coryllus coryllus
5562
BLOG

Matka Teresa tańczy na rurze

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 113

 Równie dobrze tytuł tego tekstu mógłby brzmieć: Siły ciemności niszczą symbole. Albo: Zacieranie znaków. Ten, który wybrałem wydaje mi się jednak najlepszy i najodpowiedniejszy. Oto doniósł nam portal WP, że w „Krytyce Politycznej” ukazał się wywiad z badaczką z Kanady, która napisała książkę o Matce Teresie z Kalkuty. Książka ta, pod jakże inspirującym tytułem „Ciemna strona Matki Teresy”, opisuje najsławniejszą zakonnicę świata w sposób właściwy satanistom. Opis ten spotyka się rzecz jasna ze szczerym entuzjazmem dziennikarki z „Krytyki politycznej” , a także innych osób, o których napiszę poniżej. Najpierw jednak chciałem zwrócić uwagę na coś innego. Mamy oto kanadyjską autorkę paszkwilu, która twierdzi, że cała wielkość Matki Teresy to zasługa pewnego brytyjskiego dziennikarza, który dawno temu napisał o niej książkę i przez to zrobił jej PR. Stała się sławna i podziwiana, mogła dzięki temu zbierać pieniądze dla biednych, ale miast te pieniądze przeznaczać na ulżenie chorym w cierpieniu, wolała budować nowe hospicja. Tak to jest sformułowane w portalu WP. Proszę sprawdzić: http://kobieta.wp.pl/kat,65524,title,Matka-Teresa-z-Kalkuty-nie-taka-swieta,wid,15700947,wiadomosc.html

Mamy oto dwójkę autorów, którzy wiodą ze sobą publicystyczny spór, nie znając się jak sądzę osobiście. Mamy dziennikarza z Wielkiej Brytanii, który postanowił rozreklamować Matkę Teresę, a wraz z nią Indie, oraz dziennikarkę z Kanady, która kwestionuje wielkość Matki Teresy w ten szczególny i zawsze rozpoznawalny sposób. Ja mam swoją ulubioną satanistyczną książkę, którą czytałem może z 30 razy, a może więcej. Ona się nazywa „Imperium duszy”, autor jest Kanadyjczykiem i pisze głównie o wyższości Sai Baby nad Jezusem, ale robi to w taki sposób, że nic innego poza cyrografem nie może tam wchodzić w grę. Po prostu. To jest tak znakomity warsztat, że nie mam właściwie nic do dodania. Poza tym rzecz jasna, że są tam w większości kłamstwa i projekcje. Autor tej książki nazywa się Paul Wiliam Roberts i jeśli wpiszecie sobie jego nazwisko w gugla, wszystko stanie się dla Was jasne od razu. Opisuje on Matkę Teresę w podobny, choć o niebo ciekawszy sposób niż ta nowa pani, która również z Kanady pochodzi. Pan Roberts uważa po prostu i daje temu wyraz wprost, że cała ta – tak rozreklamowana przez brytyjskiego dziennikarza – działalność Matki Teresy nie ma sensu, bo tych wszystkich porozkładanych na łóżkach leni, trzeba po prostu nauczyć pracy. On to pisze wprost, choć przecież twierdzi, że kocha i rozumie Indie, a także współczuje biedakom, choć akurat nie tym porozkładanym w hospicjach Matki Teresy. Matka Teresa jest dla niego bóstwem fałszywym, bo pomaga biednym nie tak jak trzeba, a w dodatku w kuchni hospicjum walają się resztki i to jest po prostu nie do wytrzymania. Młode wolontariuszki z Niemiec, które tam pracują, nie mogą wprost wytrzymać tego zaduchu, smrodu i bałaganu. Co innego Sai Baba i jego ośrodek. O! Tam jest po prostu wspaniale.

Mamy więc cztery punkty odniesienia: Indie, w których rezyduje Matka Teresa, dwójkę Kanadyjskich pisarzy i jednego Brytyjczyka. Wszystko w ramach tej samej imperialnej struktury, która jeśli wierzyć autorce najnowszej książki o Matce Teresie wypromowała ją najpierw a teraz niszczy, bo symbol ten raczej przeszkadza Indiom niż im pomaga. Ktoś może powiedzieć, że ja tu konfabuluję, bo autorzy podejmują przecież tematy jakie chcą i mogą pisać co chcą. Oczywiście, ale nie mogą dostawać finansowego wsparcia na to co chcą, a jeśli już je dostają, to wiążą się z tym jakieś oczekiwania. Jeśli kanadyjska dziennikarka reklamowana jest przez Krytykę Polityczną to raczej pewne jest, że należy do jakiegoś wszechświatowego związku boleszewików i satanistów. Cel jej działań zaś jest odpowiednio sprofilowany.

Mamy więc Matkę Teresę, która nie była jak się okazuje aniołem, ale złym gnomem gromadzącym podstępem dobra, brane nieraz z rąk splamionych krwią i nieuczciwością. Do tego jeszcze zamiast wydawać te pieniądze na środki przeciwbólowe, ta nędzna kobieta wydawała je na budowę nowych hospicjów, w których ludzie umierali w cierpieniu. No i rozpoczyna się w Polsce dyskusja o tym jakże ciekawym problemie: jak walczyć z biedą i cierpieniem. Czy ulżyć temu czy tamtemu? Kto ma za to płacić? Czy osoba poświęcająca życie dla biednych nie odczuwa przy tym jakichś perwersyjnych przyjemności? Jeśli zaś odczuwa to może pognać ją batem i na jej miejscu postawić urzędnika, który niczego nie odczuwa poza coraz większą sennością, na widok zaś biednych zatrzaskuje drzwi samochodu i spieprza gdzie pieprz rośnie. Jak to wszystko kurcze ugryźć? No i tu w sukurs przychodzi dyskutantom socjalista Bartoś, do niedawna charyzmatyczny zakonnik, który pewnego dnia przekonał się, że z tym Jezusem to jednak ściema i może Sai Baba byłby lepszy. No i Bartoś pisze, że to całe zgromadzenie zakonne Matki Teresy, te dziwne siostry w biało niebieskich habitach to po prostu sekta. Tak właśnie sekta i nic więcej. Sama zaś Matka Teresa manipulowała swoimi podwładnymi bez litości. Bartoś byłby tego prawie pewien, ale trochę się waha, bo jego kolega Hołownia twierdzi, że tak nie można. - Kto z was jest bez grzechu – woła Hołownia i broni dzielnie Matki Teresy.

I teraz popatrzcie: grupa propagandystów imperialnych kłóci się o Matkę Teresę na poziomie globalnym, wtórują im nasi mistrzowie, którzy pochodzą dokładnie z tego samego rozdania. Tamci wchodzą bez cienia skrępowania na teren, na którym w ogóle nie powinno ich być i poczynają sobie energicznie i bez cienia wstydu. Matka Teresa!? Nigdy nie przyszło mi do głowy by napisać cokolwiek o Matce Teresie, bo to jest wielki temat i wielki symbol. Znak jak pamiętamy znaczy i kiedy dzieje się coś złego przede wszystkim niszczy się znaki. I teraz mamy kolejną odsłonę tych czynności. Ja podkreślam to co i tak widać gołym okiem: zarówno atakujący jak i obrońca to są ludzie z tego samego kręgu.

Kościół milczy. Dlaczego? Ja nie wiem. Wiele osób w Polsce sądzi, że głos Hołowni to właśnie głos Kościoła. Być może tak jest, ale mam pewne wątpliwości. Nie mogę rozstrzygać takich kwestii, chciałbym tylko dać tutaj próbkę tego co uważam, powinno się znaleźć w arsenale środków promocyjnych używanych przez Kościół do walki z tym drugim. Skoro różni sataniści i socjaliści nie mają cienia wstydu i piszą o Matce Teresie w taki sposób, może ktoś powinien napisać o roli Kościoła w porządkowaniu spraw doczesnych? Ja ciągle do tego powracam, ale co tam, niech będzie jeszcze raz: wielkość Kościoła w XIII wieku polegała na tym, że dysponował on poważnym narzędziem władzy. Kontrolował poprzez własne i podległe hierarchii latyfundia produkcję taniej żywności. Cystersi uprawiali tysiące hektarów ziemi wyrwanych dzikiej przyrodzie, na której to ziemi rodziło się zboże. To dawało Kościołowi siłę. Od tamtych jakże odległych czasów, toczy się walka o to kto będzie kontrolował produkcję żywności i ile będzie owa żywność kosztować. W Indiach mają pełną wiedzę na temat produkcji żywności, kosztów, oraz głodu. Mogliby dużo wnieść do naszej dyskusji. My mamy jednak też coś do powiedzenia. Oto celem rewolucji wymierzonych w Kościół są przede wszystkim wielkoobszarowe gospodarstwa rolne, zarządzane przez ludzi wolnych i bogatych lub przez struktury kościelne. To jest najważniejsze. Tak było w czasie rewolucji francuskiej, rewolucji amerykańskiej oraz kolonizacji kontynentu, a także w czasie rewolucji bolszewickiej i w czasie podboju Europy Środkowej w roku 1945. Zarządcy ziemi byli i są nadal największymi wrogami rewolucji. Ich praca, jeśli znajduje się poza kontrolą banków, jest dla tych banków śmiertelnym zagrożeniem. Dziś zaś mamy kolejną odsłonę tej rozgrywki, dziś toczy się walka o kontrolę totalną. Chodzi oczywiście o GMO i tak jak zawsze w każdej rewolucji argumentem są biedni, oraz sposób radzenia sobie z biedą. Otóż biedni mają dostać dużo taniej i dobrej żywności. Biedni staną się szczęśliwsi, bo się najedzą i będzie dobrze. Biednych będzie można trzymać w ryzach za pomocą kontroli cen żywności, a bogatych w świecie dostępnym naszym zmysłom nie będzie w ogóle. Żeby do tego jednak doszło, trzeba zatrzeć kilka znaków. Między innymi trzeba zmarginalizować ludzi, którzy pomagali biednym naprawdę, wierząc, że nie tylko ten świat jest sensem, nie tylko miska ryżu i nie tylko środki przeciwbólowe produkowane przez wielkie koncerny są ważne. Symbole te muszą zostać zniszczone, po to, by można było regulować i narzucać ceny. Nie tylko żywności, ale także środków przeciwbólowych dla biednych umierających w hospicjach. Tego bowiem, że wszystkie pieniądze Matki Teresy zostały przejęte przez Watykan firmy farmaceutyczne na pewno nie darują. Nie ma takiej opcji.

 

Przypominam, że w czwartek w Domu Literatury odbędzie się  debata coryllus- Braun. Temat: czy należy pisać od nowa polską historię? Początejk o godzinie 17.30. Kolejne odsłony tej debaty w Krakowie przy placu Szczepańskim 8, 18 czerwca o 17.30 i we Wschowie 22 czerwca o 17.00 w zamku. W piątek 14 czerwca, w Kielcach, w bibliotece miejskiej odbędzie się również mój wieczór autorski. Początek godzina 17. 00. Zapraszam wszystkich serdecznie. Książki zaś i płyty można kupić na reaktywowanej stronie www.coryllus.pl. W sklepiewww.multibook.pl, w księgarni www.ksiazkiprzyherbacie.otwarte24.pl oraz w księgarni Tarabuk w Warszawie przy Browarnej 6, w sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, oraz w księgarni Wojskowej w Łodzi przy Tuwima 34. Zapraszam.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka