coryllus coryllus
1821
BLOG

Jak towarzysz Gomułka stworzył Wielką Lechię

coryllus coryllus Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

 We wspomnieniach Alberta Speera, które bardzo lubię, jest taki wątek. Oto Mussolini, od samego początku inwestuje w badania archeologiczne w Rzymie i okolicach, wyciąga z ziemi różne ciekawe rzeczy z marmuru, a to rzeźby, a to jakiś detal architektoniczny, a to coś ze złota. Himmler już po dojściu NSDAP do władzy chce mieć podobne sukcesy i trochę wbrew Hitlerowi, który woli nowoczesną architekturę, zaczyna grzebać w ziemi niemieckiej. Jego celem jest udowodnienie, że wielkość Germanii i jej historia w niczym nie ustępują wielkości i historii Italii. Himmlera interesują głównie starożytności, ale efektem jego prac jest odsłonięcie kilku kamienno-drewnianych grodzisk i jakieś złomki z brązu. Himmler jest szczęśliwy, bo uważa, że znalazł skarby kultury, a Hitler jest wkurzony, bo uważa, że Himmler skompromitował go w oczach Mussoliniego. Nijak bowiem nie idzie porównać tego co ma w muzeum Mussolini z tym co wykopano z ziemi niemieckiej.

Po co ja to piszę? Oto co jakiś czas na naszym blogu rozpoczyna się dyskusja kompletnych dyletantów na temat polskiej starożytnej kultury, na temat wielkiej Lechii, na temat pokrewieństwa jej mieszkańców z braminami z Indii. Z grubsza chodzi w tym o to, żeby za pomocą wygrzebanych ze śmietnika odpadków, albo wręcz odpadków podsuniętych przez jakąś sprytną rękę udowodnić sobie własną wielkość. Chciałem tu wyraźnie powiedzieć, że tego rodzaju rzeczy nie będą na naszym blogu tolerowane. Jeśli więc ludzie z wykształceniem podstawowym lub zawodowym zechcą się tu wypowiadać o genotypach, badaniach archeologicznych i pokrewieństwie języków odległych od siebie ludów, muszą się liczyć z konsekwencjami.

Dlaczego jestem tak kategoryczny? Ponieważ uważam, że tego rodzaju treści mają właściwości paraliżujące i skierowane są przede wszystkim do ludzi młodych, którym uniemożliwia się w ten sposób kontakt z realiami. Rozbudza się wyobraźnie, po to, by nigdy jej nie zaspokoić. Konsekwencją takich manipulacji jest głęboka frustracja, co widać w komentarzach wspomnianych tu już osób z wykształceniem podstawowym, które wpisują się na naszym blogu.

Panuje, nie wiadomo skąd wzięte przekonanie, że jak będziemy produkować memy o minionej świetności, to sami będziemy świetniejsi. Nie będziemy. Świetniejsi będziemy tylko wtedy kiedy udam nam się zbudować świetność tu i teraz. Tego jednak mistrzowie imaginacji rodem z Wielkiej Lechii nie przewidują. Chodzi bowiem tylko i wyłącznie o to, by sobie pogadać i już na samym wstępie sparaliżować wszelkie działania. Myślę, że ojcem tego mechanizmu pozostaje Daeniken. I od niego producenci fałszywych narracji nauczyli się w jaki sposób rozbudzać wyobraźnię.

Narracja historyczna zawsze pozostaje służebna wobec doktryny państwa, tej zaś, jak wiemy nie ma. Jeśli więc pojawiają się narracje konkurencyjne, możemy w ciemno zakładać, że są one wrogie państwu i jego obywatelom. Tym bardziej, że nie opierają się na żadnej realnej podstawie. Ktoś gdzieś coś przeczytał, a ktoś inny coś zobaczył i stwierdził, że to na pewno pojazd kosmiczny.

Jeden z komentatorów przywołał tu na blogu znalezisko archeologiczne zwane wazą z Bronocic. Tam wyobrażono rzekomo wóz na kołach, a waza pochodzi sprzed 3 tysięcy lat. No i ten wóz na wazie oznacza, że tu była wielka cywilizacja. I cóż tu rzec? Archeologowie Mussoliniego nawet by nie zauważyli, że pęta im się pod nogami jakaś waza z Bronocic. Może, jakby mieli dobry humor, wysłaliby ją Himmlerowi w prezencie. Co tam widać na tej wazie? Sami zobaczcie https://pl.wikipedia.org/wiki/Waza_z_Bronocic To co według mnie wygląda jak bróg na siano, postawiony na łące, według archeologów jest wozem na kołach, widzianym oczywiście z góry przez przelatujący nad Bronocicami pojazd kosmiczny z wielkiej Lechii, która stworzyła niezwykłą cywilizację. Ta waza ma świadczyć właśnie o tym, jak wielką była niegdyś nasza rodzima cywilizacja. Dlaczego ludzie podejmują dyskusję na tematy, które ich nie dotyczą, dlaczego nie mając ani krzty istotnych informacji i nie szukając potwierdzenia w źródłach, usiłują polemizować z tym co nazywają „oficjalną nauką”, a czego nawet nie dotknęli? Myślę, że można mnożyć wyjaśnienia i stworzyć z nich cały osobny dział badań. Ja tego czynił nie będę pozostając przy tym co napisałem wyżej. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na jedną rzecz. Nigdy i nigdzie, ani w nauce oficjalnej, ani nieoficjalnej nie spotkałem się z próbą zakwestionowania znalezisk numizmatycznych świadczących o ciągłości władzy w Polsce. Ktoś je, te pieniążki, jakoś tam dopasował do źródeł pisanych, ktoś dorobił do tego jakieś gawędy i my w to dziś wierzymy. To znaczy czasem się ekscytujemy tym, że na denarze Mieszka I są napisy, które mogą być uznane za hebrajskie i to jest w naszej ocenie straszne i dołujące, a czasem podkreślamy, że na tym samym denarze widać dokładnie wyrysowane cyrklem koło, które świadczy o tym, że mincerz miał cyrkiel, a to z kolei oznacza, że był przedstawicielem rozwiniętej cywilizacji. Ja w ogóle myślę, że ten denar Mieszka, w różnych odmianach, ile ich tam jest został podrasowany za towarzysza Gomułki, żeby uświetnić tysiąclecie państwa. Mamy gościa z cyrklem w ręku, który robi na kawałku blachy dokładne kółko. A potem co? Obrzyna je jakimiś prymitywnymi nożyczkami, tak? Nie potrafi skorzystać w praktyce z tej zdobyczy cywilizacyjnej jaką jest cyrkiel? A ten cały dukat Łokietka? Wierzycie w to, że ktoś go zalazł na polu, o mało nie przetopił, ale w ostatniej chwili dzielny badacz, amator z Krakowa, uratował znalezisko? Naprawdę w to wierzycie? To znaczy, że nigdy nie byliście na polu i nie wiecie jak wygląda kawałek metalu o wadze 3 gramy leżący wśród grud gliny. Otóż on nie wygląda. Nie ma go, nie sposób go zobaczyć. I tak właśnie doszliśmy do początków wielkiej Lechii i początków starożytnej wielkości naszej….aha, ile osób znajdujących się na sali widziało w rzeczywistości ten dukat Łokietka, proszę podnieść ręce do góry. Pewnie tyle samo ile widziało geny Lechitów i Braminów i miało okazję porównać jedne z drugimi.

Szydziliśmy tu wczoraj zgodnie z różnych prasłowiańskich narracji, a a także z tego czemu hołd oddaje ostatnio Agnieszka Holland. Na tym tle właśnie pojawiły się te żale dotyczące zagospodarowania przez ruch neopogański tych, jakże atrakcyjnych wątków z wielkiej przeszłości naszego kraju. Ja chciałem tu zwrócić uwagę na jedną rzecz, oto wszystkie te gawędy o wielkości minionej pojawiają się w momentach jawnej opresji. To znaczy, albo pod zaborami, albo za komuny jak jest rocznica 1000 lecia państwa. Żaden szlachcic mieszkający w I RP nie przejmował się ani Mieszkiem I, ani tym bardziej wielką Lechią. Dlaczego? Bo był u siebie i nie było mu to do niczego potrzebne. Dziś, cały ten obszar ekscytacji służy tylko temu, by co słabsze umysły zepchnąć wprost w szaleństwo. Źródło tego szaleństwa bije dokładnie w tym samym miejscu, w którym poi swoje koniki Agnieszka Holland opowiadając nam później o złych białych, heteroseksualnych mężczyznach, którzy zabijają dobre zwierzątka, a wszystko to błogosławi podły ksiądz. Różnice są pozorne, ale większość ludzi tego nie chce dostrzec. To żarcie bowiem jest tak smakowite, że nie mogą przestać przeżuwać.


Niestety nie zebraliśmy jeszcze kwoty potrzebnej nam na komiks o Sacco di Roma. Coś tam jednak zebraliśmy i niewiele nam naprawdę brakuje. Myślę, że damy radę, wbrew wielbicielom Wielkiej Lechii i pogańskich obrzędów.


A tutaj proszę – zajawka nowej edycji Bytomskich Targów Książki „Rozetta”.

https://www.youtube.com/watch?v=W-ijzjo1XjE

Przypominam także, że w sprzedaży mamy już II tom wspomnień Hipolita Korwin Milewskiego

Teraz ogłoszenia

Nasze książki, prócz Tarabuka, księgarni Przy Agorze i sklepu FOTO MAG dostępne będą w księgarni przy ul. Wiejskiej 14 w Warszawie, a także w antykwariacie Tradovium w Krakowie przy ul. Nuszkiewicza 3 lok.3/III oraz w księgarni Odkrywcy w Łodzi przy ul. Narutowicza 46. Komiksy zaś są cały czas do kupienia w sklepie przy ul przy ul. Przybyszewskiego 71 , także w Krakowie. Zostawiam Wam także link do elektronicznego indeksu naszych publikacji, który stworzył dla nas Pan Marek Natusiewicz. Prace są już ukończone i w indeksie są wszystkie nazwiska z naszych publikacji. Oto link:

http://www.natusiewicz.pl/coryllus/

Wszystkim serdecznie dziękuję za wsparcie naszego projektu komiksowego, który mam nadzieję, zostanie wydany już jesienią tego roku. Będzie to wielki album poświęcony spaleniu Rzymu w roku 1527. Do tej pory udało się nam zebrać ponad połowę środków potrzebnych na produkcję. Dziękuję wszystkim jeszcze raz za poświęcenie i wsparcie naszej sprawy.

Mam nadzieję, że do marca uda nam się zebrać całość. Oto numer konta

41 1140 2004 0000 3202 7656 6218

i adres pay pala gabrielmaciejewski@wp.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura