coryllus coryllus
3109
BLOG

Żeby nie zwariować...

coryllus coryllus Imigranci Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

 Przez sieć przemknęła ostatnio jak meteor informacja o tym, że na dworcu w Brześciu siedzi duża grupa Czeczenów, których ten wstrętny pisowski rząd nie chce wpuścić do Polski. Dzieci płaczą, kobiety szaleją, a mężczyźni są wkurzeni. Tak to mniej więcej wygląda. No i te kobiety, żeby nie zwariować robią ze szmat lalki, takie lalki muzułmanki z zakrytymi włosami. Te lalki można kupować, żeby pomóc tym koczującym w Brześciu i zaprotestować przeciwko nieludzkiemu traktowaniu uchodźców przez PiS. Lalki kupują nie tylko ludzie zwykli, ale także ci jak najbardziej niezwykli, tacy jak Mariusz Szczygieł, który wrzucił nawet do sieci nagranie z taką laleczką i gorąco wszystkich zachęca do kupowania. To konieczne, inaczej te czeczeńskie kobiety zwariują na dworcu w Brześciu.

Ja się zastanawiam, kiedy dojdziemy do takiego momentu, że gazownia zacznie sama szydzić z własnych pomysłów. Myślę, że niebawem. To są już bowiem szczyty. Szczygieł chce nam wmówić, że zorganizowane grupy mieszkańców Czeczenii to uchodźcy. Minęło prawie 20 lat od walk o Grozny, nie żyje już nawet ten cały promoskiewski kacyk, co go tam Putin wstawił, nikt nie wie co się w Czeczenii dzieje, ale grupy uchodźców wyjeżdżają stamtąd i lądują na dworcu w Brześciu. Chodzi oczywiście o Brześć nad Bugiem zwany w dawnych, dobrych czasach Brześciem Litewskim. To miasto jest dziś częścią ostatniej satrapii, przepraszam, przedostatniej satrapii na ziemi, kraju straszliwego Łuki, który jak widzimy Czeczenów wpuścił do siebie bez nikakich...a teraz chce ich wypuścić do lepszego świata, ale Paliaki mówią nie lzia. Jak to możliwe – spyta ktoś – że taki potwór otworzył swoje serce przed uchodźcami, którzy opuścili zrujnowany kraj i jadą po szczęście na zachód? No nie wiem...jedyne co mi przychodzi do głowy, to myśl, że nie są to żadni uchodźcy, ale że to taki plan. Oni tam mają siedzieć, mają robić te lalki, Szczygieł ma je pokazywać w telewizji, żeby wszyscy mogli uronić łzę nad nędznym losem tych biedaków i wygrażać potem pięścią telewizorowi, w którym widać uśmiechniętą Beatę Szydło. Chciałbym też zabrać głos w sprawie produkcji tych lalek. Mogę to zrobić jako człowiek od wielu już lat zajmujący się dystrybucją. Jeśli mamy jakąś produkcję masową, a to najwyraźniej jest produkcja masowa, choć nie pragnie za taką uchodzić, musi być dostawca surowca, czyli tych szmat, z których kręcą oni te lalki i pośrednik, który towar odbiera. Jeśli zabraknie pierwszego nie będzie żadnych lalek, jeśli zaś drugiego, te oszalałe kobiety gotowe w niedługim czasie wypełnić tymi lalkami cały brzeski dworzec od piwnic po strych. Tak działa praca nakładcza, wykonywana w warunkach totalnego ogłupienia. Z tym bowiem mamy do czynienia. One nie robią tych lalek dlatego, że nie chcą zwariować, ale dlatego, że właśnie zwariowały. Jeśli ktoś siedzi na dworcu, w zimę z gromadą dzieci, to ma pełne ręce roboty, od rana do nocy i mowy nie ma by znalazł czas na robienie jakichś lalek. Całę szczęście Szczygieł nie próbuje nam wmówić, że one te lalki robią z własnych materiałów, to znaczy, że w rozpaczy odrywają sobie kawałki spódnic i kręcą z nich te figurki, a dzieci domalowują buźki i oczy. Wtedy bowiem, godzina za godziną czeczeńskie kobiety stawałby się coraz bardziej wyzywająco ubrane, a to bardzo zdenerwowałoby ich mężów.

Ja oczywiście współczuję tym, którzy muszą siedzieć na wszystkich dworcach świata w ten straszliwy mróz, ale nie jestem w stanie uwierzyć, że usiłują skrócić sobie czas oczekiwania produkcją lalek muzułmanek – żeby nie zwariować.

Pozostaje jeszcze wyjaśnić kwestię pieniędzy. Oczywiście lalki te są do kupienia, ale nie za jakieś marne grosze przecież, tu trzeba pomóc ludziom, którzy cierpią, cena więc nie jest raczej wygórowana – 50 zł za sztukę. Ja to rozumiem, ale interesuje mnie ile zabiera pośrednik. Tego Szczygieł, ani nikt inny nie powie, podobnie jak w życiu nie przyzna się, że pomysł z lalkami wymyślili jacyś ludzie od Sorosa zajmujący się PR tej całej imprezy z uchodźcami.

Na stronie gdzie widać Szczygła z lalką próżno szukać zdjęcia dworca w Brześciu i panoramicznego widoku tych setek kobiet, które siedząc tam kręcą te lalki ze szmat. Nie ma też wypowiedzi żadnej z nich (pewnie mężowie zabronili), nie ma też jednak wypowiedzi żadnego z mężczyzn. Czyżby oznaczało to, że jeszcze żaden dziennikarz gazowni nie pojawił się na tym dworcu i nie zrobił wstrząsającego reportażu? Cała impreza opiera się na niejakiej Marinie, która jest, jak pisze Mariusz Szczygieł „samozwańczą nauczycielką tych dzieci”. Ona jeździ do Brześcia i wraca potem do Warszawy z tymi lalkami, które sprzedaje w lokalu o nazwie „Wrzenie świata” przy Gałczyńskiego 7 w Warszawie. Ja może nie wiem wszystkiego, ale mam wrażenie, że do przekroczenia granicy Białoruskiej potrzebna jest wiza, no więc ta pani wożąc te lalki musi cały czas latać po wizy? Czy może ma jakąś taką stałą wizę i nie musi? A może mieszka w strefie przygranicznej i dlatego jest jej łatwiej? Nie wiem. Szczygieł pisze, że cała sprawa jest opisana na fejsie, na stronie Dzieci z dworca Brześć. No właśnie nie jest opisana, bo żeby cokolwiek tam zobaczyć trzeba wysłać zaproszenie do grona znajomych, a jak się już to zaproszenie wyśle to wiadomo co się stanie. Nasz profil zostanie zawalony zdjęciami tych lalek, w różnych ujęciach, zdjęciami Szczygła i zdjęciami Mariny w dużych zbliżeniach. I obstawiam w ciemno, kto chce nie sprawdza, bo ja nie zamierzam, że nie będzie tam ani jednego zdjęcia dworca w Brześciu i ani jednego zdjęcia hali z tymi cierpiącymi zimno i głód rodzinami. Och, przepraszam, dopiero teraz doczytałem, że materiały z których powstają lalki, dostarcza kobietom pani Marina. Pytanie skąd? Tekstylia jak wiemy to poważna sprawa i nie jest bez znaczenia to, skąd się te szmaty bierze. No, ale to pozostanie dla nas tajemnicą.

Prócz tych lalek Mariusz Szczygieł reklamował też ostatnio Owsiaka. Napisał, że ci, którzy nie lubią Jurasa, to ludzie o mentalności rodem z PRL, bo wtedy każdy kto był przy pieniądzach uważany był za złodzieja. Portal WP opatrzył wypowiedź Szczygła tytułem – Szczygieł zrównał z ziemią wrogów Orkiestry. I kupił se lalkę, dodałbym jeszcze. Przypomnę tylko, że to nie kto inny tylko Mariusz Szczygieł zaczynał swoją dziennikarską karierę w PRL, w piśmie zatytułowanym „Na przełaj”. Niezwykle uwodzicielskiej produkcji, za którą stała służba bezpieczeństwa. W piśmie tym produkował się człowiek tak popularny wówczas jak Walter Chełstowski, dziś działacz KOD, który nie dość, że był wtedy „przy pieniądzach”, to jeszcze pochodził z rodziny pająków tak czerwonych, że Helena Wolińska wydaje się przy nich lekko zaróżowiona. Czy Szczygieł o tym nie pamięta? Czy nie pamięta, że w czasach kiedy cały naród był wrogiem władzy Juras próbował tę wrogość łagodzić Towarzystwem Przyjaciół Chińskich Ręczników, Chełstowski Jarocinem, a sam Szczygieł wzruszającymi reportażami o cierpieniu młodych, prześladowanych w szkole przez grupę rówieśniczą gejów? To nie my żyliśmy w PRL, ale on, razem z Owsiakiem. My mieliśmy swój świat, który od tego szamba był bardzo odległy. Tego Szczygieł nie rozumie, bo on właśnie z tego świata, z jednego z tych typowych, polskich małych miasteczek uciekł, po to, by zadekować się i zacząć karierę w jednej z najbardziej skomuszałych i podstępnych redakcji jakie wówczas funkcjonowały. Dziś zaś sprzedaje lalki.

Wzywam więc tutaj Mariusza Szczygła i całą gazownię, żeby nie opowiadali już o tych cierpieniach czeczeńskich kobiet, tylko, żeby porzucili swoje ciepłe mieszkania, swoje bety i kawiarnie i ruszyli na dworzec w Brześciu i żeby przywieźli nam stamtąd reportaż tak wzruszający, tak prawdziwy i piękny jak te, które dawno temu Mariusz Szczygieł publikował w tygodniku „Na przełaj”. Go east young men, go east…


Nagrałem drugą pogadankę o książkach. Można ją obejrzeć tutaj: https://youtu.be/Nb296F0LGu0


Teraz ogłoszenia

Wieczór autorski Krystiana Brodackiego, autora książki „Sebastian Polonus, mistrz z Abruzzo” odbędzie się w Krakowie w Śródmiejskim Ośrodku Kultury przy ul. Mikołajskiej 2      18 stycznia br. o godz. 18. Serdecznie zapraszam wszystkich mieszkańców Krakowa i okolic

Nasze książki, prócz Tarabuka, księgarni Przy Agorze i sklepu FOTO MAG dostępne będą w księgarni przy ul. Wiejskiej 14 w Warszawie, a także w antykwariacie Tradovium w Krakowie przy ul. Nuszkiewicza 3 lok.3/III. Komiksy zaś są cały czas do kupienia w sklepie przy ul przy ul. Przybyszewskiego 71 , także w Krakowie. Zostawiam Wam także link do elektronicznego indeksu naszych publikacji, który stworzył dla nas Pan Marek Natusiewicz. Prace są już ukończone i w indeksie są wszystkie nazwiska z naszych publikacji. Oto link:

http://www.natusiewicz.pl/coryllus/

Wszystkim serdecznie dziękuję za wsparcie naszego projektu komiksowego, który mam nadzieję, zostanie wydany już jesienią przyszłego roku. Będzie to wielki album poświęcony spaleniu Rzymu w roku 1527. Do tej pory udało się nam zebrać ponad połowę środków potrzebnych na produkcję. Dziękuję wszystkim jeszcze raz za poświęcenie i wsparcie naszej sprawy.

Mam nadzieję, że do marca uda nam się zebrać całość. Oto numer konta

41 1140 2004 0000 3202 7656 6218

i adres pay pala gabrielmaciejewski@wp.pl

Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl


coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka