coryllus coryllus
4819
BLOG

Niekończąca się er...kcja

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 127

 Z uwagą wysłuchałem wczorajszego, telewizyjnego wystąpienia aktora Krzysztofa Pieczyńskiego, który wzbił się po prostu na szczyty erudycji i zaprezentował show, jakiego nie powstydziliby się wszyscy naraz aktorzy amerykańskich sitcomów. Rozumiem bowiem, że to co powiedział Pieczyński, miało charakter show, on zaś sam długo i mozolnie się do tego przygotowywał. Nie może być inaczej albowiem mężczyźnie w wieku Pieczyńskiego nie wypada już mówić publicznie o niekończącej się erekcji. Taki występ jeśli założyć, że jego treść płynie wprost z serca jest po prostu skrajnie nieautentyczny, a ponieważ Pieczyński to aktor zawodowy uznać musimy, że z jakichś przyczyn postanowił się zabawić naszym kosztem, a może tylko po prostu wziął od kogoś pieniądze za wygłoszenie kwestii o niekończącej się erekcji i czarownicach. Niekończąca się erekcja...ech...gdzież są niegdysiejsze śniegi….Któż to mógł Pieczyńskiego wynająć do tak niewdzięcznej roboty, jak gawęda o czarownicach dręczonych nieustającymi i do tego jeszcze ukrywanymi erekcjami mężczyzn? Najłatwiej byłoby powiedzieć, że Andrzej Pilipiuk, Magdalena Środa i fundacja „Gnosis”. Bo jak inaczej? Promocja, tania wyrazista i spełnia warunek podstawowy wszystkich jawnych i tajnych ugrupowań zajmujących się w Polsce mieszaniem ludziom w głowach czyli trafia do młodzieży. Chodź może nawet i to nie, bo toyah twierdzi, że młodzież jest dziś głęboko niezainteresowana sprawami płci, wódka bowiem i narkotyki są bezpieczniejsze i łatwiejsze w użyciu niż żywy człowiek płci przeciwnej. Nie wiem jak jest, bo się tymi sprawami od dawna nie interesuję, ale jak pamiętacie prowadziłem kiedyś rubrykę porad seksualnych w tygodniku „Pani domu” i dzięki temu coś niecoś pamiętam. No i w kwestii takich pryków jak Pieczyński mogę zabierać głos. Pan Krzysztof z tego co pamiętam nigdy nie był żonaty, a na mieście opowiadają, że jest gejem. I to mnie trochę dziwi, bo jeśli taka jest prawda, nie rozumiem dlaczego nie zabiera się on pisanie historii ruchu LGBT w średniowieczu i odrodzeniu. Byłaby to ciekawa, przyczynkarska praca, z której mogłoby – strzelam z dużą dozą pewności – że za paleniem tych czarownic na stosach stało lobby homoseksualne. Wszystkie właściwie dwory były opanowane przez gejów, którzy pełnili funkcje polityczne i zajmowali się przede wszystkim deprawowaniem następców tronów, ale także trucicielstwem, fałszowaniem dokumentów i temu podobnymi rzeczami. Nikt tego nie opisze, to jasne, albowiem trzeba by było wywrócić całą historię do góry nogami. Bo jak to – czarownice palili, a gejów nie palili? Dlaczego? Toż jeszcze większy grzech popełniali w oczach tych zakapiorów średniowiecznych. No właśnie nie, homoseksualiści mogli żyć sobie spokojnie i nikt ich nie dręczył. Przeciwnie, robili poważne kariery i mieli wielką władzę. Że też Pieczyńskiego to nie zastanawia, podobnie jak i innych. Ja więc, swoim starym zwyczajem postawię jeszcze raz tę samą hipotezę – środowiska LGBT są wiecznie żywe, albowiem stanowią narzędzie sprawowania władzy znacznie skuteczniejsze niż organizacje jawne i dobrze uzbrojone. Głównym zaś wrogiem tych środowisk są kobiety dążące do macierzyństwa i umocnienia swojej pozycji w rodzinie czy jakiejś innej organizacji, także politycznej. Tak było, jest i będzie. Myśmy o tym po prostu zapomnieli, a teraz przed nami kolejna odsłona tego festiwalu, który w dawnych czasach był czymś najnaturalniejszym na świecie, czego ani Pieczyński, ani Biedroń, ani nikt z nich nigdy nie powie. Po trosze przez przyrodzoną głupotę, a po trosze przez koniunkturalizm.

Pieczyńskiego mamy za sobą, wróćmy na chwilę raz jeszcze do histerii jaką rozpętała wrocławska gazownia w związku z targami książki. Już wiem o co chodzi – o przerzucenie kosztów pobytu autorów przez gazownię promowanych na organizatora. W dalszej perspektywie zaś o zawłaszczenie tych targów „dla swoich” i zrobienie z nich imprezy biletowanej. Tylko w takim wypadku bowiem będzie można utrzymać obowiązującą fikcję, to znaczy wmawiać ludziom, że osoby dotknięte różnymi dysfunkcjami, takie jak Twardoch, Miłoszewski i Bonda są pisarzami.

Jeden z kolegów wspomniał wczoraj o tym, o czym tu zapominamy notorycznie, Bonda przejechała na pasach jakiegoś niewinnego człowieka, który zmarł. Uważam, że za każdym razem kiedy ktokolwiek jeszcze podniesie kwestię odpowiedzialności żołnierzy niepodległościowego podziemia za jakieś ludobójstwa należy powiedzieć, że pisarka Bondaruk zwana Bondą, rodem z Hajnówki przejechała człowieka ze skutkiem śmiertelnym. Ona więc ma najmniej do gadania w sprawach ludobójstwa.

Mam nadzieję, że wszyscy widzą już dokładnie w jakim kierunku zmierzam – oto mamy przed oczami wyłącznie narzędzia służące dyscyplinowaniu stada, a także degradowaniu go i sprowadzaniu do roli bydła roboczego. Zaczyna się jak zwykle od zakwestionowania inteligencji i zdolności poznawczych ludzi, potem następuję krótka faza kokieterii, żeby bydło uspokoić, a potem już się je tłucze i ograbia na całego. Zarówno Pieczyński jak i wrocławska gazownia, a także Bonda z Miłoszewskim służą temu właściwie celowi. I albo się im przeciwstawimy, albo marny nasz los. Przeciwstawiać się zaś możemy tylko w jeden sposób – musimy używać takich sposobów komunikacji i takich konwencji, których te ciemniaki zwyczajnie nie zrozumieją. Więcej – których nie zrozumieją także ich szefowie. Tylko wtedy bowiem wywołamy tak pożądany odruch niechęci stwórcy wobec stworzenia. I zobaczymy jak poirytowany a niewidoczny demiurg unicestwia swoje dzieci – Twardocha, Bondę i Miłoszewskiego, Pieczyńskiego zaś wysyła na naukę do jarmarcznej budy, żeby tam z pacynkami na rękach wystawiał dla dzieci śpiewogrę pod tytułem „Pajac i żandarm”. Jeśli nie wierzycie, że tak się stanie przypomnijcie sobie nazwiska takich literackich gwiazd jak Sławomir Shuty czy Izabela Filipiak. Gdzie oni dzisiaj są?

Ja oczywiście mam dla wszystkich konkretne propozycje, które wywołają konsternacje i zamkną gęby naszym przeciwnikom, a nam przysporzą chwały i zapiszą nasze nazwiska w pamięci potomnych. Nie będę jeszcze ich zdradzał, ale już niebawem sami się przekonacie co będziemy wydawać.

Na razie przyglądajmy się im uważnie i obserwujmy jak kurczy się obszar, po którym mogą bezpiecznie chodzić. A jest go już naprawdę niewiele. Kolejnego filmu według prozy Miłoszewskiego nie będzie, a Bonda jest za głupia nawet na to, żeby zostać drugą Chmielewską. Czekajmy i róbmy swoje.

Jak wiecie planuję w nadchodzącym roku wydać wielki album komiksowy opowiadający o spaleniu Rzymu przez protestantów w roku 1527. Nie mogę tego zrobić bez Waszej pomocy. Uruchomiłem więc specjalne konto, na które można wpłacać darowiznę z przeznaczeniem na ten cel. Oto numer


 

41 1140 2004 0000 3202 7656 6218


Wszystkich tradycyjnie zapraszam na stronę www.coryllus.pl i przypominam, że do 1 stycznia trwa duża promocja na niektóre tytuły. 



 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka