Mam na myśli komentarze. Wygląda to jak listy mongolskich pisarzy do pierwszego sekretarza tamtejszej partii w sprawie rozprzężenia dyscypliny w hodowlanym sowchozie o nazwie Sojombo, gdzie produkowano kumys, ale już zaprzestano, bo kierownik się rozpił i znalazł sobie chińską kochankę. Najlepsze jest zaś to, że gazownia, nie świadoma swojego losu pisze o tym w jednym ze swoich periodyków. Oby tak dalej….


Od piątku nasze książki, prócz Tarabuka, księgarni Przy Agorze i sklepu FOTO MAG dostępne będą w księgarni przy ul. Wiejskiej 14 w Warszawie, a także w antykwariacie Tradovium w Krakowie przy ul. Nuszkiewicza 3 lok.3/III. Komiksy zaś są cały czas do kupienia w sklepie przy ul przy ul. Przybyszewskiego 71 , także w Krakowie. Zostawiam Wam także link do elektronicznego indeksu naszych publikacji, który tworzy cały czas Pan Marek Natusiewicz. Wkrótce znajdą się tam nazwiska z II tomu Wspomnień Hipolita Korwin Milewskiego, który poszedł właśnie do druku. Oto link:

http://www.natusiewicz.pl/coryllus/

W ciągu dnia umieszczę jeszcze w sklepie jedną książkę z rynku. Moim zdaniem ciekawą, specjalistyczną, ale ciekawą….

Wszystkim serdecznie dziękuję za wsparcie naszego projektu komiksowego, który mam nadzieję, zostanie wydany już jesienią przyszłego roku. Będzie to wielki album poświęcony spaleniu Rzymu w roku 1527. Do tej pory udało się nam zebrać ¼ środków potrzebnych na produkcję. To wielkie osiągnięcie, szczególnie, że czas mamy przedświąteczny i ludzie mają ważniejsze wydatki niż mój komiks. Dziękuję wszystkim jeszcze raz za poświęcenie i wsparcie naszej sprawy.

 

Mam nadzieję, że do marca uda nam się zebrać całość. Oto numer konta

 

41 1140 2004 0000 3202 7656 6218

i adres pay pala gabrielmaciejewski@wp.pl


Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl 

Targi Bytomskie odbędą się w przyszłym roku w pierwszy weekend czerwca, wszystkich już teraz serdecznie zapraszam

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości