coryllus coryllus
1731
BLOG

Listy o Śląsku

coryllus coryllus Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

 Ponieważ wczoraj trwały prace na nowym serwerze, pojawiły się trudności ze składaniem zamówień w naszym sklepie. Dziś już wszystko powinno być w porządku, w razie jakichś kłopotów proszę o kontakt mailowy.

A teraz zaczynamy. Mam nadzieję, że uda nam się, mimo całkowitego zdewastowania forum wymiany myśli w salonie24, podejmować z dawnym skutkiem tematy poważne. Mam na myśli tematy naprawdę poważne, a nie kwestie kto jest lepszy Dmowski czy Piłsudski, a także czy była szansa na wygranie powstania listopadowego, czy też jej nie było. Kwestie poważne, z mojego punktu widzenia dotyczą sposobów ingerencji wielkich światowych mocarstw w nasze sprawy, dotyczą także opisów ziem polskich lub nieopodal Polski położonych, pozostawionych przez przedstawicieli tych mocarstw. Jak wiemy, nasza perspektywa historyczna to perspektywa zadupia. Narzucono nam ten sposób widzenia dawno temu, pod wpływem akademików wiedeńskich i tak już zostało. Nikt w sensowny sposób nie próbuje tego zmienić, ale my tutaj trochę na tym korzystamy bawiąc się przy tym świetnie i odkrywając co jakiś czas wydawane zupełnie bez ważnej intencji książki. Tak było w przypadku Historii Polski O’Connora, tak również jest i dzisiaj. Oto Wydawnictwo Muzeum Śląskiego wydało dzieło monumentalne i piękne pod tytułem „Listy o Śląsku”. Potężny tom, w nieco nieporęcznym formacie, ozdobiony pięknymi rycinami, zawierający opisy wszystkich prawie dolnośląskich miasteczek. A jakby tego było mało także analizę historii regionu. W opisie tym występują tak dobrze znane nam postaci jak król Węgier Maciej Korwin, król Władysław Jagiellończyk oraz inni bohaterowie naszej ulubionej epoki. Zapytacie kto jest autorem tych listów. Nigdy byście nie zgadli. To John Quincy Adams, szósty prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Kiedy powstawała ta korespondencja Adams nie był rzecz jasna prezydentem, a jedynie ambasadorem w Berlinie. Nie zmienia to jednak niczego w ocenie wagi tych listów. Ja może powołam się na źródło, żeby nie było potem gadania o nadinterpretacji faktów, że może on tu przyjechał w celach turystycznych i objeżdżał te Jelenie Góry, Kłodzka i Szprotawy, żeby się napawać pięknem krajobrazów. Oto stosowny cytata, lapidarne bardzo „Słowo od wydawcy angielskiego”.


Listy te pisane były z miejscowości i w dniach, z których są datowane, przez najstarszego syna świętej pamięci prezydenta Stanów Zjednoczonych, w tym czasie amerykańskiego ambasadora w Berlinie, do jego brata Thomasa Boylstona Adamsa z Filadelfii. Jasnym będzie z ich lektury, że pierwotnie nie były przeznaczone na widok publiczny, lecz młodszy pan Adams, na prośbę pewnych dżentelmenów o wyrafinowanym smaku, którym je pokazał, pozwolił by zostały opublikowane w „Port Folio”, gazecie o różnorodnej zawartości ukazującej się w stolicy za Atlantykiem. Z tego czasopisma są one teraz przedrukowywane i przedstawiane publiczności brytyjskiej jako wierny obraz interesującej prowincji Śląska nakreślony piórem dżentelmena, uczonego i męża stanu.


Pall Mall, 24 czerwca 1804 r.


Może zacytuję jeszcze raz to zdanie: jasnym będzie z ich lektury, że nie pierwotnie nie były przeznaczone na widok publiczny…


Oczywiście, że nie były przeznaczone, bo starszy z braci Adamsów wybrał się na Śląsk i zjeździł całą prowincję od miasta do miasta po to, by pozawierać korzystne kontrakty na dostawy tkanin do USA. To był jeden z celów misji. Drugim było zapoznanie się z technologią górniczą stosowaną na Śląsku, a także zbadanie jakości i obfitości tamtejszych złóż kruszców i węgla. W każdej bowiem biografii Johna Quincy Adamsa odnajdziemy informację, że był on szczerze zainteresowany poszukiwaniami geologicznymi i już jako prezydent wysyłał ekipy poszukiwawcze na pogranicze terytoriów indiańskich, by tam eksplorowały one góry i rwące rzeki.

Wyprawa Adamsa na Śląsk, była wyprawą wymierzoną wprost w politykę brytyjską i jej intencją było oderwanie Stanów brytyjskiego przemysłu i jego produktów. To jest pewna stała w historii stosunków pomiędzy USA a Wielką Brytanią. Kiedy Stany irytuje już polityka gospodarcza Korony, wtedy wysyłają swojego człowieka do Niemiec, po to, by ten zbadał możliwości współpracy gospodarczej z Berlinem. Ruch ten za każdym razem wywołuje w Londynie nerwowość i powoduje, że twarda linia polityki Korony nieco się łagodzi, mięknie i zaczyna falować. Nie inaczej było i tym razem i trudno uznać opublikowanie listów brata przez młodszego Adamsa w gazecie „Port folio” za coś innego niż gest Kozakiewicza wykonany w kierunku Londynu. - Patrzcie – powiedzieli Amerykanie – nasz człowiek pojechał do Prus, zobaczył raptem pół wieku wcześniej oderwaną od Austrii prowincję i nawiązał kontakty handlowe z tamtejszymi nakładcami. Nie dość tego, on im nakadził ile wlazło i pozawierał już kontrakty na dostawy. Wy zaś nie możecie nam nic zrobić albowiem wasza flota jest zaangażowana w wojnę z Napoleonem, a więc nie zatopicie żadnego ładunku z suknem, ze strachu, żeby Francuz nie miał okazji do ataku.

Londyn na to grzecznie odpowiedział przedrukowując listy pana Adamsa i wydając je jako druk zwarty. Nie wiemy, jakie porozumienia pomiędzy USA a Londynem zostały zawarte w owym czasie, ale nie były chyba zbyt satysfakcjonujące skoro niebawem wybuchła nowa wojna, tocząca się niefortunnie dość dla Amerykanów. Przypomnę tylko, że długowieczny brytyjski generał De Lacy Evans zajął Waszyngton i spalił siedzibę prezydenta.

Poświęćmy teraz słów kilka autorowi tych listów, Johnowi Adamsowi, według wiki rozpoczął on dyplomatyczną karierę nie byle gdzie, bo w Petersburgu, był wówczas młodzieńcem czternastoletnim, a czas był to niezwykły albowiem szykował się właśnie pierwszy rozbiór Polski. Oczywiście obecność amerykańskich dyplomatów nad Newą może nie mieć z tym żadnego związku, ale na pewno istniał związek pomiędzy Petersburgiem a Londynem, w tym ostatnim zaś mieście, nikt z całą pewnością nie był zadowolony z tego, że reprezentanci byłych kolonii instalują się w stolicy Rosji.

Jak widać, dzięki tej niezwykłej publikacji, wydanej przez Muzeum Śląskie jako ciekawostka krajoznawcza, zaczynamy analizować od strony kuchni kolejny ciekawy okres w historii. Polska jeszcze istnieje, ale zainteresowanie przedstawicieli nowego, zamorskiego państwa jej zasobami i możliwościami, mimo dość starych tradycji współpracy pomiędzy koloniami a Rzeczpospolitą jest słabe. Berlin tak, Petersburg tak, ale Warszawa nie...Dlaczego?

John Quincy Adams był także przedstawicielem swojego rządu w trzeciej, z naszego punktu widzenia, najważniejszej stolicy Europy – w Amsterdamie. Dopiero po takiej praktyce został wybrany prezydentem i dał się poznać – jak podaje wiki – jako prezydent „antymasoński”. Nie bardzo wiem co to znaczy w praktyce, ale może szanowni czytelnicy odgadną.

Jego rywalizacja z generałem Jacksonem, który został potem zamordowany w dziwnych okolicznościach wskazywać może na coś innego zgoła, ale jak mówię, nie jestem w stanie rozpoznać co to może znaczyć według wiki „antymasoński”.

Na razie przed nami tom niezwykłych listów ambasadora Adamsa do jego młodszego brata. Listy o Śląsku pisane w początkach XIX wieku przez Amerykanina, który swoją karierę polityczną rozpoczynał na dworach europejskich, w tych krajach, którym najbardziej zależało na rozbiorze Rzeczpospolitej. Zapraszam.


Od piątku nasze książki, prócz Tarabuka, księgarni Przy Agorze i sklepu FOTO MAG dostępne będą w księgarni przy ul. Wiejskiej 14 w Warszawie, a także w antykwariacie Tradovium w Krakowie przy ul. Nuszkiewicza 3 lok.3/III. Komiksy zaś są cały czas do kupienia w sklepie przy ul przy ul. Przybyszewskiego 71 , także w Krakowie. Zostawiam Wam także link do elektronicznego indeksu naszych publikacji, który tworzy cały czas Pan Marek Natusiewicz. Wkrótce znajdą się tam nazwiska z II tomu Wspomnień Hipolita Korwin Milewskiego, który poszedł właśnie do druku. Oto link:

http://www.natusiewicz.pl/coryllus/

W ciągu dnia umieszczę jeszcze w sklepie jedną książkę z rynku. Moim zdaniem ciekawą, specjalistyczną, ale ciekawą….

Wszystkim serdecznie dziękuję za wsparcie naszego projektu komiksowego, który mam nadzieję, zostanie wydany już jesienią przyszłego roku. Będzie to wielki album poświęcony spaleniu Rzymu w roku 1527. Do tej pory udało się nam zebrać ¼ środków potrzebnych na produkcję. To wielkie osiągnięcie, szczególnie, że czas mamy przedświąteczny i ludzie mają ważniejsze wydatki niż mój komiks. Dziękuję wszystkim jeszcze raz za poświęcenie i wsparcie naszej sprawy.

 Mam nadzieję, że do marca uda nam się zebrać całość. Oto numer konta

 41 1140 2004 0000 3202 7656 6218

i adres pay pala gabrielmaciejewski@wp.pl

Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura