coryllus coryllus
1307
BLOG

Czy królowa promowała Kiplinga?

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 15

 Gdzieś w czeluściach sieci znalazłem reklamę książki o jakichś staruszkach i pomocy dla nich, którą swoim patronatem objęła Jolanta Kwaśniewska. Ludzie zwykle reagują ciepło na tego rodzaju zagrywki, że ktoś znany i sławny zaczyna popierać produkt, który z założenia przynajmniej jest dobry i potrzebny. I nikt by nie uwierzył, gdybym próbował go przekonać, że to nie Kwaśniewska książkę, ale książką Kwaśniewską tutaj promuje. Kim bowiem jest dziś pani Jolanta? Starszą kobietą po kilku operacjach plastycznych, która przez lata mordować się musiała z mężem alkoholikiem. Jej zasługi są raczej problematyczne, ciągną się za nią jakieś afery i nikt poza ludźmi mocno przywiązanymi do różnych politycznych fikcji nie będzie się jej występami ekscytował. Jest jednak spora grupa ludzi, którzy ten mechanizm – sławna osoba + książka – uważają za coś, co doprowadzi książkę do rynkowego sukcesu. To jest obłęd i degradacja książki, czego nikt nie chce tu zrozumieć. A być może nie może zrozumieć, bo dostał wyraźne polecenie jak ma się zachowywać, co mówić i co robić.

Już dwie notki poświęciłem Żydom i tej jakże durnej manierze, którą uprawiają publicyści tacy jak Kłopotowski, każąc ludziom uczyć się od Żydów. Dobry przykład wstawiłem tu wczoraj i on się sprawdza zawsze, nie tylko w biznesie prowadzonym przez starszych braci w wierze. Jeśli coś ma działać musi sobie radzić samo. Oczywiście trzeba jakoś zza kulis ten ruch wspomóc, dostarczając towar po preferencyjnych cenach, na przykład książki do polskiej księgarni w Paryżu, ale o tym, by wypłacać wynagrodzenie za darmo komukolwiek, nawet z najbliższej rodziny, wynagrodzenie, które nie jest wypracowane, nie może być mowy. To jest początek katastrofy. Na tym by to zrozumieć, polega ta lansowana uporczywie „nauka od Żydów”.

Co robią zaś ci wszyscy mędrcy do niej nawołujący? Zajmują się protegowaniem jeden drugiego i jumaniem budżetów. A skoro tak, to ich funkcja sprowadza się do propagandy jedynie, a w dodatku propagandy wewnętrznej. Oni mają gadać do nas, do chińskiego ludu przez zamknięty lufcik i za to są wynagradzani, za nic innego. Już o tym pisałem, że trzeba to co jakiś czas powtarzać. Wszyscy autorzy w Polsce nie są lansowani po to, by robić sukces za granicą, ale po to, by mącić w głowach miejscowym. Gdyby mieli być promowani za granicą, ci żydowscy biznesmeni, którzy kręcą rynkiem książki w Europie i Ameryce, musieli by ich najpierw solidnie przeszkolić w zakresie tego co mają mówić i robić. No, ale nie o nich będzie dziś mowa. Jeśli zaś ktoś nie rozumie jeszcze o czym ja tu piszę, niech się zastanowi czy Korona promowała w jakikolwiek sposób swoich pisarzy. Nie, to oni promowali Koronę. Oczywiście, ludzie Korony kontrolowali rynek, mieli wpływy, ale inni też je mieli, na przykład Francuzi. I nic nie było oczywiste. Nasz problem zaś polega na tym, że u nas nie ma nawet rynku. Nie ma miejsca gdzie te wszystkie gwiazdy mogłyby zaistnieć, stąd ta ich głęboka nieautentyczność. Stąd ten dziwny wygląd firmamentu literackiego w Polsce, który przypomina nocne niebo z poprzyczepianymi żarówkami w starym teledysku zespołu Abba.

Właśnie rozdano nowe „paszporty Polityki”. I po raz kolejny już wszyscy się zastanawiają do czego są te paszporty? Jak pamiętamy dostał taki paszport również pisarz Miłoszewski, który potem miał jedno spotkanie w jakiejś księgarni w Londynie i na tym się chyba cała jego sława skończyła. Nowe rozdanie zaczęło się od jednego potężnego kłamstwa, za którym potoczyły się inne, mniejsze. Oto redaktor naczelny tego dziwnego tygodnika powiedział, że gala, którą poprowadzi nie będzie służyła politycznej propagandzie. Po czym nastąpiła cała seria polityczny deklaracji, oczywiście przeciwko rządowi PiS. Każda z nagrodzonych osób czuła się zobowiązana, by powiedzieć coś na temat zła, jakim jest rząd Beaty Szydło, który niszczy Polskę. Małość tych występów i ich propagandowy charakter są po prostu porażające, tym bardziej, że przecież ten paszport to zwykły śmieć. Nie wiąże się z nim ani sława, ani prawdziwe pieniądze, ani w ogóle nic. Nie może się wiązać, bo nie ma rynku, a książki i inne produkcje artystyczne z Polski mało kogo na świecie obchodzą, z wyjątkiem momentów, kiedy wyróżnia je niska cena skorelowana z wysoką jakością. W kategoriach rynkowych ktoś uprawiający taką politykę, albo w nią wkręcony, jest po prostu reprezentantem bantustanu. I za to niestety PiS nie odpowiada, bo rządzi dopiero od roku, a wcześniej porządził ledwie dwa lata i było to dawno temu.

Kim jest wobec tego pan Baczyński i pani Torbicka, tak mocno przekonująca wszystkich, że tam, na tej gali była prawdziwa Polska? To są pasterze trzód. Tak, dokładnie, trzód, które się dokarmia jakąś niskokaloryczną paszą, żeby za głośno nie ryczały. Nie o to bowiem chodzi, by robić sukces za granicą, ale by dokopać Kaczyńskiemu.

Ktoś powie, że ludzie związani z PiS, ludzie kultury i mediów, zachowują się dokładnie w ten sam sposób. Ja to oczywiście wiem i dlatego nie mam dla nich żadnej litości. Nie mam, bo taka Torbicka, potrafi się przynajmniej ładnie ubrać, czego o Sakiewiczu w żaden sposób powiedzieć nie można. Wszyscy oni razem uprawiają wsobny chór baranów. I za Chiny ludowe nie można ich przekonać, że to droga do nikąd. Żaden afrykański kacyk nie wierzył, że jest nikim, dopóki nie dostał po karku kolbą od pochodzącego gdzieś z Leeds sierżanta armii królewskiej. Z ludźmi kultury i mediów w Polsce jest dokładnie tak samo.

Jeszcze raz więc powtarzam: musi być rynek treści oryginalnych i świeżych, tak jak na bazarku z warzywami, gdzie widać młode marchewki i inne warzywa z ogrodów polskich, ale także trochę egzotyki i mnóstwo skrzynek z owocami. Na rynku kultury mamy kilku śmierdzących starymi skarpetami pijaków, którzy coś bełkocą i gromadkę histeryczek. To wszystko. A skoro tak, to nie mamy do czynienia z rynkiem, nie mamy, bo nie ma wyboru i nie ma dyskusji. Jest przymus.

Ten przymus jest tak dojmujący, że nikt już nie zwraca uwagi na tak zwanych wielkich, którzy odchodzą. Zdawało mi się, że rozpacz po Baumanie będzie straszliwa i długa, a tu już na drugi dzień cisza, łzy poocierane, a chusteczki w bębnie pralki automatycznej, czekają na wsypanie porcji proszku. Nikt nie zwraca na nich uwagi, bo ludzie ci nie pełnią żadnej funkcji poza doraźną, propagandową. Ciekawe co będzie jak umrze Kaczyński, przeciwko komu będą dawać nagrody i lansować autorytety?

Smutne jest to, że po tak zwanej naszej stronie jest dokładnie tak samo. I tu chciałem jeszcze raz wspomnieć świętej pamięci Adama Wycichowskiego, który zmarł we wrześniu, architekta, Polaka, artystę wielkiej miary. Po jego śmierci zaczęliśmy pisać do różnych instytucji, w tym do szczecińskiego IPN z prośbą, by jakoś upamiętnili jego dokonania. Był Adam przecież działaczem pierwszej Solidarności i to nie byle jakim. Mowy nie ma. Obiecano nam oczywiście zajęcie się sprawą, po czym zlekceważono. Piszę to, bo zamierzamy wydać album z rysunkami Adama. Nie zrobi tego żadna państwowa instytucja, ani żadna fundacja, ani Solidarność, ani w ogóle nikt. A nawet jak zrobi, to bardzo przepraszam, po co? Żeby wydębić na to dotację? Żeby po wydaniu wysłać to na przemiał? Po co oni mieliby to wydawać? Polak, architekt, budowniczy stadionu w Sztokholmie, nie kojarzy się przecież tym ludziom z niczym i do niczego nie jest im już potrzebny .

Taka jest niestety sytuacja jeśli idzie o ten rzekomy rynek treści, znaczeń, jakości i języka, a także komunikacji wewnątrz społeczności zwanej narodem polskim. To jest katastrofa. Im większe zaś gale się organizuje i lepiej ubrane dziewczyny tam występują i im bardziej Sakiewicz próbuje się upodobnić do przedwojennego dziedzica, tym jest gorzej.

I z tą niewesołą konkluzją Was zostawiam. Powiem jeszcze tyle może, że w naszej księgarni od dwóch dni znajduje się absolutnie unikalny tom szpiegowskiej korespondencji ze Śląska, której autorem jest szósty prezydent USA John Quincy Adams. Zapraszam.


Teraz ogłoszenia

Wieczór autorski Krystiana Brodackiego, autora książki „Sebastian Polonus, mistrz z Abruzzo” odbędzie się w Krakowie w Śródmiejskim Ośrodku Kultury przy ul. Mikołajskiej 2      18 stycznia br. o godz. 18. Serdecznie zapraszam wszystkich mieszkańców Krakowa i okolic

Nasze książki, prócz Tarabuka, księgarni Przy Agorze i sklepu FOTO MAG dostępne będą w księgarni przy ul. Wiejskiej 14 w Warszawie, a także w antykwariacie Tradovium w Krakowie przy ul. Nuszkiewicza 3 lok.3/III. Komiksy zaś są cały czas do kupienia w sklepie przy ul przy ul. Przybyszewskiego 71 , także w Krakowie. Zostawiam Wam także link do elektronicznego indeksu naszych publikacji, który stworzył dla nas Pan Marek Natusiewicz. Prace są już ukończone i w indeksie są wszystkie nazwiska z naszych publikacji. Oto link:

http://www.natusiewicz.pl/coryllus/

W ciągu dnia umieszczę jeszcze w sklepie jedną książkę z rynku. Moim zdaniem ciekawą, specjalistyczną, ale ciekawą….

Wszystkim serdecznie dziękuję za wsparcie naszego projektu komiksowego, który mam nadzieję, zostanie wydany już jesienią przyszłego roku. Będzie to wielki album poświęcony spaleniu Rzymu w roku 1527. Do tej pory udało się nam zebrać ¼ środków potrzebnych na produkcję. To wielkie osiągnięcie, szczególnie, że czas mamy przedświąteczny i ludzie mają ważniejsze wydatki niż mój komiks. Dziękuję wszystkim jeszcze raz za poświęcenie i wsparcie naszej sprawy.

Mam nadzieję, że do marca uda nam się zebrać całość. Oto numer konta

41 1140 2004 0000 3202 7656 6218

i adres pay pala gabrielmaciejewski@wp.pl

Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura