coryllus coryllus
3512
BLOG

Ludzie głodni gwiazd

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 36

Nigdy nie zapomnę, jak w jednym z dawnych wywiadów Krzysztof Ibisz powiedział, że jego kariera rozpoczęła się i potoczyła tak fantastycznie, bo ludzie byli głodni gwiazd. Tak dokładnie rzekł – głodni gwiazd. Ponieważ ja wiem na pewno, że to nieprawda, ludzie nie są głodni gwiazd, są głodni łatwo przyswajanych i nie męczących treści, które pozwolą im zasnąć z przekonaniem, że jednak coś czytali, nie uwierzyłem panu Ibiszowi do końca. Nie uwierzyłem mu też z tego względu, że zapamiętałem go jako członka PPPP, który znalazł się w sejmie jako bardzo jeszcze młody człowiek.

No, ale ja byłem jednym z nielicznych, którzy nie uwierzyli. System bowiem nakręca koniunkturę na gwiazdy i wydaje się, że rzeczywiście ludzie są ich głodni. Mamy Pudelka, mamy te inne śmietniki, gdzie pożeracze korporacyjnej smoły zamienionej w kotlety rybne zasilają swój intelekt. Tam pokazuje się to, co w oficjalnych serwisach, tylko, że – jak mawia prosty lud – od dupy strony. To znaczy jak wszędzie mamy tam Karolinę Korwin Piotrowską (kto to w ogóle jest?) i Monikę Richardson, ale uśmiechnięte krzywo, co ma wywołać efekt komiczny. Te pudelki to poważny przemysł, więc jak się zdarzy, że efektu komicznego Piotrowska nie wywoła, robi się dziwnie i trzeba coś poprawić. O rozebraniu Piotrowskiej do rosołu mowy póki co nie ma, (ale poczekajcie jeszcze pięć lat), więc trzeba wymyślić coś innego. Trzeba włączyć wspomaganie, podobne do tego jakie miało rozruszać dychawiczny rynek muzyki, mam na myśli tych wszystkich rzekomych amatorów, którzy wychodzą z piwnicy i grają jak zawodowcy. Amatorzy okazali się w krótkim czasie poprzebieranymi zawodowcami i sprawa się zakończyła na sprzedaży kilku setek płyt. Inne branże ratują się w podobny sposób, wymyślono do tego całą tak zwaną blogosferę, czyli tych wszystkich Budzichów, Kominków i resztę, która miele jakieś nieważne treści wypuszczając je wraz z gazami z drugiej strony człowieka i nakręcając niezrozumiałe do końca koniunktury. Ja nie znam nikogo kto czytałby blog Kominka (najsławniejszego polskiego blogera), ale pamiętam jak Leski, Rybitzki, Wołodźko i Wszołek jechali do Gdańska na zjazd największych blogerów zorganizowany przez jakąś mafię i jak to opisywali. Okazało się, że tylko oni, choć przecież też oszukani, bo to sami przyjaciele właścicieli salonu24 i administracja, są tam podobni do blogerów. Reszta to sprzedawcy i jakieś szemrane typy wynajęte przez nie wiadomo kogo. No więc ja wtedy właśnie zrozumiałem, że pisząc bloga, żadnej sławy w potocznym tego słowa znaczeniu człowiek zdobyć nie może i nie ma co na nią liczyć. Wszystkie atrakcyjne miejsca są już zajęte albo będą zajęte, każdy kawałek podłogi musi być opanowany przez ludzi, którzy będą napędzać to co Ibisz nazwał dawno temu głodem gwiazd. Oto dowód.

Otworzyłem dziś z rana portal gazowni i oto co tam znalazłem: http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,138589,17462491,Make_Life_Harder__Smieszy_nas_aspirujaca_warszawka_.html#TRwknd

 

To są najsławniejsi blogerzy ostatnich czasów, prześmieszni parodyści bloga Kasi Tusk, którzy od trzech lat zdobyli taką sławę w internecie, że nie słyszał o nich chyba jeszcze tylko Fidel Castro. Papież zaś Franciszek ma zamiar pozdrowić ich na placu św. Piotra przy najbliższej okazji. Nie dorównują im ani Azrael ani Kataryna, największe sławy blogerskie ostatnich lat. Jedynie kominek może się z nimi równać. Cóż oni takiego robią? Jak to? Nie wiecie? Nabijają się z gwiazd, szydzą z tych wszystkich nadętych pajaców, którym się wydaje, że są kimś lepszym....od kogo? A tego już nie wyjaśnili.

W załączonym do tekstu filmie widać jak ci dwaj nieszczęśnicy wyciągają w milczeniu z plastikowego worka książki największych gwiazd, tych co to ludzie są ich najbardziej głodni, rzucają to na stos i nieudolnie próbują podpalić. Kiedy się wreszcie udaje strzelają z jakichś petard. Nie chce mi się sprawdzać kto jest wydawcą tych spalonych książek, ale wydawcą książki tych rzekomych prześmiewców jest firma Prószyński i s-ka. Oni sami zaś przyznają się, że nad żartami, tymi najśmieszniejszymi, pracują bardzo długo. Mamy więc jawną deklarację, że są w pracy, będąc na tym swoim blogu. Paląc książki też są w pracy, bo chodzi przecież o to, by wywołać zainteresowanie gwiazdami, które już powoli zaczynają zdychać. Ile można się interesować Rozenkową i kto to ma niby się zajmować jej życiem? Jacyś ciężcy zboczeńcy już chyba tylko. Wynajęcie takich biedaków nie kosztuje pewnie wiele, a może – pewnie jest do tego jakaś specjalna teoria - przynieść efekt sprzedażowy. Nie przyniesie, system promocji gwiazd zdycha. Połączenie sportu z seksem, a tego wszystkiego z polityką udało się średnio. Piękna Agata Mróz umarła, a Justyna Kowalczyk poroniła i ma za sobą romans z jakimś dupkiem, wcale nie śmieszny. Biedroń w Słupsku nikogo nie obchodzi, podobnie jak Grodzka startująca na prezydenta. Jedynym ratunkiem dla tej czeredy, prawdziwym ratunkiem, który nakręciłby nowe koniunktury, byłoby pokazywanie Grzegorza Brauna i jego nagrań. No, ale wtedy okazałoby się, że oni wszyscy są tam do niczego nie potrzebni, a Braun wypełnia zaś całą medialną przestrzeń przeznaczoną dla Korwin Piotrowskiej, Richardson, Wielowieyskiej, Budzicha, Kominka, Grodzkiej i kogo tam jeszcze chcecie. Okazałoby się też, że wszyscy go słuchają, bo tak już jest z Grzegorzem Braunem, że zanim się znudzi mija bardzo wiele czasu i ci, którzy dziś nudzą się przy promocji książki tych dwóch matołków waliliby nosami w klawiaturę chcąc wysłuchać jeszcze jednego kawałka z nagraniem tego dziwnego faceta w okularach. Klikalność na Onecie byłaby taka, że hej. No, ale na to nikt nie pójdzie, po istotą systemu jest produkowanie eventów kontrolowanych. Takich jak to palenie książek. Fałszywy pożar z zamiarem przywołania prawdziwych strażaków. Kto to wymyśla? Od dawna wiadomo, że do wywołania dobrego efektu pirotechnicznego potrzebny jest piroman prawdziwy. No, ale wracajmy do tych komików. Trudno ich wyszydzać, bo oni z wyszydzania zrobili sobie zawód i jeszcze przyznają się, że kiepsko im idzie. Kiedy pani dziennikarka pyta czy znają Johna Cleese kręcą głowami, po to tylko, by w następnym zdaniu przyznać się do fascynacji Monthy Pytonem. Ktoś powie, że to taki żart. Okay, niebawem do najlepszych żartów będzie należało pierdzenie z zapalniczką przytkniętą do arschlocha, a gazowniane pudelki będą to szeroko omawiać, a jak i przy tym sprzedaż w wyznaczonych segmentach nie skoczy to się do tej konkurencji wystawi Ernesta Skalskiego i wtedy skoczy na pewno. Nie ma siły. Na razie jednak pan Ernest zażywa wywczasów w salonie24, a tu mamy tych dwóch.

Prócz funkcji sprzedażowej ma to wszystko, jak zwykle wymiar propagandowy, taki jak zwykle – trzeba pokazać Polakom jacy są naprawdę. Są oczywiście mali, zawistni i pokręceni, szczególnie ci mieszkający w małych miasteczkach i na wsi. Nie zawistni, nie mali i niepokręceni są jedynie ludzie tacy jak Wojewódzki z Figurskim i Karolina Korwin Piotrowska. No i może jeszcze Wojciech Klata z Krakowa. No, ale reszta to po prostu dramat. Jedyną szansą dla tych popaprańców Polaczków (nie bójmy się tego słowa) jest założenie profilu na YT i próba zdobycia sławy poprzez nabijanie się z własnego plemienia i jego niedostatków. I do tego też namawiają ci dwaj. To jest właściwa droga według systemu. Żeby wystąpił efekt komiczny trzeba koniecznie używać brzydkich wyrazów. Oni używają i proszę – Prószyński wydał im książkę! Wśród tego całego barachła moment używania wulgaryzmów uważam za najbardziej niebezpieczny. To jest, wbrew pozorom, dość subtelne narzędzie niszczenia relacji, a mówię to jako człowiek, który często przeklina. Tak nie wolno, dobrze o tym wiemy, bo to dewastuje środowisko. Niszczy je zwyczajnie. Oni o tym wiedzą, ale wiedzą też, że wymyślenie śmiesznego żartu jest naprawdę trudne. Kiedy zaś młodzieży powiemy kawał z ku..ą w środku i on będzie jeszcze dotyczył Ibisza, efekt mamy murowany. No więc postaram się już nie kląć, przyrzekam, a wszystkich czytelników uczulam na tę kwestię. Będzie tego coraz więcej i będzie coraz jawniej akceptowane, aż w końcu dojdzie do tego, że gazety dla Polaczków będą zadrukowane samymi wulgaryzmami i wtedy system rozkręci wielką akcję oczyszczania polskiej mowy z przekleństw. Poprowadzi ją rzecz jasna znakomita dziennikarka Karolina Korwin Piotrowska, wystrojona na tę okazję w koronkową bluzkę, pod którą nie będzie już biustonosza.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura